środa, 28 listopada 2012

[2 cz. 2] - Wiesz, jesteś krucha, a od kiedy ja mam nową moc... Nie chciałbym ci zrobić krzywdy.

Jade...
   Rzuciłam swoją torbę w kąt pokoju Willa. Od razu po pożegnaniu z rodzicami poszliśmy do niego. Nie chciałam się z nim rozstawać choć na sekundę. Bałam się, że gdy tylko się odwrócę czy puszczę go on zniknie. Rozpłynie się w powietrzu albo znów pozostanie po nim proch. Nawet kiedy witałam i rozmawiałam z rodzicami nie puszczałam jego ręki i kazałam się cały czas obejmować. Kiedy przytulałam się z rodzicami, najpierw położyłam sobie jego dłoń na talii, a gdy chciał zabrać puściłam rodziców, łapiąc go. On i jego rodzice patrzyli na mnie jak na idiotkę, ale miałam to gdzieś. Jeśli to sen, pragnęłam by trwał jak najdłużej. Jeśli się naćpałam, obiecałam sobie, brać zawsze ten narkotyki który umożliwia mi spotkanie go. Ten tydzień był najgorszy w moim życiu, nie chciałam go powtarzać. Wolałam uchodzić za obsesyjnie zakochaną Willu niż go stracić. 
  - Ładnie tu - stwierdziłam, łapiąc szatyna za rękę. 
  Chłopak zaśmiał się, wyrywając dłoń. 
  - Jade, wyluzuj, idę tylko do łazienki. 
  Sięgnęłam z powrotem, lecz ten cofnął się o krok. 
  - Kochanie, nie masz ze mną szans, przewyższam cię siłą, wzrostem i szybkością. Nie bój się, wiem jak mam się wysikać. Wierz lub nie, już robiłem to kilka razy. 
   Spojrzałam na niego ostro. 
  - Jestem twoją dziewczyną, nie powinieneś się wstydzić - odparłam. 
  Will uniósł brew do góry. 
  - Jesteś moją dziewczyną i powinnaś rozumieć, że mam prawo do prywatności. Bez urazy, ale zachowujesz się co najmniej dziwnie. 
  Westchnęłam, siadając na łóżku. Will ukląkł przede mną, chwytając mnie za dłonie. 
  - Co jest? -zapytał szeptem. 
   Przez chwile wahałam się czy powiedzieć mu prawdę. W końcu zachowywałam się dziwnie, nawet bardzo. Wiedziałam jak wygląda to w jego oczach - jakby ta podróż zaszkodziła mi na zdrowiu i coś stało mi się z moją psychiką. Jednocześnie wciąż nie dowierzałam, że naprawdę żyje. Umierał. Przy mnie. Ja go zabiłam. A teraz klęczy przede mną ot tak, dotyka moich dłoni - jak gdyby nic takiego się nie wydarzyło. Miałam prawo do zwątpienia. Wszystko za szybko się działo...
   Choć być może, wcale nie o to chodzi i naprawdę coś stało mi się z psychiką. Albo mam obsesję. Obstawiam to trzecie.  
  Pokręciłam głową. 
  - Nic. Wiem, zachowuje się dziwnie. Mało ostatnio spałam to dlatego - odpowiedziałam, uśmiechając się. 
  Will odwzajemnił go, całując mnie w czoło, po czym znikł w łazience. Wstałam z łóżka i zaczęłam przeglądać jego zdjęcia, pamiątki, medale... W  kącie pokoju stało drugie łóżko - piętrowe. 
Najprawdopodobniej mieli się tu wprowadzić Ryder i Seth. Albo raczej jedno z nich. Na jednym  łóżku była torba, a półeczka obok aż przepełniona różnymi rzeczami. Podeszłam do niej i wzięłam do ręki jedno ze zdjęć. Przedstawiało wysokiego, umięśnionego chłopaku wraz z jakąś małą dziewczyną - może jego siostrą? 
  Mężczyzna był bardzo przystojny, o rzymskich rysach. Gęste, czarne włosy opadały mu na oczy, częściowo zasłaniając widok. Do zdjęcie wystawił język. Brązowe oczy wesoło wgapiały się we fotografa. Lub fotografkę. Zauważyłam w nim duże podobieństwo do Willa. Był tylko nieco bardziej umięśniony, ale tak - niemal bliźniaki.
  Nagle ktoś objął mnie od tyłu, całując po szyi. Podskoczyłam, upuszczając fotografię na łóżko.
  - To Caleb - powiedział Will, opierając brodę na moim ramieniu. - Mój współlokator. 
  Obróciłam się przodem do niego, zarzucając mu ręce na szyję. 
  - Podobny do ciebie. 
  Szatyn skrzywił się. 
  - Jestem przystojniejszy - odparł. 
  Zaśmiałam się, całując go lekko. Chłopak natychmiast oddał, pogłębiając go. Docisnął mnie mocniej do siebie, a ja chwyciłam go za brzegi bluzy, napierając na niego tak, by zaczął się cofać. Po kilku krokach, ściągnęłam mu bluzę rzucając gdzieś. Jedną rękę wsunęłam mu we włosy, drugą położyłam na karku. Kiedy Will oparł się o brzeg łóżka, odsunął mnie od siebie, wiedząc do czego zmierzam. 
  - Jade, nie - powiedział. 
  Zrobiłam szczenięcą minkę, palcem wodząc po jego torsie. 
  - Dlaczego? - zapytałam. 
  Szatyn ścisnął moją dłoń, po czym odparł: 
  - Wiesz, jesteś krucha, a od kiedy ja mam nową moc... Nie chciałbym ci zrobić krzywdy.
  Zaśmiałam się. 
  - Ty głupku! - wykrzyknęłam, popychając go na łóżku i całując go. 
  Ściągnęłam z niego bluzkę, rękami błądząc po jego torsie. Chłopak po chwili zrobił to samo, zaczynając męczyć się ze stanikiem. Kiedy już chyba zrozumiał jak działa zapinanie i odpinanie biustonosza, do pokoju ktoś wszedł. Ze strachem przetoczyłam się z Willa na łóżko, podtrzymując stanik. 
  - Dobra, to chyba tu... - Ryder zamilknął, zaskoczony. Przez chwilę gapił się na nas, potem na koszulkę moją i Willa leżącą na ziemi, a na końcu na mój biust. - Szybcy jesteście - stwierdził w końcu.
  Szatyn spojrzał na niego wilkiem, wskazując na łóżko po drugiej stronie pokoju. 
  - Daj tam torbę i zmiataj. 
  Ryder podniósł do góry dłonie, rzucając bagaż na pościel. 
  - Wybacz, nie chciałem wam przeszkadzać - powiedział, prędko wychodząc. 
  Zamknęłam oczy, pocierając ręką twarz. 
  - Zakład, że za pół godziny  będzie wiedziała o tym cała szkoła? - zapytałam. 
  Will prychnął.
  - Za piętnaście minut - odpowiedział, uśmiechając się chytrze i znów zaczynając mnie całować.
  2 dni później...
  Biegłam przez korytarz do pokoju dyrektorki, a za mną Will. Już 10 minut temu miałam być na spotkaniu indywidualnym. Szatyn stwierdził, że pójdzie ze mną, bo niedaleko jest jego sala w której ma lekcje. Wszyscy, których omijaliśmy krzyczeli za nami "cześć" lub " szczęścia", a trafiło się nawet " za drugim razem nagrajcie film". Nie było osoby, która nie wiedziałaby co działo się w pokoju Willa po wizycie rodziców. Przysięgłam sobie zabić Ryder, gdy tylko jeszcze raz go zobaczę. Ten to miał długi język. Choć, nie to nie on. Tylko Seth -Ryder pewnie opowiedział mu wszystko ze szczegółami, a ten obiegł szkołę informując tylko pozostałych uczniów. 
  Will i tak dobiegł ze mną aż do gabinetu Victori, po czym życząc powodzenia udał się na lekcje. Wytarłam spocone z nerwów dłonie o jeansy i zapukałam. Słysząc "proszę", weszłam do środka. 
  Pokój dyrektorki był dwa razy większy niż ten Willa. Naprzeciw drzwi, znajdowało się biurko , a za nim okno na całą szerokość, wychodzące na park należący do Liceum. Po prawej stał regał zajmujący całą ścianę, przepełniony książkami. Po lewej rosły rośliny - ot tak bez doniczki, po prostu wychodziły z muru. Oprócz nich również obrazy, cały czas zmieniające się, mały ekran pokazujący lekcje, szkolny korytarz i ten w internacie. W kącie znajdowały się drzwi. Może do łazienki, może do archiwum, a może jeszcze do czegoś innego.
  Ten kto siedział na fotelu, był obrócony tyłem do mnie - dopiero po chwili spojrzał w moją stronę. O dziwo, wcale nie znajdowała się tam Victoria, a Caleb - współlokator Willa. Uśmiechnął się do mnie, wstając.
  - Spóźnienie, a u nas każe się za to surowo. 
  Zignorowałam jego słowa. 
  - Gdzie Victoria? - zapytałam.
  - Chodziło ci o dyrektorkę X? - Kiwnęłam głową, zniecierpliwiona. - Musiała wyjechać w ważnej sprawie. Nie chcąc odwołać lekcji, kazała mi siebie zastąpić. Ale spokojnie, przechodziłem przez  Nieczułość. 
   Wskazałam na niego palcem. 
  - TY mnie będziesz uczył? 
  - Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza - Kolejny raz się uśmiechnął. - Jestem Caleb, miło mi. 
__________________________
Od Boddie: Nawet długi, choć nie tak bardzo jak w ostatnim moim. No dobra, średni. Mi się nawet podoba...  Wam? :)Wiem, wiem - słodycz w nim do bólu xd

4 komentarze:

  1. haha oj dokładnie zgodzę się z tym co napisalaś na końcu :D
    ale rozdział mi się podoba. cieszę się że masz taki talent bo ja jak zaczelam pisać opowiadanie na blogu to coś nie wypaliło chyba talentu to ja nie mam :D

    http://hybrid-genesis.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! Muszę przyznać, że Twój blog jest naprawdę interesujący i fajny. Zaciekawił mnie. Chciałabym zaprosić się na moje nowe forum ogólnotematyczne dla młodzieży. www.shiners.fora.pl - Na tym forum panuje wspaniała atmosfera, można porozmawiać na wszystkie tematy, poznać innych użytkowników i bardzo dobrze się bawić! Myślę, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Mam nadzieję, że wpadniesz na Shiners. Obiecuję że nie pożałujesz!
    Pozdrawiam, Sovbedlly.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Tylko małoooo! Czuję niedosyt!
    E tam, nigdy nie jest za słodko ;>
    Mam pytanie, wstawicie zdjęcie tej dyrektorki, czy to jej wizerunek to tajemnica? :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest cudny. Nie wiem co więcej pisać... Chyba tylko tyle, że nie mogę się doczekać nn :)

    OdpowiedzUsuń