poniedziałek, 3 września 2012

[13]- Jeśli jesteśmy jak rodzina to traktuj wszystkich równo! Nie przepadasz za resztą, to mnie też nienawidź!

Ella...
    Znowu nas atakowali, a ja nie mogłam się bronić. Mogłam tylko się chować za Ryderem i to wszystko. Nawet bym tego nie zauważyła gdyby nie jego późniejsze słowa. Serce waliło mu jak oszalałe, a wiedziałam to bo przylegałam do jego pleców.
  -Idź do Jade!- krzyknął a ja zaskoczona znieruchomiałam. Co on mi kazał zrobić?!- Już!- wrzasnął i pchnął mnie w krzaki. Wściekła zacisnęłam dłonie w pięści i spojrzałam na blondynkę. Uśmiechała się pod nosem sama do siebie przyglądając się jak motorzysta spada z motoru i wije się z bólu.
  -Teraz wiesz jak się czułam. Fajne uczucie co?- spytała z drwiną. Spiorunowałam ją spojrzeniem po czym przeniosłam wzrok na walczących. Will strzelał wodą jak z armaty, widać było poprawę, Ryder zwalał kolejnego z motoru, a Seth próbował wywołać tornado, choć kiepsko mu to szło.
   -Staram się być miała. Nie widzisz tego?! Nie musisz mnie jeszcze gnębić na każdym kroku! Przepraszam, że tak się zachowywałam n początku, ale staram się zmienić! A teraz jestem jeszcze większym nieudacznikiem niż ty...- powiedziała i nagle coś uderzyło mnie w głowę. Podniosłam kamień z ziemi i zdjęłam z niej kartkę, którą był owinięty. Już miałam ją przeczytać kiedy Will strzelił we mnie wodą. Szybko schowałam karteczkę do kieszeni moich obdartych spodni i rozejrzałam się w koło. Nie było naszych przeciwników. Jedynie jeden, martwy leżał na ziemi. Nie miał w ogóle obrażeń co świadczyło o tym, że zabił go Ryder rozszerzając swoje umiejętności.

Trzy dni później:
    Szliśmy już dwadzieścia cztery godziny bez postoju, ale nie przeszkadzało mi to o dziwo. Byłam wściekła na Rydera i od czasu akcji na pustyni nie rozmawiałam z nim. On w ogóle nie starał się nawiązać rozmowy. Szedł na samym przodzie niosąc na plecach Jade, za nim Will z Sethem a ja na samym końcu. Cały czas nie dawała mi spokoju myśl, że jestem najsłabsza. Nienawidziłam litości jaką okazał mi Ryder. Nagle chłopak zamienił się z Sethem i stanął w miejscu nakazując reszcie iść dalej. Najwyraźniej czekał na mnie. Nie zwracając na niego uwagi wyminęłam go i przyspieszyłam. Chłopak jednak sprawnym ruchem złapał mnie za nadgarstek i obrócił przodem do siebie.
   -Porozmawiajmy...- powiedział cicho widząc idących tuż przed nami Setha i Jade. Zwolnił trochę nadal trzymając mój nadgarstek, jednak szybko go wyrwałam.
    -Nie mamy o czym rozmawiać.- powiedziałam szorstko i nie patrząc w jego stronę.
    -Nie zachowuj się jak małe i rozwydrzone dziecko! Jesteś słaba i nie dałabyś rady walczyć! Nie musisz zgrywać twardej! Jesteśmy prawie jak rodzina i musimy sobie pomagać!- wykrzyczał mi w twarz, a ja poczułam jak robi mi się gorąco. przez chwilę myślałam, że to moc wraca jednak kiedy chciałam wytworzyć ogień nawet nie poleciały iskry .
    - Nie udaje twardej! Nie lubię jak ktoś coś mi narzuca i się nade mną lituje! Przeze mnie musiałeś cierpieć, bo ja nie mam mocy! Nie potrzebuję twojej łaski!- krzyknęłam i odwróciłam wzrok w kierunku gdzie była pozostała trójka. Patrzyli na nas z rozdziawionymi buziami, a kiedy napotkali mój wzrok szybko odwrócili wzrok. Ruszyłam przed siebie biegiem rzucając jeszcze przez ramię- Jeśli jesteśmy jak rodzina to traktuj wszystkich równo! Nie przepadasz za resztą, to mnie też nienawidź!  Biegłam przed siebie, bo doskonale znałam drogę na lotnisko. Musiałam pobyć sama ze swoimi myślami. Po jakimś czasie biegu pozwoliłam ulotnić się emocjom i po porostu łzy wypłynęły na wierzch. Wszystko było zamazane, ale na lotnisko dobiegłam kilka minut przed resztą. Usiadłam na krzesełku koło recepcji i czekałam na pozostałą czwórkę. Kiedy tylko weszli do środka, a Ryder zaczął iść w moją stronę wstałam i podeszłam do kobiety za ladą.
    -Przysyła nas Victoria X. Prosimy o pięć biletów do Egiptu.- powiedziałam po czym wyrwałam jej wręcz bilety i rozdałam pozostałym. Ryderowi rzuciłam go. Wiem, że zachowałam się głupio, ale byłam zła i na niego i na siebie. Miałam po prostu gorsze dni i musiałam sobie to wszystko przemyśleć. Do samolotu wsiedliśmy po kilkunastu minutach czekania. Ryder usiadł razem z Willem i Jade, Seth tuż za nimi, a ja na samym końcu przy oknie. Utkwiłam wzrok w oknie i rozkleiłam się jak małe dziecko. Po moich policzkach ciekły łzy strugami i byłam pewna, że oczy mam całe czerwone.
_____
Od Akwamaryn: Jestem wkurzona na maksa! Piszę ten rozdział drugi raz, bop za pierwszym blogspot mi go usunął. Co do samego rozdziału to niezły, choć pierwsza wersja podobała mi się bardziej, ale wiadomo jak to jest.

4 komentarze:

  1. Mam nadzieję że Ryder i Ella się wkrótce pogodzą ; ))
    A rozdział mi się bardzo podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, bo zapewne zawarty w nim będzie pobyt w Afryce ♥
    Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i oby nikt znów nie ucierpiał! Rozdział, jak zwykle świetny, mimo kilku powtórek, ale zdarza się ;)
    Mam nadzieję, że pomimo szkoły i tak szybko dodacie 14 część!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rozpiszę się, napiszę tylko, że rozdział jak zresztą każdy jest zajeb*sty x D Czekam z niecierpliwością na rozdział Boddie ! : D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział.
    Uu, kłótnia ^^

    OdpowiedzUsuń