czwartek, 27 września 2012

[19]-Kogo my tu mamy? Jakieś szczury na moim pokładzie?

Ella...
    Stałam jak wryta patrząc na sufit, który nagle znikł, a z góry zaczęła zjeżdżać Jade. Odetchnęłam z ulgą widząc, że żyje i nasze próby nie były na marne, ale kiedy tylko zobaczyłam w co zjeżdża przełknęłam głośno ślinę.
   -Kto jest aż tak chory, że ma lawę?- spytałam Setha, a ten o dziwo tym razem był poważny. Wszystko było z kamienia. Jak w normalnej piramidzie, choć i tak w takiej nie było, ale tak sobie ją wyobrażałam. Jedynie co wyróżniało to miejsce to ogromny, na całą szerokość basen z magmy. Oczekiwałam aż lina na której przymocowana jest Jade zaraz zacznie się zniżać, ale tak się nie stało. Coś było nie tak.
   -Niech wyjdzie ten z was, który przewodzi wami.- powiedział tajemniczy głos, który wcześniej wydawał nam rozkazy. Will już chciał wyjść, ale złapałam go za ramie.
   -Czekaj...- powiedziałam chicho i czekałam na dalsze słowa. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.
   -Puść go.- dodał głos, a ja posłusznie puściłam chłopaka. Czyli widział nas. Tylko skąd. Rozejrzałam się w koło i cofnęłam o kro. Gdyby nie Ryder, który złapał mnie na czas wpadła bym do wrzącej lawy. Nie zaszkodziło by mi to, ale na pewno ci ludzie zinterpretowali by to jako pomoc dla Jade, a tego nie chcieliśmy. Mogli ją puścić lub nie wiem... Zniszczyć piramidę? Will wystąpił przez szereg, a reszta w tym ja przyglądała mu się.
    - Masz dwa wyjścia. Pierwsze.- zaczął, a ja spojrzałam na przerażoną blondynkę wiszącą nad przepaścią.- Pozwolić jej spaść i drugie. Możesz zginąć w ten sam sposób zamiast niej.- w tym  samym momencie gdy skończył wypowiadać te słowa lina zaczęła coraz bardziej się zniżać. Rozglądałam się w koło poszukując jakiegoś wyjścia z tej sytuacji, ale nic takiego nie znalazłam. Wtrąciłam się w tą ich jakże interesującą rozmowę.
   -A skąd mamy mieć pewność, że nas wypuścisz wolno? Możesz go zabić, a nas no nie wiem... Zasypać piachem z piramidy czy coś podobnego. Musimy mieć gwarancję.- powiedziałam i od razu wszyscy spojrzeli na mnie. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale lina była coraz dłuższa, a odległość między lawą a Jade malała z każdą chwilą.
   -Bystra jesteś, ale ja nie należę do tych co oszukują. Chcę żebyście mnie znaleźli. W czworo. A potem zabiję was własnoręcznie, ale jeśli potrzebujesz potwierdzenia proszę.- moim oczom ukazało się wyjście po prawej i po lewej. Tylko czemu dwa?- Nie będzie jednak tak łatwo. Jeśli wybierzecie złe przejście zginiecie.- wzdrygnęłam się na ostatnie słowo i ponagliłam Willa.
   -Szybko! Zaraz spadnie!- krzyknęłam, a chłopak automatycznie odpowiedział.
   -Puśćcie ją. Ja oddam się za nią.- zabrzmiało to trochę jak z takiego taniego romansidła. Nie wiem czemu, ale cały czas cisnął mi się na usta uśmiech, a przecież byliśmy w okropnej sytuacji. Za chwilę jedno z nas miało zginąć, a ja chciałam się śmiać i skakać z radości. Powoli zaczynałam się o siebie martwić. Może ja na prawdę jestem jakaś chora?
   -Nie!- krzyknęła Jade szamocząc się. Nie miała już jednak na to wpływu. To Will decydował, a ona mu podlegała. Lina wciągnęła się na samą górę po czym odezwał się ten męski głos.
   - Seth. Łap ją.- odpowiedział i zrzucił dziewczynę w dół. Nim się obejrzałam Seth wyciągnął ręce i przywołał wiatr, który bez problemu uniósł blondynkę i postawił na ziemi. Dziewczyna od razu podbiegła do Willa, który najwidoczniej nie chciał tkliwych pożegnań. Stał na skraju przepaści patrząc w dół. Gdybym mogła skoczyła bym za niego w końcu przecież, jestem ogniem. Może ten głos tego nie wiedział?
   -Will! Nie! Nie skacz! Uciekniemy!- krzyczała Jade i kiedy ten już skakał ta złapała go za rękę. Stałam jak wyryta w marmurze kiedy wszystko nagle zaczynało się walić. Zapewne gdyby to ktoś mi bliski chciał skoczyć zrobiła bym to samo, ale teraz wszyscy mieliśmy zginąć.
   -Do wyjścia!- krzyknął Ryder, a ja spojrzałam na prawo i na lewo. Z jednej strony padało zielone, a z drugiej niebieskie światło.
   -Którego?!- krzyknął Seth tak jak ja patrząc co tu to tam. Kiedy na głowę spadł mi kolejny kawałek ziemi poczułam jak ktoś pcha mnie w lewą stronę.
   -Czekaj! Co z nimi?- powiedziałam i zobaczyłam jak reszta przyjaciół podąża ku drugiemu wyjściu. Nim się spostrzegłam znaleźliśmy się na jakimś statku. Przez chwilę myślałam, ze mamy szczęście, ale potem przypomniałam sobie o słowach tego faceta. ,,Jeśli wybierzecie złe przejście zginiecie.'' Które było złe? Jeśli nie to, to... Ryder widząc moją zdruzgotaną minę mocno mnie przytulił, ale szybko go odepchnęłam.
   - Oni zginęli! Ryder! Zginęli!- wrzasnęłam najgłośniej jak umiała i nagle  spostrzegłam co tak na prawdę tu się dzieje. Ktoś wywołał bunt na pokładzie i wszyscy żeglarze biegali w popłochu strzelając gdzie popadnie. Ryder wepchnął mnie do jednej z szalup ratunkowych i dopiero teraz zauważyłam broń przy jego spodniach.
   -Nic im nie jest. On nas tylko straszył tymi słowami. Chciał żebyśmy źle wybrali. Pamiętasz co jeszcze powiedział? Że chce by doszła nas do końca czwórka. Nie możemy przecież dwoje dojść do końca.- teraz zrozumiałam kolejną rzecz. Czyli będą chcieli zabić jeszcze jedną osobę. Tylko kogo tym razem? Jade i Will już byli. Mnie chcieli wykończyć amnezją i brakiem kontroli nad sobą, a Seth i Ryder... Któryś z nich? Odgoniłam te myśli i wstałam kiedy cała załoga została uspokojona i ustawiona w równym szeregu.  Nagle rozbrzmiał ten okropny głos, który wcześniej przemawiał jakby z ścian.
   -Kogo my tu mamy? Jakieś szczury na moim pokładzie?- powiedział brodaty mężczyzna jak z bajek dla dzieci. Na sobie miał jakiś stary, czarny płaszcz, na prawym oku przepaskę, a z jednej ręki hak. Przyłożył mi nóż do gardła i pchnął mnie na maszt. Ryder stał spokojnie z boku patrząc co się dzieje i zaciskając dłonie w pięści.- Związać ich, a dziewczynę zaprowadzić do mnie do szalupy.- powiedział  oblizując się. Kiedy dwóch typków oddzieliło mnie od Rydera zaczęłam się kręcić i wyrywać, na marne. Nagle usłyszałam w swojej głowie przyjemny i ciepły głos.
    -Damy radę. Skontaktuj się z Victorią i pytaj co robić.- bezgłośnie odpowiedziałam ,,Tak'' i pozwoliłam brutalnie wrzucić się do pokoju kapitana gdzie stało tylko biurko zapchane papierami i łóżko. Ręce miałam związane grubym sznurem, który strasznie mnie obcierał, więc zaczęłam otwierać buzią szafki w poszukiwaniu jakiegoś noża czy czegoś podobnego. Nic ni było. Usiadłam na łóżku zrezygnowana i skupiłam się na myślach Victorii. Miałam nadzieję, że nie jesteśmy za daleko.
   -Victoria pomóż mi. Jak mamy uciec?- spytałam w myślach.
   -Wykorzystajcie swoją wiedzę. To nie trudne. Pomyśl mała. Kto ma wpływ na wszystkich w koło was?- zaskoczona i trochę zawiedziona tymi słowami wstałam chodząc w koło. No wiadomo, ze kapitan, ale co to miało do rzeczy. Co mieliśmy z nim zrobić? Wyrzucić za burtę?

____
Od Akwamaryn: Nie podoba mi się. Nie mogę wymyślić nic ciekawego co do swojej postaci,ale mam nadzieję, że to się zmieni. 

sobota, 22 września 2012

[18] - Will... Mój drogi Will

Jade...
  Roztrzęsiona oglądałam kolejne filmy. Drżałam ze złości i strachu. ON po prostu znęcał się nad nimi i psychicznie i fizycznie. Chciałam przestać je oglądać, ale coś nie pozwoliło mi na zamknięcie oczu. Zmuszało mnie do tego, wpływało na moją psychikę.W dodatku raniło, bardzo raniło. Miałam dość, a jednocześnie nie potrafiłam przestać. Oddychałam ciężko, walcząc sama ze sobą. Walka przynosiła ból. Jakby cierń wrósł mi w serce i stamtąd rozrastał się na wszystkie strony. 
  Ella i Ryder zdali próbę. Przyszła kolej na Setha. 
  Chłopak znalazł się w pokoju z milionem luster. Ze strachem rozglądał się dookoła, czekając na atak. Ręce zacisnął w pięści - wiedziałam, że ubezpiecza się i na wszelki wypadek przywołuje moc. Nagle na końcu pokoju rozbłysło światło, a po chwili ukazały się drzwi. Uradowany Seth zaczął biec w ich kierunku. 
  I to był błąd. 
  Lustra pękły, a odłamki szkła poleciały prosto na bruneta. Skulił się, zasłaniając rękami twarz. Kilkaset odłamków wbiło mu się w ramiona i plecy, a krew zaczęła się sączyć wręcz strumieniami.Chłopak jęknął z bólu, niemal płacząc. Podniósł się jednak po chwili i dzielnie zaczął iść do drzwi. 
  Zaczęło się piekło. 
  Z luster poczęły wychodzić jego podobizny z małą różnicą. Brązowe tęczówki zastąpił kolor czerwony, a z ust sączyła się im  piana. Bardziej niż ludzi przypominały zwierzęta. Z wścieklizną. Sapały i warczały wlepiając ślepia w Setha. Zgarbiły się, przyjmując pozycję do ataku. Okrążyły go - nie miał jak uciec. 
   Seth krzyknął przerażony, gdy pierwszy z nich rzucił się mu do gardła, wydając dźwięk podobny do szczekania. Brunet odepchnął go do siebie, lecz zaraz drugi skoczył mu na plecy, wbijając odłamki szkła i zwalając z nóg. Istota pochyliła się nad nim, po czym przeobraziła w wilka. Zwierzę zawyło, po czym nachyliło się nad karkiem ofiary. 
  Krzyknęłam, mimo że niewiele mogłam wnieść do walki. W żaden sposób nie potrafiłam pomóc Sethowi. Uwięziona, w innym pomieszczeniu, z dala od kogokolwiek z naszej grupy, jedyne na co było mnie stać to oglądanie ich zmagań. Patrzeć na śmierć lub wygraną przyjaciół i liczyć, że uda im się dotrzeć do wyjścia. Nie liczyło się czy ze mną czy beze mnie - byle przeżyli. Ja, bez jakiejkolwiek mocy, niewiele wnosiłam do grupy. Tylko ją osłabiałam. 
   Tymczasem Seth w przerażeniu zwalił z siebie zwierzę nim ono zdążyło rozszarpać mu kark. Przewalił się na plecy, tworząc małe tornado i puszczając w stronę wilków. Niektóre odbiegły zlęknione, lecz nadal spora ich część została. Mimo to zdążył się podnieść i stworzyć silny wiatr, który przygniótł parę z potworów do ściany. Zaraz jednak dwójka z nich rzuciła się na niego. Zrobił unik, a wtedy trzeci skoczył ku niemu, zatapiając kły w jego ramieniu. Seth wrzasnął, bladnąc. Kopnął wilka, odrzucając go mocą w stronę innych. Następnie wziął głęboki oddech, po czym wypuścił powietrze z płuc  na tyle ogromną siłą, by zwalić wszystkie wilki  z łap. Dało mu to kilka sekund wytchnienia, które wykorzystał na bieg w stronę drzwi. Sięgnął dłonią niemal chwytając klamki, lecz jedno ze zwierząt odepchnęło go w bok. Jęknął, czując na sobie ciężar wilka. Wywołał słaby wiatr, który tylko trochę zaszkodził zwierzęciu. A biegły następne. Seth zacisnął zęby, przetaczając się co sprawiło, że wilk zleciał z niego. Brunet natychmiast się podniósł, rzucając w stronę klamki. Zamknął drzwi, mocno opierając się o nie, kiedy tysiące wilków uderzyło w nie z siłą równą ciężarówce. 
  Wyczerpany, Seth padł na podłogę, nie zwracając uwagi na szczęśliwe krzyki Elli i Rydera. 
  Zdał próbę. 
  Film przewinął się, ale miejsce Setha zajął Will. Został ostatni z czwórki.
  Zagryzłam wargę, próbując opanować drżenie ciała. Przeżyła trójka, mimo iż Seth odniósł poważne rany fizyczne, a Ryder - psychiczne.
   Will przeszedł przez drzwi prowadzące do sali w której miała odbyć się jego próba. Całe pomieszczenie było wypełnione wodą - wydawałoby się, że dna nie ma. Jednak, kiedy drzwi za Willem zatrzasnęły się gdzieś w otchłani zabłysło światło. Otworzyło się przejście.
   Will miał moc wody i wiedziałam, że potrafi pływać jak ryba. Dosłownie. Nie potrzebuje wynurzać się na powietrze by zaczerpnąć tchu. Kiedy pływał wytwarzały się mu skrzele, a gdy wychodził na powierzchnie znikały, "odstępując" płucom. Nie było więc żadnych obaw o brak powietrza.
   Szatyn zaczął w niesamowitym tempie płynąć do światła, kiedy nagle z drugiego końca " jeziora" rozbrzmiał mój głos, nawołujący go.
   Zacisnęłam zęby, oglądając całą scenę. ON bawił się nimi, wykorzystując ich strachy lub osoby najbliższe im sercu. W przypadku Elli był Wodny Chłopak, który podczas ostatniej bitwy zabrał jej moc. Rydera kusił duchem Elli... A u Setha wykorzystał jego strach przed wilkami.
  Willowi najwyraźniej zależało na mnie bardziej niż przypuszczałam.
  Chłopak zatrzymał się zdziwiony, po czym zmienił kierunek i zaczął płynąć w stronę skąd dobiegał głos. Przeklęłam, zdenerwowana. Oddalał się od wyjścia. I to wszystko przez to, że usłyszał coś.. Co nawet nie było mną! Tak łatwo dał się zmanipulować.
   Tymczasem słychać było "mnie" coraz głośniej. O ile wydawałam się być bliżej, Will o tyle szybciej pływał.
   Wreszcie zatrzymał się, uśmiechając. Kilka metrów od niego falowała moja kopia, uśmiechając się lekko do niego. Palcem nakazała mu do siebie dopłynąć. Kiedy zaczął podpływać bliżej, postać rozpłynęła się, by pojawić się tuż za nim. Szatyn, zdezorientowany zatrzymał się, po czym uśmiechnął, czując na swoim torsie dłonie mojej kopii. Podobizna pochyliła się i zaczęła mu szeptać do ucha:
   - Will... Mój drogi Will. - Chłopak przymknął oczy. Błąd. Kiedy myślał, że  "Wodna Dziewczyna" przytula go do siebie, tak naprawdę jej ręce przeistoczyły się w glony, zaciskając się na nim coraz mocniej. Musiało go to boleć, lecz na jego twarzy nie pojawił się nawet grymas bólu.
   Moja kopia zaczęła całować go po szyi. Jej usta wędrowały wyżej, coraz wyżej. Aż zatrzymały się przy skrzelach. Już wiedziałam co planowała. Uśmiechnęła się, po czym wręcz przyssała do jego skrzeli. Chłopak gwałtownie otworzył oczy. Moja kopia oderwała się od szyi Willa. Po skrzelach nie było śladu. Zachichotała, a następnie rozpłynęła się. Szatyn zaczął gwałtownie nabierać "powietrza", czym tylko sobie zaszkodził. Do jego płuc wpłynęła woda. Dusił się. Odwrócił się wlepiając wzrok w światełko. Pośpiesznie zaczął machać rękami, płynąc w jego stronę. W połowie drogi, złapał się za gardło. Woda, dotychczas jego sprzymierzeniec, teraz stała się wrogiem.
  Przerażona, zrozumiałam, że się topi. Krzyknęłam, szamocząc się w łańcuchach i nie zwracając uwagi na ból. Musiał żyć, musiał przeżyć. Krzyknęłam znowu. Znieruchomiałam, gdy na "filmie" rozległ się głos. Mój głos. Mój krzyk. Pełen złości i zarazem strachu. Było mnie słychać!
  Will również znieruchomiał, po czym ze zdwojoną siłą zaczął brnąć do przodu. Wrzasnęłam - znów usłyszałam się w filmie. Chłopak już dławił się wodą, jednak dzielnie płynął do przodu. Sięgnął do klamki, otwierając drzwi i wyskakując prosto na Setha.
   - Tak! - uśmiechnęłam się do siebie, a po chwili poczułam jak wnikam w ścianę. Nim zdążyłam zrozumieć co się dzieję, wisiałam nad lawą, przed moimi przyjaciółmi.
____________________
Od Boddie:  Boże. Namęczyłam się nad tym rozdziałem. Nie jest długi, ale złożony z opisów. Jestem zmęczona w diabli, ale też zadowolona :D Podoba mi się, a Wam?

Od Akwamaryn: Chciałam was tylko poinformować i serdecznie zaprosić, na bloga który niedawno powstał. Prowadzę go z Jemi, ale myślę, że może wam przypaść do gustu;) Zapraszam ;P
Jedna dusza w dwóch ciałach

środa, 19 września 2012

[17]Ryder ja kocham cię

Ella...
      Czułam się jak idiotka płonąc żywym ogniem, ale nie to mnie denerwowało, a chłopcy. Ryder i Will wyzywali się i szarpali, a przy tym ten drugi jeszcze mnie wyzywał w mojej obecności. Wściekła podeszłam do nich i skoncentrowałam się na swojej mocy. Posłałam dwie kule w ich kierunku, które zgrabnie ominęli.
     -Zamkniecie się w końcu?! Kłócicie się o jakieś głupoty od piętnastu minut! Nie mamy na to czasu do cholery! Nie wiem co tu robię, kim jestem i co się ze mną dzieje, ale jeśli w środku jest ta cała Jade to trzeba ją ratować, a nie rzucać się sobie do gardeł! O ile dobrze rozumiem jesteśmy drużyną!- krzyknęłam i rozejrzałam się w koło szukając jakiegoś wejścia do piramidy.- Jeśli macie zamiar się kłócić to proszę bardzo, ale potem nie miejcie pretensji, że ona leży pogrzebana!- wrzasnęłam tak głośno jak mogłam i warknęłam. Zaczęłam obchodzić piramidę w koło nadal paląc się od stóp do głów. Postanowiłam to zignorować. Po okrążeniu całej piramidy usiadłam zrezygnowana pod ścianką i oparłam się o nią.
     -Ona ma racje, ale masz ją przeprosić.- powiedział Ryder do Willa. Spojrzałam na nich jak na wariatów i utkwiłam wzrok w szatynie.
     -Nie musisz. Zdążyłam zauważyć, że nie umiesz przyznać komuś racji.- odparłam i nagle przewróciłam się na plecy. Spadłam po schodach i zawyłam z bólu. Usłyszałam kroki na których dźwięk od razu wstałam. Na szczęście to chłopcy schodzili po schodach do mnie.- No i mamy wejście.- powiedziałam zadowolona z siebie po raz kolejny starając się opanować ogień w koło mnie. Nie dało rady dalej płonęłam jak pochodnia.  Zaczęliśmy iść korytarzem, który o dziwo w ogóle się nie rozdzielał. Najwidoczniej ktoś chciał nas od razu naprowadzić na odpowiednią drogę. Nagle usłyszałam jak coś spada z góry, a kiedy spojrzałam w to miejsce moje usta zostały zakryte. Jako, że szłam ostatnia chłopcy nawet nie zauważyli, że nie idę z nimi. Nim się zorientowałam zniknęli za zakrętem. Obcy zeskoczył z góry i wyjął nóż. Otworzyłam szeroko oczy dopiero teraz widząc, ze nie płonę. Udało mi się to opanować. Ugryzłam go w rękę, a kiedy zabrał dłoń krzyknęłam na tyle ile miałam sił. Zaczęłam się szamotać, ale kiedy tylko chłopcy wrócili po mnie nieznajomy jakby się rozpłynął.
    -Robisz to celowo? Chcesz nas opóźnić?- spytał wściekły Will mierząc mnie niezadowolonym wzrokiem.
    -Gdybyś nie był taki zapatrzony w siebie wiedział byś, że ktoś mnie zaatakował!- krzyknęłam, a on uniósł jedną brew wyżej spostrzegając, ze już nie płonę.
    -Nagle przestałaś się palić? Może tylko ja to widzę, ale ostatnio strasznie nas opóźniasz. Skąd oni wiedząc niby gdzie jesteśmy? Może jesteś jedną z nich? To ty sprawiasz, że musimy zwalniać, tracić moc...- wściekła zacisnęłam dłonie w pięści. Ryder, który zdążył odzyskać trochę sił przygniótł chłopaka do ściany korytarza.
    -Uważaj co mówisz, bo równie dobrze ty możesz być szpiegiem. Ella jest jedną z nas i nigdy by nas nie zdradziła! Po co by jej to było co?!- krzyknął Ryder uderzając nim o ścianę.
    -Możecie dać sobie spokój? Mam tego dość i najchętniej bym was spaliła gdybym potrafiła. Na okrągło się kłócicie i to o mnie... Gorzej niż dzieci o lizaka.- powiedziałam idąc dalej. Nagle usłyszałam jęk Willa i zobaczyłam jak opada na ziemię wijąc się z bólu. przez chwilę nie wiedziałam co jest grane, ale swój wzrok wręcz automatycznie przeniosłam na Rydera. Chłopak patrzył na przyjaciela z uśmiechem na twarzy.
    -Przestań!- wrzasnęłam, a on przeniósł na mnie wzrok.- Całkiem się pogięło?! To jeden z nas!- krzyknęłam podbiegając do Willa, ale kiedy wyciągnęłam ku niemu dłoń odepchnął ją brutalnie i ruszył przodem.
    -I tak uważam cię za szpiega. Będę cię obserwował.- powiedział idąc na przód. Nie minęła chwila, a ja znów zapłonęłam jak pochodnia i znowu nie mogłam tego opanować.- Kolejny raz chcesz nas spowalniać?- spytał Will, a ja powstrzymałam się by mu nic nie odpowiedzieć, bo wiedziałam że walkę z nim przegrała bym. Nagle znaleźliśmy się w ciemnym pomieszczeniu. Chciałam zrobić krok w przód i poczułam jak uderzam w jakąś szybę. Wszyscy prócz Will zostaliśmy niewpuszczeni do pomieszczenia. Chłopak spojrzał na nas pytająco, a kiedy już chciałam coś powiedzieć zasłoniła nam go czarna płachta tuż przed oczami. Nim się obejrzałam ziemia pode mną znikła, a ja spadała jakimś tunelem na sam dół. Krzyknęłam przerażona i usłyszałam jak Ryder mnie woła, a po chwili zapadła kompletna cisza. Znalazłam się w jakimś długim i wąskim pomieszczeniu, które nie miało wyjścia. Przełknęłam ślinę i zdenerwowana rozejrzałam się w koło. Mój ogień jakby nagle osłabł, a po chwili całkowicie znikł. Chciałam go przywołać, ale nie udało się.
   -Jest tu kto?- spytałam właściwie sama siebie.
   -Oto twoje zadanie. Jeśli je przejdziesz zostaniesz przepuszczona dalej do pomieszczenia gdzie znajdziesz najbliższą ci osobę.- powiedział jakiś głos, a ja mimowolnie zaśmiałam się. Najbliższą mi osobę? Przecież ja nikogo nie pamiętałam.- Oto twój przeciwnik.- odezwał się zachrypnięty głos, a przede mną pojawił się nagle jakiś chłopak. Uśmiechnął się do mnie i puścił oczko. -Zabij go.- wysyczał głos w mojej głowie, a ja przerażona zauważyłam jak twarz chłopaka i sylwet przybiera kształt Rydera.
    -Mam walczyć z przyjacielem?! Nie!- krzyknęłam, ale nim się zorientowałam chłopak biegł w moją stronę rzucając wodą. Skądś go kojarzyłam i nie chodziło mi tu o wygląd bruneta, który jako jedyny chyba był po mojej stronie. Zrobiłam szybki unik i zaczęłam biegać w koło jak nawiedzona. Obraz był całkowicie zamazany i zrozumiałam, ze ogień to nie jedyna moja moc. Chłopak stał skołowany na środku pomieszczenia rozglądając się za mną, a ja zaczęłam pluć w niego ognistymi kulkami. Zasyczał jak wąż kiedy jedna trafiła go w plecy. Złapałam się poręczy nad głową i z rozmachu uderzyłam chłopaka w plecy tak, że się przewrócił. Głośno się zaśmiałam z swojego wyczynu. Nie wiedziałam, ze tak potrafię. Nic nie wiedziałam. Stanęłam na ziemi i uniosłam jedna brew przyglądając się chłopakowi. Nie zwracałam uwagi, że to Ryder. Musiałam go pokonać jeśli chciałam żyć, a przecież to był tylko przebieraniec. Nagle sufit zaczął się zapadać. Brunet rzucił się na mnie i przygniótł mnie go ściany, a wtedy wspomnienia wróciły. Przypomniałam sobie sytuację w tej jaskini. Nie chciałam po raz kolejny stracić zdolności. Wściekła zapaliłam się jak ognisko i zaczęłam kręcić w koło z zawrotną prędkością.Wyrwałam się obcemu po czym wskoczyłam mu na plecy i z kręciłam kark. Martwe ciało opadło na kamienną posadzkę, a ja biegiem rzuciłam się do miejsca przez które wydobywała się struga światła.

W tym samym czasie oczyma Rydera:

    Chodziłem w kółko po tym ciasnym pomieszczeniu rozglądając się w koło.Pusto. Nagle rozbrzmiał czyjś głos,  już pomyślałem, że Ella oddała mi chyba swoją moc czytania w myślach kiedy w pomieszczeniu zjawiła się dziewczyna podobna do Elli. Mówię podobna, bo z wyglądu różniły się niewiele. Oczy miała niebieskie jak morze, usta pełne i uśmiechnięte, a włosy brązowe związane tak jak to u Elli w luźnego i rozwalającego się koka.
  -Nie muszę chyba zdradzać tego zadania? Jeśli uda ci się przejść zobaczysz najważniejszą osobę w swoim życiu,  a jeśli nie... zginiesz tak samo jak ona.- powiedział i zamilkł. Przyjrzałem się uważnie dziewczynie, która zmierzała do mnie wolnym krokiem. Nagle jakby wszystkie różnice między nią, a prawdziwą Ellą znikły. Były takie same identyczne.Oddech przyspieszył mi kiedy dziewczyna położyła swoją dłoń na mojej ranie, którą wcześniej sama opatrzyła.
   -Nie jesteś nią...- wymamrotałem do siebie, a ona przemówiłam głosem tak dobrze mi znanym i bliskim jak nigdy.
   -Ryder... Jestem Ella. Twoja Ella. Nie rozpoznajesz mnie? Potrzebuję cię...- różowe usta brunetki znalazły się na wysokości moich kiedy stanęła na palcach. Zapragnąłem jej dotknąć, powiedzieć że wiem kim jest i już to robiłem kiedy...
   Ryder! Nie rób tego do cholery?! Chcesz mnie zobaczyć żywą jeszcze?! Nie dotykaj jej!- usłyszałem głos, a po chwili za dziewczyną pojawił się jakby duch. Tak przynajmniej wyglądały duchy na filmach.
   -Ryder. Pomóż mi. Uwolnij się z jej objęć. Ja cię potrzebuje. Pocałuj mnie. Ryder ja kocham cię.- powiedziała bez skrupułów, a ja otworzyłam jeszcze szerzej oczy.
   Ja... Nie wiem co mam powiedzieć. Uwierz mi. To nie ja...- powiedziała Ella duch spuszczając głowę. Brunetka stojąca przede mną zbliżyła swoje usta do moich, ale szybko ją odepchnąłem i wybiegłem na drzwi, które właśnie się ujawniły.

Oczami Elli:
Kiedy tylko wbiegłam do środka zobaczyłam Rydera. Stal roztrzęsiony trzymając się za głowę
   -Ryder!- krzyknęłam rzucając mu się na szyję.
   -Wiedziałem, że to nie ty. Nie jesteś taka miękka.- powiedziała, a ja spojrzałam na niego jak na wariata.- Pamiętasz mnie?- spytał otwierając szeroko oczy.
   -Jasne, że tak, a teraz chodź. Musimy ratować Jade.
_____
Od Akwamaryn: Mega długi i nie mam już siły tu nic pisać. Podoba mi się, mam nadzieję, że wam tak samo.

sobota, 15 września 2012

[16] - Zabawa się dopiero zaczyna

Jade...
  Jęknęłam, mrugając powiekami. Głowa pękała mi z bólu, ale jeszcze gorzej było z nogą. Jakby się paliła. W gardle miałam suchość, jakbym nie piła od wielu dni. W co zresztą nie wątpiłam. Zacisnęłam zęby, próbując nie krzyknąć z bólu. Nasilił się. Nie wiem czemu, ale nasilił. Już miałam wygarnąć Sethowi, że opatrując mi ranę, pogorszył sytuacje, kiedy coś do mnie dotarło. 
  Po pierwsze - wisiałam na ścianie. Po drugie - ręce i nogi miałam zakute w kajdany, które mnie utrzymywały. Stąd ten ból. A po trzecie - zostałam porwana. 
  Rozglądnęłam się przerażona po pomieszczeniu. Z małego okienka wlewało się słabe światło padające na mnie. Nie było jednak na tyle silne, by oświetlić pomieszczenie - mogłam zgadywać, gdzie jestem. Nie wiedziałam co robić. Może była tu jakaś kamera, która pilnowała mnie, a może przywiesili sobie mnie ot tak do ściany i poszli, myśląc " Niech sobie umiera z głodu i pragnienia". 
  Próbowałam się poruszyć, lecz łańcuchy skutecznie mi to utrudniały. Plus sprawiały niemożliwy ból w kostce. Nie mogłam nic zrobić. Nie potrafiłam. Byłam wycieńczona, głodna, spragniona - niemalże czułam jak umieram. 
  Wzięłam głęboki oddech i mobilizując siły, krzyknęłam. Mój głos odbił się echem od ściany - i tyle. Nie usłyszałam kroków, nie zapaliło się światło... Na co ja w ogóle liczyłam? Na tą głupotę w dodatku straciłam połowę sił. Z drugiej strony skoro i tak umrę, mogę krzyczeć. 
  Wzięłam głęboki oddech i już miałam wykrzyczeć co o nich myślę ( co z tego, że i tak nikogo by tu nie było ), kiedy odezwał się jakiś głos. 
  - Witaj, Jade. 
  Jednocześnie ze słowem "Jade" zapaliło się światło. Dodało mi ono otuchy, mimo, iż i tak nic nie było, prócz mnie. Żadnych drzwi, szafek, papieru, jedzenia, wody... Ludzi. Mimo to głos skądś dochodził. Wydawało mi się, że zewsząd. Żadnych kamer, głośników nic. Był tu, ale nie był. 
  - Czemu mnie tu więzisz? - zapytałam drżącym głosem. 
  To coś się zaśmiało. Zadrżałam. Jego śmiech, jego głos... Przypominał przejeżdżanie paznokciami po tablicy.
  - Zadziwiająco idiotyczne pytanie - odpowiedział rozbawiony. - Wydawało mi się, że to oczywiste. 
  Zmrużyłam oczy, oddychając płytko. 
  - Gdzie jestem? 
  Znów śmiech. Wzdrygnęłam się. 
  - Tam gdzie podążaliście - odparł.
  - Piramida... - szepnęłam, po czym dodałam głośniej. - A moi przyjaciele?
  Zamiast odpowiedzi na ścianie naprzeciwko mnie wyświetlił się obraz. A raczej film. W głównej roli czwórka ludzi - Ella, Will, Ryder i Seth.
  - Miłego seansu - usłyszałam jeszcze. 
  Stali przed piramidą. Ella płonęła - im bardziej tym większy cień rzucała owa piramida i tym bardziej się iskrzyła. Odzyskała moc, pomyślałam uradowana. Coś jednak było nie tak. Zamiast szczęścia na jej twarzy widziałam strach i rozpacz, patrząc na swoje ciało. Will próbował ugasić płomienie, lecz na marne. Seth siedział w cieniu razem z Ryderem - sprawiali wrażenie jakby mieli zemdleć. Seth oddychał ciężko. Jego koszulka leżała obok. Ryder ze złością i smutkiem spoglądał na Ellę. Pewnie dalej się kłócą, wyjaśniłam sobie. 
  Najbardziej jednak martwiła mnie Ella. Dlaczego Will miał ją gasić? Nie mogła sama? Nie umiała? I dlaczego zamiast skakać ze szczęścia, płakała? I chwila - jak to płakała? Zawsze sprawiała wrażenie twardej, a płacz uważała za głupstwo. Za oznakę słabości. A teraz..? 
  - To bezsensu - odezwał się zmęczonym głosem Ryder. - Tracisz na nią moc, a płomienie zamiast znikać stają się większe. Ona sama musi nad nimi zapanować. 
  - Zapanować? - pisnęła Ella. - Jak to: zapanować? 
  Nikt jej nie odpowiedział - Will tylko opadł obok chłopaków, dysząc. Przez chwilę panowała cisza, którą przerwał Seth. 
  - Te płomienie jej nie krzywdzą. Może chodzić, nic ją nie boli... Martwmy się o Jade i wejście do piramidy. 
  Ryder spojrzał na niego z wściekłością.
  - Jak to martwmy się o Jade?! A Ella już nie ważna?! - zapytał ze złością. 
  Will wstał, również patrząc na Rydera z oburzeniem i wściekłością. 
  - Jade może sobie gdzieś tam zdychać, a Ella póki co ma się bardzo dobrze! Zresztą jest przy nas, mamy nad nią kontrole... 
  - Kontrole?! - warknął Ryder, wstając. Chłopcy niemal dotykali się piersiami. - Jaką do cholery kontrole?! Płonie jak pochodnia i nawet nie wie kim jest! A my nie potrafimy ani przywrócić jej pamięci ani zgasić! Pieprzona Jade, ważniejsza jest Ella! 
  Will popchnął Raydera, tak, że ten zachwiał się i gdyby nie przytrzymał się piramidy upadł.  
  - Pieprzona Ella! Jade może być torturowana, a Ella sobie stoi i pachnie! Od amnezji nikt jeszcze nie umarł, a jeśli chodzi o Jade to nie wiemy czy żyje czy leży zakopana pod ziemią. 
  Ryder popchnął Willa, lecz ten nawet się nie cofnął. Miał więcej sił - ochładzał się wodą, podczas gdy pozostali ledwo stali na nogach. 
  Pobiją się, jęknęłam w myślach, zaraz jednak poprawiłam. Zabiją się. 
  Hej, chwila. 
  Jak to Ella ma amnezje?! 
  To wszystko wyjaśnia... Płonie, ale nie wie dlaczego... Bo nie wie, że ma moc! Patrzy na nich jak na debilów, bo nie wie kim jestem! Nie pamięta nawet ich! Albo uszkodził ją gorąc - w co wątpiłam, bo od utraty mocy miała się dobrze na słońcu - albo ONI. Obstawiałam to drugie. Poruszyłam się, próbując się uwolnić, ( głupie, wiem, ale musiałam mieć nadzieję ) zaraz jęknęłam z bólu. Zupełnie zapomniałam o kostce.
  Tymczasem chłopcy zaczęli się bić. Seth spoglądał na nich z przerażeniem, a Ella... Sama nie wiem co robiła. Tarzała się po piasku, próbując siebie ugasić. Chciałam tam do nich pójść, powiedzieć by się uspokoili, bo jesteśmy grupą. Mamy się chronić, a nie ze sobą walczyć. Ale nie mogłam. Wzięłam głęboki oddech, krzycząc:
  - Jeśli ich kontrolujesz, przestać natychmiast! 
  Przez moment panowała cisza, po czym rozbrzmiał śmiech Jego. Wzdrygnęłam się, słysząc nieprzyjemny chichot. 
  - Zabawa się dopiero zaczyna. 
__________________________
Od Boddie:  Nie jest najdłuższy, ale...Mam nadzieję, że się wam podoba :) Bo mi bardzo! :D

wtorek, 11 września 2012

[15]- Ty nie płaczesz Ella. Jesteś twarda i dzielna. Najlepsza z nas wszystkich. Musisz pamiętać.

Ella...
    Stałam jak wryta nie wiedząc co robić. Chłopaki stali w ciszy. Will pobiegł za porywaczem, ale po chwili wrócił z niczym. Usiadłam na ziemi i wzięłam kilka głębokich wdechów.
   -Jak mogłeś dać im uciec?!- wrzeszczał wściekły Ryder. Chyba jeszcze nie wyszedł z roli przywódcy. Will wydawał się być najmniej zdenerwowany, albo po prostu umiał tłamsić uczucia.
   -Chciała żebym wyszedł?! Co miałem zrobić?! Uciekł! Trzeba było iść samemu jak jesteś taki mądry.- głowa mi pękała od ich wrzasków, a do tego wszystkiego staliśmy w toalecie.
   -Dajcie już spokój do cholery! Nic nie zdziałamy kłócąc się. Idźmy dalej...- powiedziałam i od razu tego pożałowałam. Wszyscy patrzyli na mnie jakbym powiedziała coś co było najokrutniejszą prawdą.
   -Iść dalej?! Nigdzie bez niej nie idziemy...- warknął na mnie Will, a ja wkurzona podeszłam do niego, ale zaraz poczułam jak łapie mnie za ramiona i przygniata do ściany. Poczułam się tak jak wtedy kiedy atakował mnie człowiek z wody.
   -Musimy... Jeśli on ją porwał to będzie w którejś z kryjówek. Musimy ją znaleźć, a co za tym idzie iść dalej. I puszczaj mnie!- wrzasnęłam uderzając go z kolanka między nogi. Will zwinął się z bólu, a ja nie patrząc na niego wyszłam na zewnątrz.

Dwa dni później:
    Mieliśmy już ostatnią przerwę. Ryder i Will stali na straży rozmawiając, a Seth jak zwykle gdzieś znikł. Nie miałam najmniejszej ochoty na siedzenie samej, ale nie chciałam też gadać z tymi durniami. Powoli zaczynałam mieć z wszystkimi konflikty. Jeszcze tylko Seth był po mojej stronie. Chciałam wszystko naprawić z Jade, ale ona była zbyt uparta by to zrozumieć. Nagle przypomniało mi się, że w kieszeni mam jakąś kartkę. Wyjęłam ją i powoli rozwinęłam nie chcąc by się porwała. Zaczęłam czytać.
   ,,Gdy dzień nastanie, przeżyjesz szok. Miejsce to obce będzie. Nie będziesz znała niczyich rąk, a ogień twym wrogiem będzie''.- Nie wiedziałam co to ma znaczyć. Zapadał zmrok i nie miałam siły się nad tym zastanawiać. Usiadłam pod ścianką jednej z piramid i odpłynęłam w sen.
***
    Powoli otworzyłam oczy rozglądając się w koło. Kiedy tylko zobaczyłam koło mnie jakiegoś nie znanego mi chłopaka wrzasnęłam z strachu. Podskoczyłam, ale poczułam jak ktoś zaciska swoja dłoń na moim nadgarstku. Krzyknęłam przerażona i wyrwałam ją wstając. Zrobiłam kilka kroków w tył widząc jak brunet zmierza w moim kierunku.
  -Nie podchodź!- krzyknęłam i poczułam jak płoną mi ręce. Spojrzałam na nie i zobaczyłam płomienie. Zaczęłam kręcić się w koło i ugasić je, ale na marne.
  -Ella! Masz moc znowu!- powiedział chłopak bez koszulki. Zmrużyłam oczy i wrzasnęłam jeszcze głośniej gdy zapaliła się pode mną ziemia.
  -Kim wy jesteście? Zabierzcie to ode mnie!- krzyknęłam zanosząc się szlochem. - Kto to jest Ella?- spytałam po chwili, a chłopcy spojrzeli po sobie i zamarli w bez ruchu. Z kieszeni wypadł mi jakiś skrawek papieru, ale nie patrząc na niego zaczęłam uciekać przed siebie w nieznanym mi kierunku. Ktoś jednak szybko mnie dogonił i złapał po czym przełożył sobie przez ramię. To ten sam chłopak bez koszulki, który powiedział do mnie Ella. Zasyczał z bólu kiedy zaczęłam wycierać o niego płomienie. Chłopak posadził mnie pod tą samą piramidą i rozejrzeli się w koło. Podążyłam za ich wzrokiem i dostrzegłam piramidę, która o dziwo iskrzyła się i rzucała cień jako jedyna.
   -Ty jesteś tym ogniem.- odezwał się szatyn i wyciągnął w moim kierunku rękę, ale wystraszona odskoczyłam uderzając głową o ścianę.- Na prawdę nas nie pamiętasz?- spytał patrząc po kolegach. Chłopak który był z nich wszystkich najniższy trzymał w ręce skrawek papieru i czytał go kilkanaście razy zanim się odezwał.
   -Will, Ryder... Patrzcie co mam.- powiedział i podał im kartkę. Chłopaki przeczytali ją uważnie po czym zgnietli i spojrzeli po sobie znacząco.
   -A więc Ella straciłaś pamięć. To ty jesteś Ella. Zostaliśmy wybrani przez pewnych ludzi do złapania zbiega. Nie jesteś zwykła. Ten ogień to twoja moc. Teraz nie umiesz jej kontrolować, ale to na pewno się zmieni. Znikła jakiś tydzień temu i nie mogłaś się bronić... - powiedział chyba Ryder i przykucnął przede mną.- Ja jestem Ryder, to Will i Seth. Jest jeszcze Jade, ale ją porwali. Musisz pamiętać...- ostatni słowa wyszeptał wręcz załamując ręce. Nic nie pamiętałam. Jaka moc? Ja jestem zwykłą dziewczyną. Zapragnęłam się popłakać, ale kiedy napotkałam zdziwiony wzrok  Willa zagryzłam dolną wargę. Nie zadziałało to jednak. Po moich policzkach spłynęły łzy, które Ryder od razu wytarł swoimi dłońmi.- Ty nie płaczesz Ella. Jesteś twarda i dzielna. Najlepsza z nas wszystkich. Musisz pamiętać.- powiedział z nadzieję. Pokręciłam przecząco głową i zaciągnęłam się szlochem. Spojrzałam po twarzach pozostałej dwójki. Nie pamiętałam ich. Wyglądali na zawiedzionych, ale tylko brunet kucający przede mną wydawał się być tym faktem na prawdę wstrząśnięty. Chciałam zniknąć i wrócić do tego przeklętego snu, ale nim nawet zdążyłam o tym pomyśleć Ryder przytulił mnie do siebie. Wtuliłam się w jego tors i zaciągnęłam się szlochem po raz kolejny.
   -Nie mamy czasu. Musimy iść po Jade.- powiedział Will patrząc na mnie z wściekłością jakbym mu coś zrobiła. Automatycznie podniosłam się i wyruszyliśmy przed siebie.
____
Od Akwamaryn: Muszę powiedzieć, że nie podoba mi się. Nie mam w ogóle pojęcia jak ja to dalej pociągnę.

niedziela, 9 września 2012

Tagujemy!

    Witajcie kochani! Dzisiaj poznacie nas trochę bliżej i zobaczycie nas w innym wydaniu niż opowiadanie, a mianowicie zostałyśmy  OTAGOWANE przez Pochłonięta. Myślę, że odpowiedzi na nasze pytania się wam spodobają;)

1. Od kiedy interesujesz się pisaniem?
Akwamaryn: Piszę od paru dobrych lat. To moja pasja i mogę powiedzieć, że jestem od tego uzależniona.
Boddie: Nawet nie pamiętam. Spodobało mi się pisanie własnych historii, stawianie problemów, kierowanie innymi, tworzenie ich charakteru i wyglądu... Tworzenie własnego świata, takie oderwanie się od rzeczywistości. Myślę, że kilka lat :D

2. Czy ty sam uważasz, że masz talent?
Akwamaryn: Nie, choć... Każdy ma jakiś talent, tylko że ukryty. I choć bym się wypierała, że nie mam to zapewne jakiś mam. Jeśli chodzi o pisanie to, nie. Nie mam talentu do tego. Piszę przeciętnie, ale jest to dla mnie dobra zabawa i odskocznia od normalności.
Boddie: Hahahhahaha, nie xd

3. Myślałaś kiedyś o tym, żeby wydać książkę?
Akwamaryn: Miałam kiedyś takie swoje dziecięce marzenia, ale teraz nie byłą bym do tego zdolna.
Boddie: Hahhaha, tak, jak miałam 9 lat :D

4.Czy pisanie sprawia ci przyjemność?
Akwamaryn: Oczywiście, ze tak. Gdyby tak nie było rzuciła bym to w cholerę już dawno temu.
Boddie:  Pewnie, że tak :D Pisze tylko dlatego, że to lubię, satysfakcjonuje mnie to :D

5.Ulubiony serial?
Akwamaryn: Hm... Właśnie ostatnio nad tym myślałam gdy oglądałam coś, ale teraz nie pamiętam co to było. ,,Ranczo''. Lubię ten serial, teraz powchodziło tyle nowego na antenę, że na prawdę trudno coś obejrzeć, ale mam zamiar oglądać ,,Przyjaciółki''
Boddie: Dr. House :D

6.Czy zawiesiłaś kiedyś bloga z powodu małej ilości komentarzy lub odwiedzin?
Akwamaryn: Wiadomo, że komentarze pobudzają do działania i są w jakimś stopniu silnikiem nakręcającą mnie do pisania, ale nie zawiesiłam nigdy bloga z tego powodu. Raczej z powodu braku weny czy czasu.
Boddie: Taak... Raz tak było. :P

7. Skąd czerpiesz inspiracje?
Akwamaryn: Często oglądam zdjęcia na stronie weheartit.com, czasem czytam inne opowiadania, a czasem po prostu słucham muzyki.
Boddie:  Ja słucham muzyki i czytam ulubione książki :D Czasem oglądam seriale na Disneyu xd o.O

8. Kiedy w twojej głowie pojawił się pomysł na to opowiadanie i czy od razu go rozwinąłeś?
AkwamarynandBoddie: Pomysł powstał jakieś dwa miesiące temu. Jesteśmy bardzo, jak by to określić... Szybkie;D Mamy już napisane dla was prawie całe opowiadanie, a w skład wchodzą trzy długie części. Zaczęłyśmy pisać od razu, ale dalsze pomysły przychodziły w trakcie pisania. Konsultowałyśmy wszystko razem.

9. Ulubiona książka?
Akwamaryn: Możliwe, że ich nie znacie, ale to by było tak... ,,Sen'', ,,Mgła''.,- dwie części z trzech. Nie pamiętam jednego tytułu. ,,Cienie'', ,,Polowanie'' i,, Gorączka''. Wszystkie wam polecam jeśli kochacie tak jak ja fantastykę;D
Boddie: Harry POtter i Spętani przez Bogów :D

10. Ulubione opowiadanie, które czytasz w sieci?
Akwamaryn: Udręczony
Boddie: Było takie jedno, ale zostało usunięte -.-` ( Derme, jeśli to czytasz: zabije cię xd )

11.Czy wiążesz swoją przyszłość z pisarstwem?
Akwamaryn: Nie.
Boddie: Nie.

Nasze pytania:
1. Czym się interesujesz?
2. Najpiękniejsza chwila w twoim życiu?
3. O czym marzysz?
4. Masz w swoim domu takie zaciszne miejsce, gdzie jesteś sam ze swoimi myślami? Jakie to miejsce?
5. Szpilki vs. Trampki.
6. Kto jest dla ciebie wzorem, kogo naśladujesz?
7. Jak myślisz: jaka jest Twoja największa wada?
8. Czego się najbardziej boisz?
9. Jeśli mógłbyś się cofnąć do jakiegoś momentu: Jakby byłby to moment?
10. Jesteś / byłaś kiedyś zakochana?
11.Twoje hobby?

TAGUJEMY WSZYSTKICH NASZYCH CZYTELNIKÓW! MIŁEJ ZABAWY KOCHANI;)

piątek, 7 września 2012

[ 14] - Denerwuje cię bezsilność wobec mnie. Wiem to.

Jade...
  Chciałam usiąść obok Setha, lecz Ryder wepchnął mnie pomiędzy siebie a Willa. Spojrzałam na niego ze złością, lecz byłam zbyt zmęczona na jakiekolwiek kłótnie. Zwłaszcza, że i tak nie miałam szans. Był silniejszy, przewodził nami - choć wkrótce planowane było to zmienić - i bez skrupułów mógł wypchnąć mnie z samolotu. Will nawet nie zareagował, kiedy usiadłam obok niego - nie odwracał wzroku od szyby. Najwidoczniej powiedziałam coś nie tak, co go uraziło. Zazwyczaj obdarowywał mnie choćby spojrzeniem. 
  Westchnęłam, przymykając oczy i poprawiając "bandaż" na nodze. Kostka strasznie mnie bolała. Bałam się, że Seth mógł mi to za mocno zawiązać, ale uspokajał, że na pewno wszystko jest okey. Starłam się nie myśleć o bólu, ale wtedy jak na złość nasilał się. Skrzywiłam się. Zamiast sobie ulżyć, dawałam większego cierpienia.
  Tymczasem Will zasnął. Nic dziwnego nie spał chyba dwa dni, chroniąc nas. Potrzebowaliśmy większej ochrony od kiedy ja byłam kaleką, a Ella straciła moc. To głupie, ale nawet cieszyłam się z tego, że teraz to ona jest najsłabsza. Teraz na nią uważają, ją traktują jak dziecko. Ja, mimo nogi umiałam się obronić - znałam gimnastykę i karate. Poruszanie sprawiało mi ogromny ból, ale adrenalina mnie podjudza. Cieszyłam się, że wreszcie nie będę uznawana za najgorszą. Mogłam się obronić - Ella nie. 
  - Jak tam noga? - usłyszałam głos Rydera. 
  Prychnęłam. 
  - Bo cię to interesuje - warknęłam, nie otwierając oczu. 
  Brunet westchnął. 
  - Interesuje mnie twoje zdrowie. Jestem za was odpowiedzialny - powiedział. 
  Spojrzałam na zegarek. 
  - Jeszcze tylko przez 6 godziny 15 minut i 13 sekund. Potem listę przejmuje Will. - odparłam, poprawiając się na krześle. - O co naprawdę chodzi? 
  Kiedy nie otrzymałam odpowiedzi, spojrzałam nagląco na Rydera. Zakłopotany, drapał się po karku, gapiąc w podłogę. Uśmiechnęłam się krzepiąco, klepiąc go po ramieniu. 
  - Nie lubimy się. Jeśli się o mnie martwisz, to oznacza, że coś się dzieje.
  Chłopak kiwnął głową.
  - Bo widzisz... Jesteś dziewczyną... - zaczął niepewnie. 
  - Bystry jesteś - odpowiedziałam, zaplatając ręce na piersi. 
  Znów zapadła cisza. Przewróciłam oczami. Rozmawianie z dziewczynami o dziewczynach przychodziło mu z trudem. Nie lubił się spoufalać, prosić o rady. Ale, że byłam kobietą, jak zdążył zauważyć, musiał ze mną pogadać. Nie miał już z kim. Will nie zna się na dziewczynach, a Seth, mimo, że go lubię, nie grzeszy zbytnią inteligencją. 
  - Ella nie jest taka jak ja. Przyzwyczaiła się, że coś robi, jest potrzebna drużynie. Mnie zawsze odpychaliście na koniec, zdążyłam się przyzwyczaić, że nadaliście mi etykietkę najgorszej. Jakoś z tym żyje. Ona nie potrafi. Potraktowałeś ją jak coś bezużytecznego. Nie może się z tym pogodzić. Dlatego jest na ciebie wściekła i długo będziesz musiał przepraszać - powiedziałam, przekrzywiając głowę. Ryder spojrzał na mnie z wdzięcznością, po czym westchnął. 
   - Ale to graniczy z cudem. Czuje, że tylko powrót jej mocy sprawi, że zacznie ze mną rozmawiać - wyznał. 
   - I masz rację - odparłam. - Jest zbyt dumna. Albo katastrofa albo powrót umiejętności sprawi, że zyskasz jej wybaczenie. Tak to już jest. - uśmiechnęłam się.
   Założyłam opaskę na oczy, pragnąć odpłynąć w sen i zapomnieć o bólu, kiedy poczułam uścisk na swojej dłoni. 
  - Jade? - usłyszałam szept Rydera. 
  Zdjęłam opaskę, patrząc na niego wyczekująco. 
  - Przepraszam, że tak tobą pomiatałem. Wydawałaś się bezużyteczna. Nie zdolna do niczego... - wyznał, patrząc na mnie przepraszająco. - Nie powinienem. Każdy jest tu ważny. Nawet ty, choć denerwuje mnie to, że nie mogę wgłębić się do twojego umysłu. Myślę, że to dlatego tak bardzo...- zaciął się.
  - ... Mną gardzisz? - dokończyłam, uśmiechając się lekko. - Denerwuje cię bezsilność wobec mnie. Wiem to. - Wyrwałam dłoń z jego uścisku. - Dobranoc, Ryder. 
  Chłopak kiwnął głową, po czym dodał z uśmiechem.
  -Niech wszystko zostanie po staremu. Ty mnie nienawidzisz, a ja tobą gardzę. Ta rozmowa się nie odbyła - powiedział poważnym tonem, a ja uśmiechnęłam się, zakładając opaskę.
***
  - Dobra - powiedział Will, trzymając w ręku listę. - Czy tylko ja uważam, że tym razem powinniśmy pojechać tam autobusem? 
  Tylko Ryder nie był przekonany do tego pomysłu, ale pamiętając, że dowodzi Will zgodził się niechętnie. Zrobiliśmy mały postój na jedzenie i picie, - jakie to przyjemne uczucie, kiedy mówili, że to przerwa dla "wszystkich", a i tak każdy wiedział, że chodzi o Elle - zastanawiając się nad kolejną zagadką. " Gdzie strumień Nillu doprowadzi was, tam znajdziecie piramid las. Jedna z nich inna od pozostałych jest. Zapłonie ogień i znajdziecie cień". 
  - Na pewno musimy iść wzdłuż Nillu. Ale o co chodzi z tym ostatnim? - zapytał Will. 
  Wzruszyłam ramionami, zajadając hamburgera.
  - Może w pewnym momencie słońce zaświeci właśnie na nią? - Kiedy wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, wyjaśniłam: - Słońce to ogień. Może chodzi o świt? Zapłonie ogień? Wtedy jedna rzuci cień, tylko ta jedna i będziemy wiedzieć. 
  Will pokiwał głową, chowając listę. 
  - Nie głupie - Klasnął w dłonie. - To ruszamy. 
  Zatrzymałam Setha, który chciał mnie podnieść i zakłopotana wyznałam:
  - Wiecie... Chyba muszę iść do ubikacji... - Seth zaśmiał się, Ella westchnęła ze złością, a Ryder uśmiechnął się pod nosem. Mimo, że nadal się " nienawidziliśmy", zrobił się nieco łagodniejszy w ocenie co do mnie. Will kiwnął głową i nakazał Sethowi zabrać mnie do toalety. Zaprzeczyłam, lecz szatyn odparł ze zanim w ogóle skorzystam minie tydzień. 
  Nieco skrępowana, zamknęłam się  w kabinie. Słyszałam pogodny gwizd Setha. Był dla mnie jak brat, ale dziwnie się czułam wiedząc, że stoi tam i czeka aż załatwię potrzebę fizjologiczną.
  - Seth.. - zaczęłam. 
  - Coś się stało? - zapytał zaniepokojony. 
  Przewróciłam oczami. 
  - Nie, nie... Ale... Mógłbyś wyjść?  Dziwnie się czuje, wiedząc, że tam stoisz... - Chłopak zgodził się od razu. 
  Po chwili wyszłam z kabiny i stanęłam przed lustrem, myjąc twarz.  Wytarłam ją w ręcznik i krzyknęłabym, gdyby nie to, że ktoś zasłonił mi usta dłonią. Spróbowałam się szarpnąć, lecz ta osoba była silniejsza ode mnie. W dodatku ból w kostce utrudniał mi działanie. Przeciwnik pociągnął mnie w stronę okna, a widząc, że kuśtykam kopnął mnie w kostkę. Krzyknęłam. Z bólu obraz mi się zamazywał. Porywacz przerzucił mnie sobie przez ramię w tym samym momencie co do łazienki wpadł Seth. Wrzasnął za mną, podbiegając do okna. Upadłam na ziemię, a obok mnie przeciwnik. Ból z kostki nasilił się. Coraz trudniej było mi zachować otwarte oczy. Nie wiedziałam co się dzieje, słyszałam tylko głosy... Dużo głosów. Przerażony Setha... Pełen cierpienia Willa... Zdesperowany Elli... I wściekł Rydera. 
  Ktoś brutalnie rzucił mnie o ścianę... Jęknęłam, czując jak strzykawka wbija mi się w ramię.
  Zasnęłam.
_________________________
Od Boddie:  Średni. Nie za długi nie za krótki. Mam nadzieję, że choć trochę ciekawy  ;P.

poniedziałek, 3 września 2012

[13]- Jeśli jesteśmy jak rodzina to traktuj wszystkich równo! Nie przepadasz za resztą, to mnie też nienawidź!

Ella...
    Znowu nas atakowali, a ja nie mogłam się bronić. Mogłam tylko się chować za Ryderem i to wszystko. Nawet bym tego nie zauważyła gdyby nie jego późniejsze słowa. Serce waliło mu jak oszalałe, a wiedziałam to bo przylegałam do jego pleców.
  -Idź do Jade!- krzyknął a ja zaskoczona znieruchomiałam. Co on mi kazał zrobić?!- Już!- wrzasnął i pchnął mnie w krzaki. Wściekła zacisnęłam dłonie w pięści i spojrzałam na blondynkę. Uśmiechała się pod nosem sama do siebie przyglądając się jak motorzysta spada z motoru i wije się z bólu.
  -Teraz wiesz jak się czułam. Fajne uczucie co?- spytała z drwiną. Spiorunowałam ją spojrzeniem po czym przeniosłam wzrok na walczących. Will strzelał wodą jak z armaty, widać było poprawę, Ryder zwalał kolejnego z motoru, a Seth próbował wywołać tornado, choć kiepsko mu to szło.
   -Staram się być miała. Nie widzisz tego?! Nie musisz mnie jeszcze gnębić na każdym kroku! Przepraszam, że tak się zachowywałam n początku, ale staram się zmienić! A teraz jestem jeszcze większym nieudacznikiem niż ty...- powiedziała i nagle coś uderzyło mnie w głowę. Podniosłam kamień z ziemi i zdjęłam z niej kartkę, którą był owinięty. Już miałam ją przeczytać kiedy Will strzelił we mnie wodą. Szybko schowałam karteczkę do kieszeni moich obdartych spodni i rozejrzałam się w koło. Nie było naszych przeciwników. Jedynie jeden, martwy leżał na ziemi. Nie miał w ogóle obrażeń co świadczyło o tym, że zabił go Ryder rozszerzając swoje umiejętności.

Trzy dni później:
    Szliśmy już dwadzieścia cztery godziny bez postoju, ale nie przeszkadzało mi to o dziwo. Byłam wściekła na Rydera i od czasu akcji na pustyni nie rozmawiałam z nim. On w ogóle nie starał się nawiązać rozmowy. Szedł na samym przodzie niosąc na plecach Jade, za nim Will z Sethem a ja na samym końcu. Cały czas nie dawała mi spokoju myśl, że jestem najsłabsza. Nienawidziłam litości jaką okazał mi Ryder. Nagle chłopak zamienił się z Sethem i stanął w miejscu nakazując reszcie iść dalej. Najwyraźniej czekał na mnie. Nie zwracając na niego uwagi wyminęłam go i przyspieszyłam. Chłopak jednak sprawnym ruchem złapał mnie za nadgarstek i obrócił przodem do siebie.
   -Porozmawiajmy...- powiedział cicho widząc idących tuż przed nami Setha i Jade. Zwolnił trochę nadal trzymając mój nadgarstek, jednak szybko go wyrwałam.
    -Nie mamy o czym rozmawiać.- powiedziałam szorstko i nie patrząc w jego stronę.
    -Nie zachowuj się jak małe i rozwydrzone dziecko! Jesteś słaba i nie dałabyś rady walczyć! Nie musisz zgrywać twardej! Jesteśmy prawie jak rodzina i musimy sobie pomagać!- wykrzyczał mi w twarz, a ja poczułam jak robi mi się gorąco. przez chwilę myślałam, że to moc wraca jednak kiedy chciałam wytworzyć ogień nawet nie poleciały iskry .
    - Nie udaje twardej! Nie lubię jak ktoś coś mi narzuca i się nade mną lituje! Przeze mnie musiałeś cierpieć, bo ja nie mam mocy! Nie potrzebuję twojej łaski!- krzyknęłam i odwróciłam wzrok w kierunku gdzie była pozostała trójka. Patrzyli na nas z rozdziawionymi buziami, a kiedy napotkali mój wzrok szybko odwrócili wzrok. Ruszyłam przed siebie biegiem rzucając jeszcze przez ramię- Jeśli jesteśmy jak rodzina to traktuj wszystkich równo! Nie przepadasz za resztą, to mnie też nienawidź!  Biegłam przed siebie, bo doskonale znałam drogę na lotnisko. Musiałam pobyć sama ze swoimi myślami. Po jakimś czasie biegu pozwoliłam ulotnić się emocjom i po porostu łzy wypłynęły na wierzch. Wszystko było zamazane, ale na lotnisko dobiegłam kilka minut przed resztą. Usiadłam na krzesełku koło recepcji i czekałam na pozostałą czwórkę. Kiedy tylko weszli do środka, a Ryder zaczął iść w moją stronę wstałam i podeszłam do kobiety za ladą.
    -Przysyła nas Victoria X. Prosimy o pięć biletów do Egiptu.- powiedziałam po czym wyrwałam jej wręcz bilety i rozdałam pozostałym. Ryderowi rzuciłam go. Wiem, że zachowałam się głupio, ale byłam zła i na niego i na siebie. Miałam po prostu gorsze dni i musiałam sobie to wszystko przemyśleć. Do samolotu wsiedliśmy po kilkunastu minutach czekania. Ryder usiadł razem z Willem i Jade, Seth tuż za nimi, a ja na samym końcu przy oknie. Utkwiłam wzrok w oknie i rozkleiłam się jak małe dziecko. Po moich policzkach ciekły łzy strugami i byłam pewna, że oczy mam całe czerwone.
_____
Od Akwamaryn: Jestem wkurzona na maksa! Piszę ten rozdział drugi raz, bop za pierwszym blogspot mi go usunął. Co do samego rozdziału to niezły, choć pierwsza wersja podobała mi się bardziej, ale wiadomo jak to jest.