wtorek, 2 kwietnia 2013

[ 2 cz.3] - Jeśli kogoś kochasz, wybaczysz mu wszystko.

Jade...
   Zacisnęłam dłonie w pięści, oddychając płytko. Jak mogła?! Jak w ogóle śmiała?! Rozumiem, że była na mnie wściekła... Ale to cios poniżej pasa. Zależy mi na nich. Na Elli może niekoniecznie, ale Ryder i Seth... Kochałam ich. Jak braci. Byli mi bliscy, bardzo bliscy. Zastępowali mi rodzinę w szkole, potrzebowałam ich. Mówienie, że na nich nie zasługuje to naprawdę cios poniżej pasa. Miałam prawo być zła, a nawet wściekła na brunetkę. Ciekawe jak ona zareagowałaby widząc zdjęcia przedstawiające mnie i Rydera.Przyszłaby do mnie i powiedziała " Wiem, że kochałaś się z Ryderem, ale to nic. Wybaczam ci, bo przecież uprawianie seksu z moim chłopakiem to drobnostka. Więc jak, zgoda?"
   Racja, czasami przesadzałam, wyzywając ją. Ale gdy tylko ją widziałam, przed oczami pojawiały się zdjęcia. Nie miała dowodu, że to nie Will i ten ktoś ją zgwałcił. Tylko słowa. Puste słowa. Dziwiłam się Ryderowi, że tak szybko jej wybaczył. Tak łatwo dał się jej przekonać. 
   " Nie zasługiwałaś na niego. Nie byłaś warta jego miłości skoro nie uwierzyłaś nie tylko mi, ale i jemu." - przypomniałam sobie jej słowa. Poczułam jak broda mi się trzęsie, a do oczu napływały łzy. Samo imię " Will" wzbudzało we mnie płacz. Od jego śmierci minęły trzy miesiące, a ja nadal nie potrafiłam się pozbierać. Wakacje przesiedziałam w łóżku, płacząc. Teraz też głównie spędzałam czas w łóżku - wychodziłam jedynie na lekcje. I to nie zawsze. 
    Obwiniałam się za jego śmierć. Za to, że nie zdążyłam. Że nie uratowałam go na czas, spóźniłam się. Gdyby nie ja, żyłby. Opóźniałam cała akcję, przez to, że byłam uparta. I musiałam postawić na swoim. Musiałam pojechać. Tym samym zabijając dwie osoby - Drewa i Willa. 
   Otarłam dłonią lecące łzy, siadając na brzegu łóżka. Sięgnęłam po poduszkę, zakrywając sobie nią twarz, po czym krzyknęłam. Z frustracji, wściekłości i smutku. 
***
  Leżałam na łóżku, tępo gapiąc się w ścianę. Tak spędzałam popołudnia. Nauka mnie nie obchodziła, miałam ją gdzieś. Victoria martwiła się o mnie - współczucie przewyższało złość za opuszczanie lekcji. Nienawidziłam tego jej wzroku. I wzroku innych uczniów. Litowali się nade mną, czego szczerze nie znosiłam. Wolałabym być wyzywana, niż widzieć tę litość, tę rozpacz w spojrzeniu każdego kto uczęszczał do tej szkoły lub w niej pracował. 
  Nagle rozległo się pukanie do drzwi, a po chwili ktoś wszedł do pokoju. Nie oderwałam wzroku do ściany - wiedziałam, że to Ryder. Umiałam go rozpoznać nawet po krokach. 
  Brunet usiadł na brzegu łóżka z ciężkim westchnieniem. Przez chwilę panowała cisza, którą przerwałam. 
  - Ella już ci się wyżaliła z tego, że ją zwyzywałam? - zapytałam lodowatym głosem. 
  - Znów zwyzywałaś. Nie potraficie spokojnie porozmawiać, tylko musicie się kłócić? - powiedział Ryder. W jego głosie nie wyczułam złości czy wyrzuty do mnie. Raczej troskę. Mówił łagodnie, ze spokojem. Próbował mnie uspokoić, udobruchać. Martwił się o mnie. Poczułam ukłucie w sercu. On się o mnie troszczył, a ja go ignorowałam. Wszystkich ignorowałam. Chyba rzeczywiście nie zasługiwałam na ich przyjaźń. 
    Znów zapanowała cisza, trwająca kilka minut. To było w Ryderze najlepsze - można by siedzieć z nim kilka godzin, a sama jego obecność umie wesprzeć człowieka na duchu. 
  Wreszcie przekręciłam się na plecy, patrząc mu prosto w twarz. Widziałam w jego wzroku prawdziwą troskę. Wiedział, jak bardzo dotknęła mnie śmierć Willa. Bał się, że nigdy nie wydobrzeje, nigdy się nie pozbieram.
  - Dlaczego jej uwierzyłeś? - spytałam. Ryder spojrzał na mnie zdziwiony, a wtedy dodałam: - Chodzi mi o tą jej zdradę. 
  Brunet wzruszył ramionami. 
  - Bo ją kocham - szepnął cicho.
  Prychnęłam, podciągając się do pozycji siedzącej. 
  - Nie ma żadnego dowodu, że się z nim nie przespała. Co ci powiedziała? " Ryder, uwierz to nie był on, przecież ja cię kocham. Nie zrobiłam tego, ktoś przebrany za Willa mnie zgwałcił" - odparłam, przyciskając do piersi poduszkę i wysuwając podbródek. Jak zawsze, kiedy z kimś się kłóciłam. 
   Brunet pokręcił głową, przysuwając się bliżej mnie.
  - Jeśli kogoś kochasz, wybaczysz mu wszystko - powiedział chłopak.
  Aż zachłysnęłam się powietrzem. Czy on coś sugerował?!
  - Twierdzisz, że nie kochałam Willa? - zapytałam ostro.
  Ryder pokręcił głową, spuszczając ją. Zaczął bawić się moim prześcieradłem, marszcząc brwi. Kiedy podniósł wzrok, w jego spojrzeniu nie dopatrzyłam się tej troski co wcześniej. Jedynie... Coś na kształt upartości.
  - Ella jest niezależna, uparta, kłótliwa, musi postawić na swoim, ... Ale na pewno nie zdradziłaby przyjaciół. Nigdy. Ona jest wierna i oddana. Nie zostawi nikogo w potrzebie. Może czasami bywa opryskliwa, ale to dobra przyjaciółka. Kochała Willa jak brata. Kochała ciebie jak siostrę. I kocha nadal, ale ty jej do siebie nie dopuszczasz. Rani ją to, zwłaszcza, że niesłusznie ją osądzasz. Stara się zniszczyć konflikt między wami, bo zależy jej na twojej przyjaźni. W tamtej szkole była wyzywana i nie lubiana. Teraz znalazła drugą rodzinę, oparcie w nas. Myślisz, że zniszczyłaby to wszystko? A Will...? Zależało mu na tobie, bardzo cię kochał. Nie zrobił by ci tego, nie jest taki. Nie zdradziłby cię, nie potrafiłby. A zwłaszcza nie z Ellą.
   Wbiłam wzrok w podłogę, nie odpowiadając. Po chwili ciszy, Ryder podniósł się, kierując się w stronę drzwi. Słyszałam jak naciska klamkę i zatrzymuje się.
   - Ella by ci wybaczyła. Uwierzyłaby ci, bo cię kocha.
   Mocniej ścisnęłam poduszkę, przełykając głośno ślinę. Porównywał mnie do Elli... Piękny sposób na przekonanie mnie o jej niewinności. Na pewno skruszona poczłapie do pokoju chłopaków, gdzie najprawdopodobniej jest Ella i przeproszę ją. Za to, że zdradziła mnie z Willem.
   Nagle poczułam jak coś wlatuje mi do nosa, a po chwili wędruje gardłem do płuc.. Otworzyłam szeroko oczy, łapiąc się za szyję i próbując złapać powietrze. Na marne. Spadłam z łóżka na podłogę w konwulsjach. Coś wypełniło moje ciało, zataczając "kręgi" nad mózgiem. Zamrugałam powiekami, kiedy owa rzecz wsunęła się między nie. Ryder przerażony podbiegł do mnie, kucając i przytrzymując moje ciało. Zaczęłam się dusić, brakowało mi tlenu. Tymczasem to coś uderzyło w mój mózg. Dosłownie uderzyło. Wygięłam się, wbijając paznokcie w swoją szyję.
  Nagle wszystko się skończyło. Łapczywie zabrałam powietrza, krztusząc się. Sięgnęłam do swoich ust, ciężko oddychając. Co to do cholery było?!
  - Wszystko dobrze, Jade? - usłyszałam zaniepokojony głos Rydera.
   Moja głowa ruszyła się w dół i górę. Nie ja ją kierowałam. Coś innego. Mogłam wykluczyć opętanie, bo wtedy w ogóle nie wiedziałam co się ze mną dzieję. Tylko co to było, co we mnie weszło?! I jakim cudem tu, w szkole?! O ile wiem posiadaliśmy specjalne zabezpieczenia.
   - Tak, Ryder... - usłyszałam swój głos. Usta rozciągnęły się w uśmiechu. - Ale chyba chcę przeprosić Elle.
  Brunet powoli się uśmiechnął, pomagając mi wstać.
  - To świetnie. Brawo, Jade - pochwalił mnie.
  Ryder, nie! - wrzasnęłam w myślach.
  Zamknij się, jeśli chcesz by pozostali przeżyli - odpowiedziało coś w mojej głowie.
  Przeraziłabym i wściekłabym się, ale zostałam pozbawiona uczuć. To coś zajęło moje miejsce, mnie zamykając w blokadzie. Widziałam, że owa rzecz straciła kolory i dobry słuch.  Nie odczuwałam bólu, nie posiadałam uczuć... Nie słyszałam ani nie widziałam - bieg wydarzeń obserwowałam ze wspomnień... Tego.
   Pozostali? - zapytałam.
  Usta znów rozjechały się w uśmiechu.
   Idziemy do Elli, tak, złotko? 
_______________________________
Od Boddie: Początek nudny, końcówka lepsza :P. Mi się podoba, nawet bardzo :D A Wam? :> Jak myślicie kto wygra - Ella czy Jade? xd

1 komentarz:

  1. Omg. Wy naprawdę potraficie doprowadzić do łez i niepokoju. Mam nadzieję, że z Jade będzie wszystko w porządku. ^^ Mi też się bardzo podoba :D Szczerze powiedziawszy, nie wiem kto wygra. XD

    OdpowiedzUsuń