Jade...
Opadłam na kolana Willa, stopy kładąc na nogi Setha. Szatyn zaczął bawić się moimi włosami, a brunet - sznurówkami od trampek. Naprzeciw nas stał Ryder, podpierając się drzewem. Ella opierała się plecami o bok Setha, rysując coś w zeszycie.
Siedzieliśmy w parku należącym do Liceum - spotykaliśmy się tu codziennie. Ławka na końcu tego "lasku", otoczona mnóstwem krzaków i porośnięta bluszczem stała się nam dość bliska. Może dlatego, że tylko tu mieliśmy prywatność. W szkole uznawani byliśmy za gwiazdy, gdziekolwiek poszliśmy pojawiał się tłum gapiów. Doszło raz do tego, że gdy zostawiłam Willa przed damską łazienką, odnalazłam go w grupie fanek. Rozdawał autografy i pozował do zdjęć. Potem jeszcze prosili nas byśmy specjalnie całowali się do fotografii. Ale to jeszcze nic! Kiedy po treningu samoobrony, na który uczęszczaliśmy razem, zmęczeni weszliśmy do jego pokoju, nagle w oknie pojawiła się kamerka spuszczana na sznurku. Wściekła, rzuciłam się do okna, złapałam kamerę i rzuciłam nią o pobliskie drzewo.
To samo spotyka Elle, Rydera i Setha. Tylko, że tym dwóm bardzo odpowiada ta cała sława. Ella chodzi zła i na każdego reaguje agresją - mówi, że to z powodu myśli jakie słyszy.
- Rozbierają mnie wzrokiem - wyżaliła się mi, kiedy chodziłyśmy po dziedzińcu. - Myślą czy jestem dobra w łóżku i co trzeba umieć bym zgodziła się pójść z kimś na randkę. Niektórzy nawet ubierają się i zachowują jak Ryder!
Ja z Willem przestaliśmy gdziekolwiek razem wychodzić - zawsze chodził za nami ktoś, robiący zdjęcia. To czysty obłęd! Pewnie myśleli, że nam to pochlebia, tymczasem było zupełnie na odwrót. Zachowywali się jak maniacy, bo daliśmy im show na żywo. Brakowało im plotek o kimś, więc skupiali się na naszym życiu osobistym. W tym wiele z nich chciało znać szczegóły związku mojego i Willa. O czym rozmawialiśmy, kiedy się pocałowaliśmy, a kiedy przytuliliśmy, czy często się kłócimy... Tragedia.
Denerwowało nas - mnie, Willa i Elle - zachowanie Setha i Rydera. Zaczynali uważać się za gwiazdy i tak zachowywać. Wykorzystywali zainteresowanie dziewcząt. I choć zdawałam sobie sprawę, że Ryderowi zależało na Elli, miałam ochotę go zabić, za to, że nie stara się o nią. Próbował wzbudzić jej zazdrość - sam mi to wyznał, pytając co zrobić. Odpowiedziałam, że po prostu przeprosić ją i zwracać uwagę tylko na nią, lecz najwidoczniej nie zastosował się do moich rad.
- Wiecie - zaczęłam, bawiąc się naszyjnikiem. - Jestem chora. Od urodzenia.
Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni i wystraszeni.
- Psychicznie czy fizycznie? - zapytał Seth, a ja zgromiłam go spojrzeniem.
- Caleb powiedział mi, że Nieczułość to choroba.
Ryder wzruszył ramionami, wsadzając ręce do kieszeni.
- Ale żyjesz.
Spojrzałam na niego.
- Nie, umarłam kilka lat temu i jestem duchem - odparłam, a Ryder zmrużył oczy.
Will przewrócił oczami, pytając:
- A zagraża ci?
Pokręciłam głową.
- Teraz nie. Jako noworodek niemal przez nią umarłam. To przez to jestem taka mała, delikatna i chorowita. Kiedy się urodziłam byłam zbyt słaba, by organizm mógł utrzymać w sobie moc...
- Gdyby nie to posiadałabyś ją od zawsze? - przerwał mi Seth.
Kiwnęłam głowa.
- Urodziłam się jako paranormalna, jednak byłam tak słabiutka, że organizm zaczął zwalczać moc, uważając to za winowajcę. Zgubił się sam w sobie. Musiał znaleźć źródło choroby i trafił na moc. Stwierdził, że to przez nią umieram i zaczął walkę. Z samym sobą. W tych momentach czasami mogło mi nawet stanąć serce. Tak naprawdę moc dawała mi więcej energii i gdybym posiadała ją od dzieciństwa, na pewno nie byłabym tak krucha. Mogłabym spokojnie potknąć się bez narażania kości.
- Jesteś gimnastyczką i ćwiczysz walkę, a potknięcie mogło spowodować złamanie? - Nie zrozumiał Ryder.
Pokręciłam głową.
- Przez dziewiętnaście lat, zdrowe odżywianie i sposób bycia, wzmocniłam się. W wieku sześciu lat, mogło. W każdym bądź razie, organizm wytworzył blokadę. Pokonał moc i w następnych dniach zajął się wytwarzaniem blokady, która miała mnie chronić przed ponownym pojawieniem się jej. Uznał, że ataki psychiczne mogą również źle na mnie działać i zrobił blokadę na nie. Zajmowało mu to kilka lat, podczas których utrzymywał mnie i dbał o barierę. Przez ten czas nieźle osłabłam i dlatego, przez potknięcie potrafiłam sobie coś złamać. Kiedy blokada była wystarczająco dobra, zaczął rehabilitacje. Zamiast czekolady, pałaszowałam jabłko. Witaminy pomogły. Dalej jestem znacznie bardziej krucha niż wy, niż normalny człowiek, ale silniejsza niż na początku. Na tyle bym mogła uprawiać sport. Co prawda, zdarzały się złamania tak, gdzie normalnie byłoby zwichnięcie, ale tak jest okey. Caleb powiedział, że to taka choroba u paranormalnych nazywana Nieczułością, tak jak u ludzi upośledzenie. Zespół Downa itp. Bo wiecie, wy jesteście znacznie silniejszy niż przeciętny człowiek. Moc wam to daje. U mnie jest na odwrót i tylko ktoś tak silny jak Victoria, mógł ponownie przywrócić mi to, co miałam mieć od początku.
Przez chwilę, panowała cisza, którą przerwał Seth.
- Zawsze wiedziałem, że coś z tobą nie tak - powiedział z figlarnym uśmiechem. Lekko uderzyłam go stopą w brzuch, wystawiając język.
- A jak tam po upojnej nocy? - zagadał Ryder. - 2 dni nocowałem u Setha, bo nie mogłem się do was dostać.
Will zaśmiał się, a ja pokazałam brunetowi środkowy palec, znów wystawiając język.
Ludzie są tacy dziwni. usłyszałam. Natychmiast podniosłam się, rozglądając wkoło. Dlaczego noszą tę dziwną sierść, zamiast ją wytworzyć?
- Nie zapominaj, że ty też jesteś człowiekiem - powiedziałam do Rydera.
Ten spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie rozumiem - odparł.
Prychnęłam.
Patrz na tę płci żeńskiej. Ma takie wielkie oczy i usta. O, patrz! Jak śmieszne marszczy tę sierść nad oczami. Ludzie są tacy brzydcy. Nadzy.
- Ty też nie jesteś piękny - warknęłam do Setha. Podniósł wzrok, patrząc na mnie jak na wariatkę.
Ciekawe czy mnie zaatakuje, jak przelecę ją...
Usiadłam normalnie, uderzając z całej siły Setha z twarz. Jęknął, łapiąc się z policzek.
- Co ja ci zrobiłem? - zapytał.
- Słyszałam to! - wykrzyknęłam, a gdy Will złapał mnie, przyciągając do siebie, poskarżyłam się; - Powiedział, czy zaatakuje go jak mnie przeleci!
Szatyn wytrzeszczył oczy, a następnie jeszcze mocniej uderzył Setha. Tym razem chłopak zachwiał się i spadł na kolana Elli.
- Powariowaliście?! - wrzasnęła brunetka. - On nic takiego nie powiedział!
Otwierałam usta, by odpowiedzieć, kiedy Ryder wrzasnął:
- Padnij! - I chwycił mnie za głowę, sprawiając, że skuliłam się. W tej samej chwili przeleciał nade mną wielki kruk, zahaczając jeszcze pazurami o moje włosy.
Nieźle, Fredek. Patrz teraz!
I kolejny kruk wystrzelił w moją stronę, tym razem jeszcze robiąc okrążenie nad moją głową. Rydr puścił mnie, siadając na ziemi.
- Boże, co to było? - zapytał, patrząc w niego. - Przeleciał tuż nad tobą. Zaatakowały cię!
Jęknęłam, chowając twarz w dłoniach. Jeszcze nie przyzwyczaiłam się do, że słyszę zwierzęce głosy. Raz zbeształam nauczyciela za to, że naśmiewał się z moich włosów - choć tak naprawdę był to kot. Kiedy prawda wyszła na jaw, klasa kilka minut próbowała opanować śmiech. To pierwsza wpadka. A mogę opowiedzieć jeszcze kilka! Nieraz najadłam się wstydu przez nie rozróżnianie głosów. Zwłaszcza, że zwierzęta najczęściej naśmiewały się ze mnie. Odpowiadałam na te "zaczepki" osobie stojącej najbliżej mnie. Starałam się nad tym panować, lecz było to trudniejsze niż myślałam.
- Seth, tak cie przepraszam - powiedziałam. - W dalszym ciągu nie rozpoznaję, kiedy mówi człowiek, a kiedy zwierzę. Myli mi się to. Strasznie cię przepraszam.
Brunet pokręcił głową, rozcierając policzek.
- Nie ma sprawy. Ale mimo to muszę przyznać, że macie mocne sierpowe - odpowiedział.
Zaśmiałam się, opierając o Willa. Nagle szatyn zaniósł się okropnym kaszlem. Przez kilka minut, siedział zgięty w pół, nie mogąc przestać kaszleć. Poklepałam go po plecach, przyglądając się mu niepewnie.
- Wszystko dobrze? - zapytała Ella. - Mogę pomóc jak chcesz.
Will pokręcił głową, wycierając wierzchem głowy usta.
- Nie, nie trać mocy. Jest ci ona wystarczająco potrzebna u pielęgniarki - odpowiedział, puszczając do niej oko. Ella spojrzała na niego wilkiem, wracając do malowania po okładce zeszytu. Spoglądnęła złośliwie, na siedzącego na ziemi Rydera, po czym odezwała się obojętnym tonem.
- Umówiłam się z Calebem. Wydaje się bardzo sympatyczny, prawda, Jade? - zaczęła. Niepewnie spojrzałam na Rydera, którego złość wykrzywiła twarz.
- Tak samo jak Stella. Jest śliczna i w dodatku bardzo miła.
Prychnęłam.
- Nie przyjęli by jej nawet na skupisku złomu. Jest zbyt wielkim śmieciem nawet jak na to miejsce - warknęłam.
Will westchnął.
- Dlaczego się tak bardzo nienawidzicie? - zapytał.
- Mam uczulenie na zwierzęta - wypaliła Ella, a ja zaśmiałam się.
- Powiedziałabym coś, ale nie wiem jak dokładniej określić czym jest Stella. Ssakiem, płazem..? - dodałam, po czym przybiłam piątkę Elli nad głową Setha. Brunetka spojrzała w tym momencie na zegarek i jęknęła.
- Zbliża się osiemnasta. Musze lecieć.
Westchnęłam, wstając z ławki.
- A mnie czeka lekcji jazdy konnej. Nawet nie wiecie jakie te konie potrafią być wredne! - powiedziałam, całując Willa i żegnając się z resztą. Zaśmiali się, życząc nam powodzenia. Wzięłam Elle pod ramię, kierując się do wyjścia z parku i wypytując o dzisiejsze spotkanie.
____________________________
Od Boddie: Wiem, że nudny. Ale najpierw muszę dokładniej ustalić z Akwamaryn akcję... Obiecuję, że następny rozdział, który będę pisała, będzie ciekawszy... :) Tutaj tylko wyjaśniona jest Nieczułość Jade i jej problem ze zwierzętami... No i małe rozwinięcie czegoś, ciekawe czy ktoś zgadnie o jaki fragment mi chodzi...? ;P
Siedzieliśmy w parku należącym do Liceum - spotykaliśmy się tu codziennie. Ławka na końcu tego "lasku", otoczona mnóstwem krzaków i porośnięta bluszczem stała się nam dość bliska. Może dlatego, że tylko tu mieliśmy prywatność. W szkole uznawani byliśmy za gwiazdy, gdziekolwiek poszliśmy pojawiał się tłum gapiów. Doszło raz do tego, że gdy zostawiłam Willa przed damską łazienką, odnalazłam go w grupie fanek. Rozdawał autografy i pozował do zdjęć. Potem jeszcze prosili nas byśmy specjalnie całowali się do fotografii. Ale to jeszcze nic! Kiedy po treningu samoobrony, na który uczęszczaliśmy razem, zmęczeni weszliśmy do jego pokoju, nagle w oknie pojawiła się kamerka spuszczana na sznurku. Wściekła, rzuciłam się do okna, złapałam kamerę i rzuciłam nią o pobliskie drzewo.
To samo spotyka Elle, Rydera i Setha. Tylko, że tym dwóm bardzo odpowiada ta cała sława. Ella chodzi zła i na każdego reaguje agresją - mówi, że to z powodu myśli jakie słyszy.
- Rozbierają mnie wzrokiem - wyżaliła się mi, kiedy chodziłyśmy po dziedzińcu. - Myślą czy jestem dobra w łóżku i co trzeba umieć bym zgodziła się pójść z kimś na randkę. Niektórzy nawet ubierają się i zachowują jak Ryder!
Ja z Willem przestaliśmy gdziekolwiek razem wychodzić - zawsze chodził za nami ktoś, robiący zdjęcia. To czysty obłęd! Pewnie myśleli, że nam to pochlebia, tymczasem było zupełnie na odwrót. Zachowywali się jak maniacy, bo daliśmy im show na żywo. Brakowało im plotek o kimś, więc skupiali się na naszym życiu osobistym. W tym wiele z nich chciało znać szczegóły związku mojego i Willa. O czym rozmawialiśmy, kiedy się pocałowaliśmy, a kiedy przytuliliśmy, czy często się kłócimy... Tragedia.
Denerwowało nas - mnie, Willa i Elle - zachowanie Setha i Rydera. Zaczynali uważać się za gwiazdy i tak zachowywać. Wykorzystywali zainteresowanie dziewcząt. I choć zdawałam sobie sprawę, że Ryderowi zależało na Elli, miałam ochotę go zabić, za to, że nie stara się o nią. Próbował wzbudzić jej zazdrość - sam mi to wyznał, pytając co zrobić. Odpowiedziałam, że po prostu przeprosić ją i zwracać uwagę tylko na nią, lecz najwidoczniej nie zastosował się do moich rad.
- Wiecie - zaczęłam, bawiąc się naszyjnikiem. - Jestem chora. Od urodzenia.
Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni i wystraszeni.
- Psychicznie czy fizycznie? - zapytał Seth, a ja zgromiłam go spojrzeniem.
- Caleb powiedział mi, że Nieczułość to choroba.
Ryder wzruszył ramionami, wsadzając ręce do kieszeni.
- Ale żyjesz.
Spojrzałam na niego.
- Nie, umarłam kilka lat temu i jestem duchem - odparłam, a Ryder zmrużył oczy.
Will przewrócił oczami, pytając:
- A zagraża ci?
Pokręciłam głową.
- Teraz nie. Jako noworodek niemal przez nią umarłam. To przez to jestem taka mała, delikatna i chorowita. Kiedy się urodziłam byłam zbyt słaba, by organizm mógł utrzymać w sobie moc...
- Gdyby nie to posiadałabyś ją od zawsze? - przerwał mi Seth.
Kiwnęłam głowa.
- Urodziłam się jako paranormalna, jednak byłam tak słabiutka, że organizm zaczął zwalczać moc, uważając to za winowajcę. Zgubił się sam w sobie. Musiał znaleźć źródło choroby i trafił na moc. Stwierdził, że to przez nią umieram i zaczął walkę. Z samym sobą. W tych momentach czasami mogło mi nawet stanąć serce. Tak naprawdę moc dawała mi więcej energii i gdybym posiadała ją od dzieciństwa, na pewno nie byłabym tak krucha. Mogłabym spokojnie potknąć się bez narażania kości.
- Jesteś gimnastyczką i ćwiczysz walkę, a potknięcie mogło spowodować złamanie? - Nie zrozumiał Ryder.
Pokręciłam głową.
- Przez dziewiętnaście lat, zdrowe odżywianie i sposób bycia, wzmocniłam się. W wieku sześciu lat, mogło. W każdym bądź razie, organizm wytworzył blokadę. Pokonał moc i w następnych dniach zajął się wytwarzaniem blokady, która miała mnie chronić przed ponownym pojawieniem się jej. Uznał, że ataki psychiczne mogą również źle na mnie działać i zrobił blokadę na nie. Zajmowało mu to kilka lat, podczas których utrzymywał mnie i dbał o barierę. Przez ten czas nieźle osłabłam i dlatego, przez potknięcie potrafiłam sobie coś złamać. Kiedy blokada była wystarczająco dobra, zaczął rehabilitacje. Zamiast czekolady, pałaszowałam jabłko. Witaminy pomogły. Dalej jestem znacznie bardziej krucha niż wy, niż normalny człowiek, ale silniejsza niż na początku. Na tyle bym mogła uprawiać sport. Co prawda, zdarzały się złamania tak, gdzie normalnie byłoby zwichnięcie, ale tak jest okey. Caleb powiedział, że to taka choroba u paranormalnych nazywana Nieczułością, tak jak u ludzi upośledzenie. Zespół Downa itp. Bo wiecie, wy jesteście znacznie silniejszy niż przeciętny człowiek. Moc wam to daje. U mnie jest na odwrót i tylko ktoś tak silny jak Victoria, mógł ponownie przywrócić mi to, co miałam mieć od początku.
Przez chwilę, panowała cisza, którą przerwał Seth.
- Zawsze wiedziałem, że coś z tobą nie tak - powiedział z figlarnym uśmiechem. Lekko uderzyłam go stopą w brzuch, wystawiając język.
- A jak tam po upojnej nocy? - zagadał Ryder. - 2 dni nocowałem u Setha, bo nie mogłem się do was dostać.
Will zaśmiał się, a ja pokazałam brunetowi środkowy palec, znów wystawiając język.
Ludzie są tacy dziwni. usłyszałam. Natychmiast podniosłam się, rozglądając wkoło. Dlaczego noszą tę dziwną sierść, zamiast ją wytworzyć?
- Nie zapominaj, że ty też jesteś człowiekiem - powiedziałam do Rydera.
Ten spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie rozumiem - odparł.
Prychnęłam.
Patrz na tę płci żeńskiej. Ma takie wielkie oczy i usta. O, patrz! Jak śmieszne marszczy tę sierść nad oczami. Ludzie są tacy brzydcy. Nadzy.
- Ty też nie jesteś piękny - warknęłam do Setha. Podniósł wzrok, patrząc na mnie jak na wariatkę.
Ciekawe czy mnie zaatakuje, jak przelecę ją...
Usiadłam normalnie, uderzając z całej siły Setha z twarz. Jęknął, łapiąc się z policzek.
- Co ja ci zrobiłem? - zapytał.
- Słyszałam to! - wykrzyknęłam, a gdy Will złapał mnie, przyciągając do siebie, poskarżyłam się; - Powiedział, czy zaatakuje go jak mnie przeleci!
Szatyn wytrzeszczył oczy, a następnie jeszcze mocniej uderzył Setha. Tym razem chłopak zachwiał się i spadł na kolana Elli.
- Powariowaliście?! - wrzasnęła brunetka. - On nic takiego nie powiedział!
Otwierałam usta, by odpowiedzieć, kiedy Ryder wrzasnął:
- Padnij! - I chwycił mnie za głowę, sprawiając, że skuliłam się. W tej samej chwili przeleciał nade mną wielki kruk, zahaczając jeszcze pazurami o moje włosy.
Nieźle, Fredek. Patrz teraz!
I kolejny kruk wystrzelił w moją stronę, tym razem jeszcze robiąc okrążenie nad moją głową. Rydr puścił mnie, siadając na ziemi.
- Boże, co to było? - zapytał, patrząc w niego. - Przeleciał tuż nad tobą. Zaatakowały cię!
Jęknęłam, chowając twarz w dłoniach. Jeszcze nie przyzwyczaiłam się do, że słyszę zwierzęce głosy. Raz zbeształam nauczyciela za to, że naśmiewał się z moich włosów - choć tak naprawdę był to kot. Kiedy prawda wyszła na jaw, klasa kilka minut próbowała opanować śmiech. To pierwsza wpadka. A mogę opowiedzieć jeszcze kilka! Nieraz najadłam się wstydu przez nie rozróżnianie głosów. Zwłaszcza, że zwierzęta najczęściej naśmiewały się ze mnie. Odpowiadałam na te "zaczepki" osobie stojącej najbliżej mnie. Starałam się nad tym panować, lecz było to trudniejsze niż myślałam.
- Seth, tak cie przepraszam - powiedziałam. - W dalszym ciągu nie rozpoznaję, kiedy mówi człowiek, a kiedy zwierzę. Myli mi się to. Strasznie cię przepraszam.
Brunet pokręcił głową, rozcierając policzek.
- Nie ma sprawy. Ale mimo to muszę przyznać, że macie mocne sierpowe - odpowiedział.
Zaśmiałam się, opierając o Willa. Nagle szatyn zaniósł się okropnym kaszlem. Przez kilka minut, siedział zgięty w pół, nie mogąc przestać kaszleć. Poklepałam go po plecach, przyglądając się mu niepewnie.
- Wszystko dobrze? - zapytała Ella. - Mogę pomóc jak chcesz.
Will pokręcił głową, wycierając wierzchem głowy usta.
- Nie, nie trać mocy. Jest ci ona wystarczająco potrzebna u pielęgniarki - odpowiedział, puszczając do niej oko. Ella spojrzała na niego wilkiem, wracając do malowania po okładce zeszytu. Spoglądnęła złośliwie, na siedzącego na ziemi Rydera, po czym odezwała się obojętnym tonem.
- Umówiłam się z Calebem. Wydaje się bardzo sympatyczny, prawda, Jade? - zaczęła. Niepewnie spojrzałam na Rydera, którego złość wykrzywiła twarz.
- Tak samo jak Stella. Jest śliczna i w dodatku bardzo miła.
Prychnęłam.
- Nie przyjęli by jej nawet na skupisku złomu. Jest zbyt wielkim śmieciem nawet jak na to miejsce - warknęłam.
Will westchnął.
- Dlaczego się tak bardzo nienawidzicie? - zapytał.
- Mam uczulenie na zwierzęta - wypaliła Ella, a ja zaśmiałam się.
- Powiedziałabym coś, ale nie wiem jak dokładniej określić czym jest Stella. Ssakiem, płazem..? - dodałam, po czym przybiłam piątkę Elli nad głową Setha. Brunetka spojrzała w tym momencie na zegarek i jęknęła.
- Zbliża się osiemnasta. Musze lecieć.
Westchnęłam, wstając z ławki.
- A mnie czeka lekcji jazdy konnej. Nawet nie wiecie jakie te konie potrafią być wredne! - powiedziałam, całując Willa i żegnając się z resztą. Zaśmiali się, życząc nam powodzenia. Wzięłam Elle pod ramię, kierując się do wyjścia z parku i wypytując o dzisiejsze spotkanie.
____________________________
Od Boddie: Wiem, że nudny. Ale najpierw muszę dokładniej ustalić z Akwamaryn akcję... Obiecuję, że następny rozdział, który będę pisała, będzie ciekawszy... :) Tutaj tylko wyjaśniona jest Nieczułość Jade i jej problem ze zwierzętami... No i małe rozwinięcie czegoś, ciekawe czy ktoś zgadnie o jaki fragment mi chodzi...? ;P
Jaki tam nudny! Jest super! Może bez akcji, ale nadal ciekawie. Rozbawiło mnie, że zwierzęta naśmiewają się z Jade ;p Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńRozdział jest bardzo zabawny :)
OdpowiedzUsuńWszyscy są tacy przyjacielscy w stosunku do siebie :D
Super :)
Czekam na rozdział Akwamaryn :***