niedziela, 17 marca 2013

KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ

Jade...
    Szlochałam w ramię Willa, leżąc na jego ciele. Przytulałam go do siebie, najmocniej jak mogłam, całując go co chwila w usta. Były takie zimne.. Takie niepodobne do tych ciepłych warg Willa parę dni temu. Nie oddawał. Nie przytulił, kiedy rzuciłam się na niego. Nie zareagował. Nie uśmiechnął się. Ciało miał lodowate... Jakby z lodówki. Posiadał ciemną karnację... Teraz był blady, potwornie blady. Bardziej, niż w czasie choroby. 
  Jego klatka piersiowa nie poruszała się. Nie czułam na policzku jego oddechu.
  Prosiłam by skończył z tym żartem, by przestał się tak zachowywać... Mówiłam, że już będzie dobrze, że znalazłam kwiat... Ale on nie reagował, nie odpowiadał. Po prostu leżał. Bez jakiegokolwiek ruchu, choćby najmniejszego. 
   Potrząsnęłam nim  z całą siłą. Na ramieniu poczułam czyjąś dłoń, lecz od razu strzepnęłam ją, wrzeszcząc na Willa. Dalej nic. Mocniej zaszlochałam, wtulając się w... Jego ciało. Jego martwe ciało. 
   Nie, on żyje, zbeształam się w myślach. On tylko udaje, on żyje. Na pewno. 
   - Jade, proszę... - usłyszałam współczujący głos Victorii. Pokręciłam głową, całując Willa w usta. Takie zimne. 
  Podniosłam jego głowę, twarz chowając w czarnych włosach chłopaka. Jeszcze mocniej zaszlochałam. Poduszka Willa była już mokra od moich łez. Przecież on żył... Miał jeszcze trzy dni, żył...
  Znów pocałowałam chłopaka w usta. Znów ani drgnął. 
   - Will, błagam.. Błagam... - wyszeptałam, co chwila go całując. 
  Puściłam jego głowę, chwytając lodowate dłonie. Pocałowałam obie, nie odrywając wzroku od twarz szatyna. Nie widząc żadnej reakcji z jego strony, mocniej je ścisnęłam. Wbiłam paznokcie w jego nadgarstek, kiedy nagle znieruchomiałam. 
  Puls. On nie ma pulsu. Dlaczego on nie ma pulsu?! Do cholery! 
  Delikatnie położyłam ręce chłopaka wzdłuż jego boków, głowę chowając między ramieniem a szyją Willa. Musnęłam ustami jego szyję. 
  - Jade... - zaczął cicho Ryder.
  Pokręciłam głową, mocniej obejmując Willa. Rozkleiłam się na dobre, łzy leciał dosłownie strumieniem. Twarz Willa również była mokra - moje łzy opadały na jego policzki, usta... 
  Nie mógł... Nie, to nie prawda. Błagam, powiedźcie, że to nie prawda. Musiał żyć. Musiał! Nie dopuszczałam do siebie innej możliwości. Przecież zdążyłam, Victoria mówiła, że zostały mu dwa tygodnie... Boże, Will... Błagam, powiedz coś, porusz się, pomyślałam z rozpaczą. Nie zostawiaj mnie, Will, proszę...
   Nie mogłam w to uwierzyć. Zginął. Przeze mnie. Nie zdążyłam na czas, zginął. Drew też. Wszystko przeze mnie... Gdybym się trochę pośpieszyła, gdybym odnalazła go szybciej.. Żyłby ten. Ten jeden dzień, tylko jeden dzień zguby. Nie ma go, nie ma. Boże, Will, błagam, zrób coś. Cokolwiek. Musisz żyć, żyjesz. Zaszlochałam, przylegając bardziej do chłopaka. Do jego ciała.
  Will...
   - Jade, przyszli rodzice Willa... Proszę, puść go... - usłyszałam głos Rydera, a po chwili chłopak mocno obrócił mnie w swoją stronę. 
  Podniósł mnie z łóżka, dopuszczając do niego rodziców chłopaka. Następnie przytulił mocno, głaszcząc mnie po włosach - jednocześnie przyciskając moją głowę do swojego torsu. Nie pozwolił mi spojrzeć na Willa, nawet kiedy wynosili jego ciało. 

***
Ella...
     -Powiedz jej, że...- zaczął puszczając mnie powoli.-... że ją kocham i będę czuwał nad wami wszystkim. Niech ma mnie w sercu.- wychrypiał Will ściskając moją dłoń.
    -Will ty będziesz żył! Ona zdąży!- wrzasnęła ocierając łzy, które teraz spływały po moich policzkach.
    -Już po wszystkim. Ello ja już nie żyję. Nie zdążyła, ale jest na sali. Przytula mnie i płacze... Powiedz jej to.- wyszeptał rozpływając się w powietrzy jakby nigdy nie istniał.
    Przekręciłam się na drugi bok zakrywając twarz dłońmi. To nie mogło się tak skończyć. My wszyscy musieliśmy żyć, a zwłaszcza Will. Gdybyśmy wcześniej zauważyli co się dzieje może by teraz oddychał. Zaszlochałam obracając się w stronę gdzie powinien być Will. Łóżko było puste, a koło niego klęczała Jade zanosząc się głośnym płaczem. Ryder klęczał obok niej tyłem do mnie i obejmował ją. Jedynie Seth wpatrywał się we mnie. Nadal ciężko było mi oddychać. Powieki zaczynały znowu robić się ciężkie, ale tym razem nikt mnie nie usypiał i już nie zobaczę w tym śnie Willa. Może powinnam umrzeć i mu towarzyszyć?
    -Ella!- krzyknął Seth podbiegając do mnie i łapiąc za dłoń, którą gdybym miała dość siły zmiażdżyła bym. Teraz jednak byłam zbyt słaba. Nawet jej nie ścisnęłam. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa mimo, że otwierałam usta.
   -Ello wszystko będzie dobrze...- powiedziała Victoria nachylając się nade mną. Zastanawiałam się co uzgodnili, jak mieli zamiar ratować moje i tak beznadziejne życie. Rodzice nawet się nie pofatygowali. Przyjechali pierwszego dnia, a potem wyjechali do pracy. Pokręciłam przecząco głową patrząc na Jade. Nawet na mnie nie spojrzała, ale czego ja oczekiwałam. Dalej myślała, że przespałam się z Willem.
    -Jade...-wychrypiałam szybko mrugając by łzy przestały lecieć. Dziewczyna spojrzała na mnie z taką złością...- Widziałam go. Spotkałam we śnie.- zaczęłam. Blondynka zamarła w bezruchu po czym zwróciła się w moją stronę. Nie zauważyłam nawet kiedy do pomieszczenia wszedł Kyle. Każde słowo było bolesne, ale wiedziałam że muszę jej to powiedzieć.- Kocha cię i będzie nad tobą czuwał, nad nami wszystkimi...- wyszeptałam i nagle poczułam jak ktoś obraca moją głowę w swoją stronę. Chciałam spojrzeć na Jade, ale nie mogłam już tego uczynić. To Kyle trzymał moją głowę w żelaznym uścisku i nie puszczał. W jego oczach dało się zobaczyć łzy i strach, a znał mnie przecież kilka dni. 
   -Będzie bolało...- powiedział cicho tak bym tylko ja usłyszała i mocniej zacisnął dłonie. Wbiłam swoje paznokcie w dłoń Setha, który dalej mnie trzymał, a ten pisnął z bólu i szybko ją wyrwał. Otworzyłam usta by złapać powietrza i zacisnęłam dłonie w pięści. 
  -Co ty wyrabiasz?!- usłyszałam łamiący się głos Rydera. Kyle jednak nie odpowiedział. Brunet nadal robił swoje podwajając siły. Krzyknęłam z bólu, który teraz szamotał się po mojej czaszce. Łzy popłynęły same, a serce zaczęło walić o wiele szybciej niż powinno. Nie wiedziałam czy on chce mnie zabić czy uratować.
   -Wytrzymaj. Jesteś silna.- powiedział Kyle blednąc na twarzy. Chłopak przeniósł swoje dłonie na moje ramiona, a następnie talię. Ból głowy przeszedł, ale poczułam okropny ból w podbrzuszu. Jeszcze gorszy niż w czasie bolesnej miesiączki. Jęknęłam z bólu odwracając głowę w stronę Victorii. Patrzyła na mnie zimo, ale dało się w tych oczach odnaleźć współczucie. Ryder stał przytrzymywany przez Seth szarpiąc się by do mnie podbiec, a Jade. Klęczała teraz obok mojego łóżka nie wiedząc co tu się dzieje. Nagle dłonie Kyle dotknęły moich zimnych stóp. Chłopak zrobił się biały jak ściana, a pod oczami pojawiły się wory jakby nie spał przez kilka nocy z rządu. Ból znikł momentalnie, a ja znów zapragnęłam skakać i biegać. Wypuścili Rydera, który od razu do mnie podbiegł mocno ściskając. Nie miałam jednak ochoty na takie czułości. Wstałam z łóżka nie zważając na pretensje Victorii i uklękłam koło łóżka Willa. Nie było go. Już więcej go nie zobaczę.
   - Przepraszam Will... Przepraszam za wszystko.- wyszeptałam siadając tyłem do łóżka i zamykając oczy.
   -Nie masz za co. Pamiętaj. Czuwam nad tobą.- wtedy nie zwróciłam uwagi na te słowa, ale wiedziałam już, że i Will i Kyle są teraz moją częścią.

______
Od Akwamaryn: Moja część trochę długa, bo musiałam jeszcze swoją akcje dokończyć, ale podoba mi się. Muszę powiedzieć szczerze, że się podoba. Tym sposobem kończymy część drugą, ale nie martwcie się czeka was jeszcze jedna.
Od Boddie:  Bardzo tkliwe? :D Za bardzo na słodziłam? Mam nadzieję, że nie i jakoś to przeszliście :D Musiałam napisać tak tkliwie, bo w końcu śmierć Willa to dla Jade wielki cios... :)


2 komentarze:

  1. jejejejej ale mnie tu dawno nie było!!! a tu już koniec ; o szok xd znaczy nie koniec, w sensie koniec, tylko, że koniec części drugiej, haha ^^ nowe postacie, wątek o którym nic nie wiem... jestem do tyłu jak mało kto, muszę to nadgonić, żeby na bieżąco być w kolejnej części, która mam nadzieję, że szybko się pojawi :D szkoda, boddie, że uśmierciłaś moją ulubioną postać, willa. od początku, chociaż pewnie pamiętasz to on i jade byli moimi ulubieńcami no i rydera też b. lubię, za to elli nadal nie, haha ^^ ale cieszę się, że na nowo tu zajrzałam. opłacało się, a wy dziewczyny, coraz lepiej sobie radzicie z pisaniem,. gratuluję wam i życzę weny na dalsze części : D
    [ szary-swit.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Zarąbiste. Brak mi słów. Łzy podeszły mi do oczu. ♥!♥ - Dżudżu F. Young

    OdpowiedzUsuń