czwartek, 27 grudnia 2012

[9 cz.2] ,,Tego czego ty mi nie dałeś, dał mi on. Ella''.

Ella...
    Wyszłam z sali wściekła na siebie i wszystkich w koło. Nic nie rozumiałam. Co się w tej szkole tak na prawdę działo? To miejsce powoli zaczynało wariować. Wcisnęłam dłonie głębiej w kieszenie bluzy i usłyszałam głośny krzyk. Spojrzała w stronę skąd dobiega, ale kiedy usłyszałam głośny śmiech i zobaczyłam grupę nastolatków wytykającą mnie palcami ruszyłam dalej. Wydawało mi się, że tylko ja z naszej piątki jestem jakimś dziwnym pośmiewiskiem. Ryder i Seth cieszyli się z sławy i zabawiali z panienkami, Will miał większe sprawy na głowie niż przejmowanie się zdaniem innych, którzy i tak właściwie chwalili go za odwagę, a Jade... Ona była pochłonięta zajęciami z Calebem. Ja za to miałam mnóstwo czasu i moc, którą chętnie bym teraz oddała. Czytanie w myślach robiło się coraz bardziej uciążliwe. Kopnęłam jeden z kamieni i z powrotem weszłam do szkoły idąc w kierunku sali gimnastycznej. Zajęcia o tej porze już dawno się nie odbywały. Wszyscy siedzieli w pokojach lub w swoich kryjówkach lub ewentualnie szpitalu. Powoli weszłam do sali i usiadłam pod jedną z ścian. Zaczęłam bawić się płomykami ognia w moich dłoniach. Dmuchnęłam delikatnie, a ogień powiększył się. Zacisnęłam dłonie w pięści i ugasiłam ogień. Czemu nie mogłam mu pomóc? Czemu moja moc nie działała? Zmrużyłam oczy po czym całkowicie je zamknęłam zasypiając. Na końcu głowy mimo snu miałam cały czas dziwne przeczucie nadchodzącego niebezpieczeństwa.
***
     Przebudziło mnie jasne światło wpadające przez jedno z wielkich okien w sali. Zakryłam oczy dłonią i przechyliłam się tak by odgrodzić się od światła. Mieliśmy ranek. Wyjęłam w kieszeni telefon i sprawdziłam godzinę. Wyświetlała się szósta trzydzieści, ale słońce dawało znać, że to już czas iść do siebie. Jeśli ktoś by mnie tu zobaczył... Właściwie teraz nie miało to dla mnie znaczenia. Nigdy nie miało większego znaczenia.  Usłyszałam ciche kroki, ale nie podniosłam wzroku. Siedziałam w miejscu patrząc przed siebie. Dopiero kiedy ktoś złapał za moją rękę spojrzałam na niego. To był Will. Pomógł mi wstać i strzepał mi z pleców jakiś proch. 
   -Już ci lepiej?- spytałam z troską, a ten posłał mi tylko delikatny uśmiech. Cicho westchnęłam i ruszyłam w kierunku wyjścia. Chętnie zostałabym w tej sali na zawsze i nigdy nie wychodziła, ale nie miałam wyboru. O ósmej miały rozpocząć się lekcje na które postanowiłam nie iść, ale musiałam uprzedzić o tym Jade i ogarnąć się. Znając życie nie wyglądałam za dobrze.
   -O wiele.- odezwał się szatyn zachrypniętym głosem łapiąc za mój nadgarstek i przyciągając mnie do siebie. Spojrzałam na niego zaskoczona i lekko go od siebie odsunęłam, a właściwie spróbowałam to zrobić. Nie było to jednak możliwe, kiedy jego uścisk był stalowy i ciężki. Poczułam jak pcha mnie na ścianę blokując swoimi dłońmi ramiona. Spróbowałam zapłonąć, ale na marne. Moje moce nagle znikły i nie mogłam nawet przeniknąć w jego myśli. Czułam się jak zwykły śmiertelnik. Zaczęłam się wyrywać, ale kiedy poczułam jego usta na mojej szyi zamarłam w bezruchu. Głośno krzyknęłam, ale chłopak zamknął mi usta pocałunkiem. Podwinęłam kolana tak, ze wisiałam teraz w powietrzu i zaczęłam nimi wierzgać. Moje próby zostały jednak udaremnione kiedy Will rzucił mną z całej siły na materace. Zasyczałam cicho, a kiedy chciałam się poderwać i uciec znów mi to uniemożliwił.
   -Will! Opanuj się!- wrzasnęłam wściekła kiedy zaczął majsterkować przy moich spodniach. Udało mi się zapalić, ale tylko na krótką chwilę, bo zaraz moc znowu uciekła. Nie miałam szans w pojedynku z tym debilem. Kiedy nie miałam już na sobie spodni zdarł ze mnie zębami bluzkę. Po moich policzkach spłynęły łzy bezsilności. 
    - Jesteś moja...- wysyczał jeżdżąc językiem po moim brzuchu. Myślałam, że zwymiotuję na niego albo nie wiem co zrobię. Byłam taka bezsilna, nie mogłam nic zrobić. Nie mogłam działać, ani się bronić. To był koniec. Po krótkiej chwili jego spodnie były opuszczone do połowy, a ja krzyczałam i płakałam jeszcze głośniej. Jego usta wędrowały po moi  ciele zatrzymując sie na najbardziej intymnych częściach ciała. Zapragnęłam zginać, zapragnęłam umrzeć...
***
     Podkuliłam kolana zakrywając się cienką koszulką chłopaka po samą szyję. Ten tylko cicho się roześmiał. Kiedy nachylił się nade mną przywarłam jeszcze mocniej do ściany aż poczułam ból w łopatkach.
   -Gdybyś się przyłożyła było by i tobie miło. Wiem, że mnie pragnęłaś. Nie musiałaś zgrywać twardej słonko. Odskoczyłam w tył kiedy zabrał mi swoją koszulkę i zostawił na sali kompletnie nagą. Kiedy tylko znikł za drzwiami znowu zaczęłam płakać. To wydarzenie odbiło się na mojej psychice i zostanie już na zawsze moja częścią. Szybko wstałam ubierając się i biegiem ruszyłam w stronę mojego pokoju. Kiedy wpadłam do środka zobaczyłam Jade szykującą się do szkoły. Dziewczyna spojrzała na mnie z troską i podeszła bliżej widząc moje załzawione oczy, ale ja szybko uciekłam do łazienki. Zdjęłam z siebie ciuchy, które postanowiłam spalić i weszłam pod prysznic. Szorowałam się długo nie zważając na to, że Jade dobija się do drzwi. Wyszłam po około półgodzinie kiedy lekcje już trwały. Blondynka najwidoczniej była zbyt wystraszona żeby iść na zajęcia. Wyminęłam ją w drzwiach i usiadłam na łóżku cała się trzęsąc. 
   -Ella co się stało?- spytała przysiadając obok. Wiedziałam, że mi nie uwierzy, że powie iż kłamię. 
   -Możesz iść? Chcę być sama...- wyszeptałam owijając się ręcznikiem po samą szyję.  Jade przez chwilę wahała się, ale wyszła po chwili zostawiając mnie samą. Niestety nie na długo. Po chwili usłyszałam na korytarzu czyjeś kroki, a potem do pokoju wpadł Ryder. Podbiegł do mnie wściekły i rzucił jakąś kopertę obok mnie. Spojrzałam na niego niepewnie co skutkowało tym, że zobaczyłam w jego oczach tak ogromną złość, a po chwili coś zakuło mnie w sercu. To Ryder nie świadomie krzywdził mnie. Nie wiedział, że to robi. Jego wściekłość tak na mnie wpływała.
   -Jak mogłaś?! Myślałaś o mnie?! O Jade?! Jesteś aż tak egoistyczna?! Czy ty wiesz idiotko, że ja cię kochałem?!- nie odzywałam się. Wyjęłam z koperty plik zdjęć z dziś rana. Ja i Will. Na sali gimnastycznej. Nie liczyły się te zdjęcia dla mnie. Musiałam powiedzieć Ryderowi prawdę. Musiał mi uwierzyć. Nie mogłam go stracić wstałam niepewnie i zrobiłam krok w przód. On jednak cofnął się.
   -Ryder ja...- zaczęłam, ale przerwał mi. 
   -Nie tłumacz się. Zobacz lepiej co jest napisane na tyle.- powiedział wychodząc i trzaskając za sobą drzwiami. Po moich policzkach po raz kolejny popłynęły łzy, które natychmiastowo wytarłam w ręcznik, którym byłam owinięta. Obróciłam zdjęcie i przeczytałam na głos.
   ,,Tego czego ty mi nie dałeś, dał mi on. Ella''.

_____
Od Akwamaryn: O Boże...  Pierwsza część kompletnie bezsensu. Nie miałam na początku weny, który przyszła dopiero pod koniec. Mam nadzieję, że jednak nie jest taki zły i podoba się wam choć trochę.
    

2 komentarze:

  1. Matko ! Jeju!!! To jakiś horror ! Nie będę mogła spać po nocy xD!! Czekam na kolejną część ze strachem ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Został zmanipulowany przez stelle, która będzie chciała być z ryderem. Czuje to

    OdpowiedzUsuń