poniedziałek, 31 grudnia 2012

[ 10 cz. 2] - Kochałam cię i przez kilka chwil myślałam, że ty to odwzajemniasz. Najwyraźniej bardzo się pomyliłam.

Jade...
  Niechętnie opuściłam pokój, zostawiając Elle. Bałam się o nią, nigdy się tak nie zachowywała. Była... Przerażona. Nigdy nie widziałam jej tak wystraszonej. Nawet na próbie. Wtedy zachowywała zimną krew, teraz wydawała się roztrzęsiona. Jakby na jej oczach zamordowano brutalnie jakiegoś ucznia. I ten jej wzrok... Patrzyła na mnie z przestrachem, niemal odskoczyła czując na sobie moją dłoń. Patrzyła na siebie z obrzydzeniem. Oczy, miała zapuchnięte, czerwone od płaczu. Od płaczu! A ona nigdy nie płacze. Jest zbyt dumna na okazanie słabości. A jeśli ktoś ją do tego doprowadził...
  Albo ona kogoś bardzo skrzywdziła, albo ktoś ją. 
  Zamyślona weszłam do sali w której odbywały się lekcje walki. Nie zwracałam uwagi na rzucane w moją stronę spojrzenia i powitania. Zdążyłam się już przyzwyczaić do sławy. Także jej dobrych i złych strony. Starałam się ignorować śmiechy uczniów, kpiny ze mnie, ale też adoracje. 
  Przebrałam się w strój do ćwiczeń i w tym samym momencie wszedł profesor Moor. Widząc mnie uśmiechnął się ciepło, a ja oddałam, spuszczając wzrok. Zarumieniłam się. Tylko dlaczego? Speszyłam się, kiedy na mnie spojrzał. Poczułam dziwna ochotę podejścia do niego i przytulenia go. A to już nie było normalne. Był ode mnie starszy o jakieś dziesięć lat. Niemożliwe by mi się podobał, nie w tym sensie. Zawstydziłam się pewnie przez wczorajszy wieczór. 
  Spędziliśmy pół dnia chodząc po parku, żartując, śmiejąc się i wygłupiając. Gdy teraz o tym myślę, czuje się głupio. Przecież to nauczyciel! A ja mówiłam do niego po imieniu... Nie zdziwiłabym się, gdyby na jutrzejszej gazetce szkolnej były nasze zdjęcia. To byłaby fantastyczna plotka. Idealna, dająca dużo powodów do dyskusji. 
  Ale... Chyba nie wyrzucili by go za to? 
  Moje rozmyślania przerwał szept Caleba. Poczułam jak wciska mi coś w dłoń. Spojrzałam zdziwiona na kopertę i na niego. 
  - Zobacz to... To ważne - powiedział cicho, wprost do mojego ucha. 
  I odszedł. Patrzyłam za nim chwilę ze zmarszczonymi brwiami, a następnie otworzyłam kopertę wyjmując jakieś zdjęcie. 
  Zachłysnęłam się powietrzem widząc... Ich. Poczułam jak trzęsie mi się broda... Jak wszystko mi się trzęsie. Ręce, nogi... Uginają się pode mną, jakbym zaraz miała upaść. Z trudem przełknęłam ślinę, kręcąc głową i cofając się. Moor coś chyba powiedział, ale nie usłyszałam. Oparłam się o ścianę, nie mogąc oderwać wzroku od całujących się Elli i Willa. A następne były tylko gorsze... Will całuje ją po szyi, brzuchu...I potem. Potem wiadomo co. Zagryzłam wargę by się nie rozpłakać. Jak oni mogli... Jak mogli mi to zrobić. Jak mogli zrobić to Ryderowi. Przyjaźniliśmy się. Byliśmy jak rodzina. A oni tak po prostu... Myślałam, że się lubimy. Myślałam, że Will mnie kocha. Nie sądziłam, że jest aż taki bezczelny, chamski.. Że ma mnie gdzieś. 
  Nagle rozpacza zastąpiła wściekłość. Miałam ochotę iść i im obu zadać równie bolesny, a  nawet bardziej cios.  Tak by wili się z bólu. By odczuli co nam zrobili. 
  Zmięłam zdjęcia i nie patrząc na nikogo, wyszłam z klasy. Ella na pewno będzie jeszcze w pokoju. Myśli, że cierpi? Nie posądzałabym ją o takie egoistyczne zachowanie. Aroganckie. Zachowywała się jak...
  - Dziwka! - wybuchłam, wchodząc do pokoju i trzaskając drzwiami. Ella podniosła na mnie wzrok. Znów płakała, ale miałam to głęboko. - Myślałam, że się przyjaźnimy! A ty ot tak, na uboczu, uprawiasz sex z moim, byłym już, chłopakiem?! I to jest wobec ciebie przyjaźń?! ja bym ci tego nigdy nie zrobiła! Za kogo ty się uważasz?! - wrzeszczałam, nie pozwalając dojść jej do słowa. Podeszłam do swojego łóżka i wyciągnęłam stamtąd moją walizkę. - Nie chcę cię znać, szmato! Umiesz tylko dawać dupy! Jesteś gorsza niż Stella! Zamiast podrywać Willa, mogłaś się puszczać gdzie indziej! Idź pod latarnię, tam oprócz przyjemności, będziesz miała też kasę!
   Zatrzasnęłam pełną już walizkę. 
  - Chyba naprawdę jesteś lesbijką, skoro wybrałaś sobie na przelecenie taką babę jaką jest Will - dodałam cicho, rzucając w jej stronę zdjęcia. - Żegnaj. Na zawsze. 
  Nie dając jej nic powiedzieć, wyszłam trzaskając drzwiami.
  Teraz Will, pomyślałam, ocierając łzy. Nie becz, skarciłam się w myślach. Nie warto. Oni by właśnie tego chcieli. Nie daj im satysfakcji. 
  Szybko podeszłam do pokoju Willa i kopniakiem otworzyłam je na oścież. Szatyn siedział na łóżku, grając w jakaś grę. Na mój widok najpierw uśmiechnął się, lecz widząc, że jestem wściekła, spoważniał i wstał. Grę rzucił na łóżko, podchodząc. Zacisnęłam dłonie  w pięści i zamachnęłam się - ale chłopak był szybszy. Złapał moją dłoń, trzymając tak mocno, że mogłam tylko marzyć, by się wyrwać. 
  - Spokojnie, Jade. Opanuj się - powiedział spokojnie, spuszczając rękę. Mnie jednak nie puścił.   
  Spróbowałam jeszcze raz, lecz i drugą dłoń "unieszkodliwił". I choć próbowałam się wyrwać z całych sił, on stał niewzruszony. Patrzył na mnie i mojego zmagania wręcz obojętnie. 
  Wreszcie zaprzestałam wysiłków, biorąc głęboki wdech. 
  - Już? Przeszło ci? - zapytał z równym spokojem szatyn. 
  Zmrużyłam oczy, lecz mimo to niechętnie kiwnęłam głową. Puścił mnie. Nie uderzyłam drugi raz - wiedziałam, że i tak się nie uda. 
  Przez chwilę mierzyliśmy się spojrzeniem, po czym wrzasnęłam: 
  - Ty gnojku! Myślałam, że mnie kochasz!
  Will spojrzał na mnie zdziwiony. 
  - Bo cię kocham! - odparł, marszcząc brwi. - Kocham cię, przecież! 
 Prychnęłam. 
  - I dlatego puszczasz się z moją przyjaciółką, tak? Tak właśnie okazujesz mi swoją miłość? Ty dupku! - warknęłam.
  Will aż zaniemówił. Przez chwilę poruszał bezdźwięcznie ustami, po czym wydukał:
  - Uważasz, że uprawiałem sex z Ellą? Odwaliło ci?! Jak możesz mnie o coś takiego posądzać! Jade!
  Pokręciłam głową, zaciskają powieki by się nie rozpłakać. Nie wolno okazywać słabości. On się mną bawi, tylko udaje, że nie wie. Nie pozwól się mu zmanipulować, myślałam. Cofnęłam się, a Will zrobił krok w przód.
  - Widziałam! Widziałam zdjęcia! Masz mnie za głupią?! - wykrzyknęłam, wbijając paznokcie we wnętrze dłoni.
  - Uważasz, że daje się każdej dziewczynie? Ella to moja przyjaciółka, ciebie kocham!
  Oparłam się o drzwi, łapiąc za uchwyt walizki. Oparłam dłoń na klamce i patrząc w oczy Willowi, powiedziałam:
  - Sądziłam, że naprawdę coś między nami jest. Kochałam cię i przez kilka chwil myślałam, że ty to odwzajemniasz. Najwyraźniej bardzo się pomyliłam.
  Po moich policzkach pociekły łzy, kiedy nacisnęłam klamkę i wysunęłam się na korytarz, trzaskając drzwiami. Tam rozpłakałam się na dobre. Miałam gdzieś, że na pewno słyszy mój szloch. Teraz nic mnie już nie obchodziło. Usłyszałam jak Will uderza pięścią w ścianę. Przy jego sile, to raczej ściana wyszła gorzej na tej potyczce. Otarłam łzy wierzchem dłoni, ciągnąć walizkę w stronę wyjścia.
  ***
  Weszłam do parku, zamykając za sobą bramkę. Słońce powoli kryło się za horyzontem, zapadał zmierzch. Lekki wiaterek poruszał li gałęziami. Gdzieś na jakimś drzewie usłyszałam głosy szpaków, lecz nie miałam ochoty wgłębiać się w ich rozmowę. I tak by mi to nie pomogło. Zazwyczaj tylko nas obrażali. Nas czyli ludzi. Oprócz tego panowała absolutna cisza. A więc znajdowałam się tu sama. Nic dziwnego, zbliżała się dziewiętnasta, większość uczniów albo była na lekcji albo się uczyła. Bo u nas lekcje trwały inaczej niż w normalnych szkołach. Czasami i od ósmej, ale ja zazwyczaj miałam od piętnastej. Całe popołudnie i wieczór siedziałam w szkole, ucząc się. Zdążyłam się już przyzwyczaić do innego trybu, choć czasami, kiedy wydawało mi się, że zaspałam i bez makijażu czy nieuczesana biegłam na lekcje. Na ósmą.
   Wolnym krokiem zaczęłam spacerować po parku, ocierając ciągle lecące łzy. Starałam się ignorować obraźliwe uwagi ptaków czy zwierząt na temat mojego ubioru i zachowania. Nie chciałam wybuchać. Nie miałam na to sił.
  Odgarnęłam z czoła włosy, opierając się o drzewo i patrząc na ławkę, na której nasza paczka najczęściej przesiadywała. Teraz wszystko się zniszczyło.
   Ryder i Ella cały czas się kłócili. Nie potrafili normalnie okazywać uczuć, porozmawiać ze sobą ze spokojem. Musieli grać w różne gry, typu " Kto o kogo będzie bardziej zazdrosny". Nienawidzili siebie i jednocześnie kochali. A gdy doszedł Caleb...
    Seth nas łączył. Wesoły, dowcipny, optymistyczny. Był nicią, która nas łączyła. Dziś nie wiedziałam co teraz robi. Zdałam sobie sprawę, że nie widziałam go od tygodnia. Nie rozmawialiśmy, nie żartowaliśmy... Znalazł sobie nowa grupkę. Swoich fanów.
   No i Willa oraz ja. Naprawdę uważałam, że mnie kocha. Myślałam, że te wszystkie jego gesty, słowa, pocałunki coś znaczą. A okazał się draniem. Chamskim dupkiem, którym zależy chyba tylko na zaliczeniu jak największej liczby dziewczyn. Bawił się mną i moimi uczuciami. Nawet teraz nie potrafił się przyznać co zrobił. Udawał, że nie rozumie. I dalej mnie kocha. Boże, jaka byłam łatwowierna! Tak szybko dałam się mu omamić... Zresztą nie tylko jemu. Jeszcze Ella. To by było zbyt piękne. Najpierw wrogowie, teraz przyjaciółki. Tak naprawdę zawsze byłyśmy wrogami. Tylko, że ona sprytnie mnie podeszła. Zżyłam się z nią, a ona wykorzystując moją siostrzaną miłość, zraniła mnie.  Niewiarygodne. A uważałam się za inteligentną. A tymczasem oni...
  - Jade? Jade tu jesteś! - usłyszałam głos Drewa. A dokładniej: profesora Drew Moora. Odwróciłam się zaskoczona. - Jade, musisz pójść ze mną.
  - Co się stało? - zapytałam zaskoczona.
  Drew pociągnął mnie za rękę.
  - Will... Will umiera - wysapał, ciągnąć mnie w stronę wyjścia.
________________________
Od Boddie: Tkliwy? :D Może... Nie umiem określić. Na początku nie wiedziałam jak zacząć, a po kilku zdaniach zdobyłam wenę :D Na szczęście :) Podoba się Wam? :)

1 komentarz:

  1. Tak, tkliwy ... ale za to bardzo mi się podoba :)
    Jeżeli moja intuicja jest dobra, to się domyślam co będzie robił Kyle Perri.. :)
    Ale nie jestem pewna ;>
    Czekam na kolejny rozdział ! :D

    OdpowiedzUsuń