sobota, 12 stycznia 2013

[13 cz. 2]- Uda się.

Ella...
     Siedziałam na łóżku przyglądając się swoim bladym dłoniom. Zawsze były brązowe, nawet zimą, ale teraz kiedy nie miałam mocy po prostu wybladły. Jednak nie to było najgorsze, a to że byłam teraz podatna na choroby. Nawet najmniejsze przeziębienie mogło mnie zabić. Mój organizm przestał się bronić, a ja mogłam tylko czekać aż jakimś cudem znajdziemy Caleba co było wręcz niemożliwe. Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę wyjścia kiedy do środka wszedł Ryder. Zaszedł mi drogę i zamknął za sobą drzwi. Byliśmy sami. A właściwie prawie sami. Will leżał nieprzytomny na łóżku obok. Martwiłam się o niego i bałam że z tego nie wyjdzie.
   -Ella... Przepraszam.- powiedział brunet, a ja zaniemówiłam. Jeszcze nigdy nie słyszałam żeby z jego ust padło to słowo. - Na prawdę. Nie wiem jak mogłem tak łatwo dać się omamić... Nie wiem... Przepraszam za wszystko. Za to jaki byłem pusty, za to że nie dałem ci się wytłumaczyć, za to że cię skrzywdziłem... Tak bardzo cię skrzywdziłem...- mówił jak nakręcony, a na moich ustach z każdym jego słowem pojawiał się coraz to większy uśmiech. Na reszcie to powiedział. Zwyciężył z sobą samym. Dalej coś mówił, ale już go nie słuchałam. Z uśmiechem na ustach zarzuciłam mu ręce na szyję i mocno przytuliłam. Tak dawno nie miałam go w ramionach, już zapomniałam jakie to przyjemne kiedy silne dłonie Rydera dotykają moich pleców, kiedy mogę go dotknąć i poczuć jego ciepło, którego tak mi brakowało. Wiedziałam, że to nie jest już koniec naszych kłopotów. Będzie ich wiele, ale przejdziemy przez nie razem.
   -Czekałam na ciebie.- powiedziałam cicho kiedy zbliżył swoje usta do moich. To uczucie kiedy czułam jego oddech na swojej skórze było tak niesamowite, że zabrakło mi tchu.
   -Kocham cię Ello...- wyszeptał cicho i nagle nasze usta zetknęły się. Nie stałam już na ziemi, ja się nad nią unosiłam. Smak jego ust był tak niesamowity, tak idealny... Ta chwila była idealna.  Nie mogłam i nie chciałam się od niego oderwać przerwał nam dopiero Seth który odkaszlnął zwracając naszą uwagę. Spojrzałam w jego stronę i zobaczyłam jak szeroko się do mnie uśmiecha. Zaraz jednak spoważniał. Schował dłonie do kieszeni bluzy i spuścił wzrok. Puściłam Rydera i stanęłam twardo na ziemi.
   -Jade pojechała na poszukiwania tego leku dla Willa. Ma na to zaledwie dwa tygodnie i to nie całe, ale my też nie będziemy się nudzić.- powiedział patrząc znacząco na Rydera by dokończył za niego. Zwróciłam wzrok w jego kierunku.
   -Jadę z Sethem na poszukiwanie Caleba. Trudno było namówić Victorie, ale stwierdziła, że skoro daliśmy sobie radę na próbie i tu damy.- powiedział patrząc gdzieś w bok. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Byli zbyt zdenerwowani.
   -Czekaj... A ja?!- krzyknęłam trochę za głośno. Teraz to do mnie dotarło. Chcieli mnie zostawić samą.
   -Ella nie masz mocy. Nie możesz jechać.- powiedział Ryder patrząc mi głęboko w oczy. Przez moment myślałam, że znowu chce się przechwalać jaki to on jest świetny, ale zrozumiałam że po prostu się martwi. Miał rację. Teraz byłam zbyt słaba, ale nie chciałam zostać sama. Bałam się. Nigdy wcześniej nie bałam się takich błahostek. To brak tej mocy tak działał.
    -Muszę... Nie możecie decydować za mnie. Chcę jechać.- powiedziałam ostro zaciskając dłonie w pięści. Seth i Ryder spojrzeli po sobie po czym równo przytaknęli.
   -Dobrze, ale nie będziesz stroiła fochów i zdasz się na nas.- powiedział patrząc na mnie uważnie. Niechętnie zgodziłam się po czym podeszłam do łóżka Willa. Miałam nadzieję, że Jade da radę. Miałam też nadzieję, że znajdziemy Caleba i, że Jade uwierzy mi i Willowi. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe i stwierdziłam, że jeśli po prostu mi nie uwierzy to usunę się z jej życia. Zniknę gdzieś. Chciała bym żeby nasza przyjaźń przetrwała, ale zdawałam sobie sprawę, że to nie będzie takie proste. Ona wieży tylko sobie, a my nie mamy dowodów by udowodnić, że to nie był jej chłopak.
   - Uda się.- powiedziałam cicho dotykając dłoni chłopaka po czym wyszłam na zewnątrz.
***
    Spakowałam do plecaka butelkę z piciem i zapięłam go.  Kiedy tylko wszystkie rzeczy znikły w mojej torbie podróżnej na łóżku zostało tylko jakieś zdjęcie. Wzięłam je do ręki i opadłam na łóżko zamykając oczy. To było okropne. Nie chciałam tego pamiętać, chciałam żyć od nowa, ale nie potrafiłam zapomnieć. Usłyszałam jak drzwi otwierają się i szybko wytarłam policzki z łez. Ryder przykucnął przede mną i położył swoje dłonie na moich kolanach lekko je pocierając. Zabrał mi zdjęcie i zgniótł wyrzucając je gdzieś za siebie.
   - Zabiję go...- wysyczał przez zęby przytulając mnie. Odchrząknęłam i zacisnęłam zęby odsuwając chłopaka od siebie.
   -Jedźmy. Chcę odzyskać mój ogień. -powiedziałam posyłając mu blady uśmiech i wstając. Wyszliśmy na korytarz gdzie czekał już na nas Seth z plecakiem na plecach. Szliśmy pustym korytarzem w kompletnej ciszy. Zastanawiałam się czy chłopcy nie robili tego przypadkiem bez wiedzy nauczycieli, ale kiedy zobaczyłam na korytarzu czekającą na nas Victorię wiedziałam, że jest świadoma iż posyła nas w paszczę lwa.  Przystanęłam z tyłu chowając ręce głębiej do kieszeni bluzy.
   -Ello.- usłyszałam surowy głos Victorii i wyszłam zza pleców Rydera. - Uważaj na siebie. Moim zdaniem powinnaś zostać tu, ale wiem że tak samo jak Jade nie posłuchasz mnie prawd?- przytaknęłam dopiero po chwili rozumiejąc jej słowa.
   -Jade nie miała prawa jechać?! Ale jak to?- spytałam zdenerwowana. Całą trójka wzruszyła tylko ramionami. No pięknie. Czyli jednak Victoria nadal uważa ją za słabą, a ona naraża siebie dla... Dla Willa. Cóż. Miłość jest ślepa i ja zapewne zrobiła bym to samo na jej miejscu gdyby to Ryder umierał.- Nie ważne... Jak mamy go znaleźć?- dokończyłam zaplatając dłonie na piersi.
   -Każdy z uczniów tej szkoły ma wczepiony nadajnik.- automatycznie dotknęłam swojego karku. Nic nie wyczułam jednak na nim.- Nie wiecie o nim, bo to by było zbyt łatwe. Znajduje się pod skórą i nie czujecie go, ale dzięki niemu możemy wiedzieć gdzie jesteście i co robicie. Caleb jest aktualnie...- blondynka spojrzała na wyświetlacz jakiegoś małego urządzenia i uśmiechnęła się pod nosem.- ...w Europie, a dokładniej Włoszech. Trzymaj.- powiedziała dając zabawkę Sethowi.- Podążajcie za czerwoną kropeczką. Wierzę w was.- powiedziała podając chłopcom dłoń, a mnie ściskając.
   - O wszystkim wiem... Przykro mi Ello...- wyszeptała mi do ucha gładząc moje plecy. Puściła mnie po chwili i posłała blady uśmiech po czym nagle zostaliśmy przeniesieni na jakiś wielki plac. Słońce prażyło nie miłosiernie dlatego już po chwili byłam w samej koszulkach, a chłopcy do połowy nadzy.
_____
Od Akwamaryn: Hm... Może zostawię ten rozdział bez dopisku? Jest po prostu jak flaki z olejem, bo taki trochę słodziutki, ale musiałam ich w końcu złączyć w parę. Mimo tego, że jest mętny podoba mi się.

2 komentarze:

  1. Nareszcie oni są razem !.
    Też mi się podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak się cieszę ! :D
    I ty dobrze i tym wiesz :P
    Rozdział jest wspaniały , co ty tutaj piszesz ? Flaki z olejem ? Nigdy ! :)
    Uwielbiam i czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń