poniedziałek, 12 listopada 2012

[31] -Niech was sobie przypomną! To muszą być wasze najlepsze chwile razem!

Ella...
     Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Spojrzałam na przyjaciół, wszystkich po kolei. Ryder nie wyglądał na zszokowanego, Jade przyglądała się drugiej sobie z przerażeniem, a Seth powtarzał, że jest przystojniejszy niż jego klon. Nawet w tak poważniej sytuacji nie mógł trzymać języka za zębami. Podeszłam do mojej kopii i obejrzałam ją z góry do dołu. Identyczna. Jeśli jeszcze miała te same moce.... Odpowiedź przyszła od razu. Brunetka rzuciła we mnie kulą ognia, tak że przewróciłam się. Na zawołanie zapłonęłam żywym ogniem i nie zwracając uwagi na pozostałych rzuciłam nim w dziewczynę. Unikała wszystkich moich ataków, a ja jej. Czytałyśmy sobie nawzajem w myślach i wiedziałam, że tak tej wali nie wygram.  Zerknęłam na resztę, kiedy tylko dała mi odsapnąć. Jade tak samo jak ja nie mogła nic z sobą zrobić. Wykonywały te same ruchy wręcz automatycznie, Ryder wił się z bólu jak jego przeciwnik, a Seth siłował się z swoją kopią kto wytworzy większe podmuchy wiatru. 
   -Zamieńmy się!- krzyknęłam robiąc unik przed jedną z ognistych kul. Tak nie mieliśmy szansy na zwycięstwo. Staraliśmy stanąć tak, by nie czuć czegoś więcej do tego z kim walczymy. Ja jednym skokiem dostałam się do Setha, Ryder do Jade, Jade do mojej kopi, a Seth do Rydera. Nie miałam więcej czasu się im przyglądać. Seth rzucał we mnie podmuchami wiatru i unosił wręcz w powietrzy. Z wrzaskiem po raz kolejny zapłonęłam i wyciągnęłam ręce w kierunku chłopaka. Uderzyłam w jego kierunku jednym z moich lepszych ataków po czym zaczęłam biegać w koło niego. Seth jednak szybko unikał ich, a gdy biegałam, sprawnie złapał mnie za dłoń i posłał mi uśmiech. 
   -Tak tego nie wygrasz.- powiedział rzucając mną o ziemie .Poczułam jak z głowy cieknie mi krew, ale nie zważając na to dalej atakowałam. 
   -Wygram. Seth ja zawsze wygrywam pamiętasz?- spytałam i nagle jakby w jego oczach zabłysła iskierka życia. Zawsze tak mówiłam kiedy graliśmy z szachy lub ganianego w dzieciństwie. Strasznie się wtedy złościł. Wykorzystałam moment nieuwagi i rzuciłam w niego ogniem, ale nawet na mnie nie patrząc uniknął go. 
   -Zawsze wygrywam...- powtarzał pod nosem. I wtedy mnie olśniło. ON wiedział, że będziemy walczyć i atakować. Wiedział też, że któreś z nas wpadnie na pomysł, że nie możliwym jest wygrać z samym sobą. Tu nie chodziło i bitwę, czy walkę na żywioły. To nie była próba siły, tylko umysłu.
   -Tak Seth. Ja zawsze wygrywam. Jestem od ciebie lepsza. Pamiętasz jak robiliśmy dzień przed wyjazdem naleśniki?- chłopak uśmiechnął się pod nosem. To była próba jak dobrze się znamy. Musieliśmy przypomnieć sobie nawzajem o sobie. O naszych wspólnych chwilach.- Obsypałeś mnie mąką i musiałam jechać do lekarza, bo jestem uczulona. Pamiętasz?- spytałam podchodząc o krok bliżej.
   -Pamiętam...- potwierdził, a ja powstrzymałam uśmiech który sam cisnął mi się na twarz.
   -Pamiętasz jak ukradliśmy pani Robinson ciasto kiedy zostawiła je by wystygło?Na pewno pamiętasz. Było pyszne.- kopia Setha oblizała się, a ja cicho zachichotała. Wyciągnęłam w jego kierunku rękę.- Daj mi dłoń.- równocześnie z tymi słowami iskierki w jego oczach znikły. To były zbyt słabe wspomnienia. Potrzebne było silniejsze.
    -Nasz pocałunek gdy miałam szesnaście lat, a ty osiemnaście. Byliśmy parą. Seth kochałeś mnie... Taka szczenięca miłość. Musisz pamiętać.- powiedziałam znowu wyciągając w jego kierunku dłoń. Zawahał się, ale dotknął jej po czym rozpłynął się w powietrzy.
   -Niech was sobie przypomną! To muszą być wasze najlepsze chwile razem!- wrzasnęłam i napotkałam zaskoczone spojrzenia wykończonych przyjaciół.A to przecież nie koniec. Za chwilę mieliśmy iść dalej do armii zakapturzonych postaci. Nim jednak pozostała trójka dała radę zwalczyć nasze klony w moją stronę skoczyło kilka wojowników w czarnym. Po raz kolejny zapłonęłam, bo wcześniej musiałam się ugasić i wytworzyłam barierę przez którą nie mogli przejść atakując przy tym ognień i odrzucając ich w tył. Spojrzałam w stronę Jade, byłam ciekawa jak przekonała mnie do tego, że idealnie się znamy. Jakiego wspomnienia użyła? Wszystkim się udało. Teraz każdy walczył z innymi. Ryder bez problemu obalał każdego po kolei, Seth wytwarzał pod sobą wiatr i w ten sposób latał, a Jade skakała i robiła salta uderzając w wszystkich.  Nagle ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął. Wypadłam z rytmu i wpuściłam wszystkich poza barierę. Zaczęłam rzucać kulami na oślep. Trafiłam kilku i spaliłam w popiół. Czytałam im w myślach i unikałam sprawnie ataków cały czas rzucając ogniem. Kiedy skończyłam ze swoją częścią podbiegłam do Jade. Z nią przechodziłam pierwszy test. Mogłyśmy pokonać ich razem.
   -Ręce!- krzyknęła w moją stronę. Wyciągnęłam je, a kiedy złapała za nie okręciłam w koło tak, że stopami uderzyła w wszystkich po kolei. Przeskoczyłam jej nad plecami i wystrzeliłam kulami w dwóch kolejnych. Seth i Ryder również połączyli siły. Szło nam świetnie aż za świetnie. Nagle poczułam jak ktoś wbija mi sztylet sam środek pleców. Zachłysnęłam się powietrzem po czym upadłam na kolana. Jade obaliła mojego oprawcę. Nie musiałam widzieć rany by wiedzieć, że krew leje się z niej hektolitrami. Tak samo z głowy.Podniosłam się zaciskając zęby. Wściekła zacisnęłam zęby i zamachnęłam się nogą uderzając jenego z atakujących, który dosłownie przed sekundą drasnął Jade. Pomogłam podnieść się dziewczynie i rozejrzałam się w koło. Pusto. Jakby nigdy nic tu nie zaszło. Podbiegłam z Jade do chłopaków i stanęliśmy opierając się sobie o plecy. Ludzie, których przed chwilą pobiliśmy znikli i znów byliśmy sami.
  -Co teraz?- spytał cicho Seth patrząc w koło. Wszyscy zrobiliśmy to samo.
  -Może wejdźmy do środka.- powiedział Ryder patrząc na dziurę, która pozostała po zegarze w Big Benie.
  -Jak?- spytałam patrząc na twarze przyjaciół. Ryder spojrzał z uśmiechem na Setha, który najwidoczniej nie wiedział o co chodzi. Ja też zrozumiałam to dopiero po dłuższym czasie.
   -Seth nas przeniesie dzięki swojej mocy.- powiedziałam. Nadal opierając się os woje plecy brunet wytworzył wiatr, a właściwie huragan, który uniósł nas pod samo wejście.
_______
Od Akwamaryn: I jak wam się podoba co? Niedługo kończymy pierwszą część, ale nie martwcie się stworzymy też drugą. Mamy nadzieję, że równie ciekawą, choć może już nie tak bardzo przygodową.

2 komentarze:

  1. O, to będzie druga część?! Cóż za świetna wiadomość! <3 Ciekawa jestem jednak, jak zakończy się ta.. mam nadzieję, że cała reszta przeżyje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział *-*
    Tyle się dzieje... I te wspomnienia Elli z Sethem *.*
    Kocham ten rozdział <3
    Już nie mogę doczekać się części 2.

    OdpowiedzUsuń