poniedziałek, 18 lutego 2013

[21 cz.2]. Lepiej by było gdybym teraz zginęła...

Ella...
     Nie pisnęłam nawet kiedy wbijali mi igłę chodź tak na prawdę bałam się ich jak niczego innego. Nie miałam siły by krzyknąć czy powiedzieć, że dam radę bez kroplówki. Przekręciłam głowę w prawo, jeszcze bardziej zanurzając się w poduszce.Tak dawno nie czułam czegoś tak miękkiego. Jak dotąd tylko twarda ziemia, nic miękkiego i puchatego. ,,Jakie to przyjemne...'' Pomyślałam kręcąc głową w kółko. Nagle zrobiło mi się niedobrze. Nie panowałam nad tym. Mimo, że udało mi się powstrzymać wymioty poczułam jak moje ciało rozdziera się na dwie różne części. Spojrzałam w stronę Willa. Leżał nadal nieprzytomny oddychając płytko i powoli. ,,To kara...'' pomyślałam kiedy ból nasilił się. Wbiłam paznokcie w pościel kręcąc głową na wszystkie strony. Ten ból wypełniał mnie od środka. Wydawało się, że nie skończy się nigdy.
   Krzyknęłam. Pierw cicho, ale w końcu nie wytrzymałam. Nie dało się powstrzymać emocji, które mną targały. Chciałam powstrzymać ten okropny ból. Usłyszałam trzask drzwi i czyjeś wołanie. Jakiś chłopak. Nie udało mi się rozpoznać głosu. Zaraz potem kobiecy ton, taki spokojny i delikatny. To musiała być Victoria. Jej dłoń dotykała mojego policzka chcąc nadać mojemu ciału trochę chłodu i bliskości. Cicho stęknęłam czując jak ból przenosi się z okolic brzucha do płuc. Znowu zaczęłam wypluwać z siebie krew. Otworzyłam szeroko oczy  wijąc się z bólu na wszystkie strony.
   -Dajcie ogień!- krzyknęła Victoria wystawiając dłoń do przerażonego Setha. Chłopak stał oszołomiony wpatrując się we mnie z otwartymi ustami.-Seth!- upomniała go nasza dyrektorka. Chłopak w pośpiechu podał kobiecie strzykawkę i od razu się ulotnił. Było mi przykro, że się mnie bał, ale nie miałam czasu o tym rozmyślać, bo poczułam nagle jak ból przenosi się do mojej głowy z zdwojoną siłą. Victoria wbiła mi strzykawkę w rękę wpuszczając do mojego ciała całą moc jaką udało się odebrać Calebowi. Krzyknęłam czując jak nie mogę panować nad swoim ciałem. Moje ręce i nogi opadły bezwładnie jakby dawały innym przekaz, ze już po wszystkim, ale moje wnętrze wyło o ratunek. Takiego cierpienia jeszcze nigdy nie zaznałam. Odchyliłam głowę do tyłu otwierając usta. Potrzebowałam powietrza, które teraz bezustannie mi uciekało. Nagle ktoś wszedł do pomieszczenia, złapał moją dłoń i zaczął ją całować. Pisnęłam z bólu. Każdy dotyk sprawiał mi cierpienie, ale ten ktoś o tym nie wiedział. Starczyło, że mrugnęłam, a już od środka płonęłam.
   Coraz mniej powietrza.
  -Ella... Już po wszystkim.- mówił Ryder cały czas całując moją dłoń. Chciałam na niego spojrzeć i krzyknąć mu prosto w twarz:
  ,,Do cholery! Nic nie jest dobrze! Nie widziesz, że ja tu konam?!''-, ale nie mogłam nawet zamknąć ust. Nie panowałam nad swoim ciałem w żadnym stopniu.  Ktoś dotknął mojej głowy odchylając ją do przodu. Znowu ten przeraźliwy ból. Jakby coś mnie parzyło od środka. Ktoś się nade mną znęcał.
   -Ella!- usłyszałam wrzask. Rodzice. To mama. Przyjechała... Chciałam jej powiedzieć, że nie potrzebuję takiej matki, której an okrągło nie ma w domu, która zajmuje się tylko sobą i swoją dupą, a mnie ma w głębokim poważaniu. Chciałam jej powiedzieć, że nic dla mnie nie znaczy i żeby się wynosiła z tej szkoły, bo tylko przyprawia mnie o wymioty. Na marne. Kiedy się złościłam tylko jeszcze bardziej piekło mnie w środku.
   -Coś jest nie tak... Za długo nic się nie dzieje.- powiedziała zmartwiona Victoria nachylając się nade mną. - Ella, jeśli nadal boli mrugnij.- powiedziała. Zebrałam wszystkie swoje siły chcąc jej odpowiedzieć i mrugnęłam. Skutkowało to tym, że wrzasnęłam z bólu, ale przynajmniej wiedziała, że nadal potrzebuję pomocy. Może i byłam egoistyczna, ale o czym miałam teraz myśleć?
   -Ona cierpi do cholery! Ulżyjmy jej jakoś! Dajcie jej jakieś proszki!- krzyknął Ryder puszczając moją dłoń i wstając. To wszystko wiedziałam jedynie dlatego, ze usłyszałam jego ciężkie kroki.
   -Uśpimy ją jak Willa.- powiedział ktoś z tyłu. Dalej nic nie słyszałam. Chciałam zamknąć oczy, by nie musieli oglądać mnie jak martwej prze te dni, ale nie mogłam. Zbyt bolało. Poczułam jak odlatuję. Nagle ból ustał, ale ja już nie mogłam zamknąć oczu. Nie mogłam nawet ruszyć palcem.

   Stałam na środku wielkiego pomieszczenia, ciemnego i pustego. Jedynie ściany. W koło unosił się jakiś pył, który pchał mi się do oczu. Zastanawiałam się co ja tu robię. Zamrugałam kilka razy zasłaniając usta dłonią by się nie udusić.  Słychać świst dochodzący z dworu. To za pewne wiatr wieje.  Szukam wyjścia, ale nic nie mogę znaleźć. Idę na oślep. Nagle coś dotykam. Coś twardego, a zarazem delikatnego.  Usłyszałam czyjś oddech. Uniosłam wzrok i zobaczyłam czyjeś ciemne oczy.
   -Ella?- usłyszałam zaskoczony głos Willa. Uśmiechnęłam się. Jak ja dawno się nie śmiałam.
   -Will!- krzyknęłam kaszląc i wtulając się w niego.- Co ty tu robisz?- spytałam zaskocozna dopiero teraz orientując się, że jestem w jego śnie.  Napotykając jego spojrzenie typu ,,Ta ja powinienem o to pytać'', odpowiedziałam.- Uśpili mnie. Dobrze się czujesz?- spytałam odsuwając się o krok i oglądając go od stóp do głów. Chłopak podskoczył i uderzył się pięściami o klatkę piersiową jak Tarzan.
   -Jestem zdrowy jak rydz!- powiedział wytykając mi język. Odetchnęłam z ulgą.- Ale skoro tu jesteś... Co ci się stało?- spytał wystraszony prowadząc mnie za rękę gdzie na zewnątrz. Szłam posłusznie za nim nadal zakrywając usta dłonią.
   -Caleb odebrał mi moc. Odzyskałam ją, ale nie umiem nad nią zapanować. Teraz zapewne myślą co ze mną zrobić.- powiedziałam kiedy wyszliśmy do jakiegoś lasu. Budynek w którym przed sekundą byliśmy znikł. - Jade szuka lekarstwa dla ciebie.- dokończyłam uśmiechając się lekko.
   -Uwierzyła.- stwierdził, ale ja zaprzeczyłam ruchem głowy.
   -Nie... Nienawidzi mnie, ale ciebie nadal kocha. Chce ci pomóc. Lepiej by było gdybym teraz zginęła...- powiedziałam podkulając kolana pod brodę. Will objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
   -Nie mów tak nigdy. Dla mnie zawsze będziesz jak siostra. Zawsze jestem z tobą duchem
____
Od Akwamaryn: Takie trochę przedłużanie tylko, no ale przykro mi musiałam;D Jeśli chcemy się jakoś zgrać w czasie to muszę tak przeciągać;) Nie obiecuję, że kolejny będzie lepszy.

1 komentarz: