środa, 22 sierpnia 2012

[10] - Dasz radę. Pokaż, że się co do ciebie myliłam. Zasługujesz na bycie w grupie

Jade...
  Wytarłam lecącą krew, schodząc po górze. Tuż za mną szedł Will, a Seth... Nawet nie wiedziałam gdzie on był. Pewnie w tyle, albo na górze z Ellą i Ryderem. 
   Zacisnęłam pięści, przypominając sobie słowa brunetki " następnym razem nie zgrywaj takiej odważnej i mów o wszystkim". Co bym nie zrobiła, wszyłoby albo, że zgrywam odważna, albo, że jestem zbyt delikatna do tej misji. Gdyby powiedziała - wyszłoby, że myślę o sobie i nawet tak lekkie draśniecie powoduje u mnie płacz. Miałam jej dość. Rządziła się i wywyższała, tylko dlatego, że wysłano mnie razem z nimi. Każdy mnie tu nienawidził - bo byłam zbyt słaba. Zbyt delikatna. Nie umiałam zranić przeciwnika, co tu dopiero mówić o zabiciu. Chyba... Chyba lepiej by było dla wszystkich, gdyby mnie tam postrzelono. Nie musieli by przejmować się czy przeżyję następną dobę czy nie. Ulżyło by im wszystkim. 
  - Hej, Jade! Słyszysz mnie? - Z rozmyślań wyrwał mnie głos Willa. Chyba się mnie o coś pytał. Spojrzałam na niego, prosząc o ponowienie pytania. Ten tylko uśmiechnął się. - Dlaczego nie pogodzisz się z Ellą?
  Prychnęłam. 
  - Uważa mnie za gorszą. Co bym nie zrobiła zawsze jest źle. Zawsze znajdzie pretekst, by mnie za coś skarcić niczym dorosły dziecko. - Spojrzałam na niego z wyrzutem, zeskakując z ostatniego głazu. - Wszyscy traktujecie mnie tu jak dziecko. Bezbronne i zbyt delikatne, by móc gdziekolwiek pójść. 
   Will pokręcił głową, lądując obok mnie.
   - Po prostu się o ciebie troszczymy. 
   Weszłam do jaskini. 
   - Ale ja tego nie chcę. Umiem sobie poradzić. To, że jestem słabsza, nie znaczy też, że głupsza. - odparłam, po czym wrzasnęłam.
   Coś oplotło moją nogę, ciągnąć mnie do góry. Między mną a Willem zaczęły latać sztylety, oddzielając nas od siebie. Nagle ziemia rozstąpiła się, a spod niej wyszła ścianka, nie dająca możliwości przejścia. Sznur rozciął mi skórę, wbijając się. Krew zaczęła skapywać z mojej kostki. Ilekroć się poruszyłam, zaciskał się, powodując większy ból i więcej krwi. Will wrzasnął moje imię, a po chwili usłyszałam przerażony głos Elly. Ścianka dojechała już niemal do sufitu. Krew odpływała mi do mózgu, co spowodowało zawroty głowy.
  Nagle usłyszałam krzyk i Ella upadła pode mnie - moje włosy jeszcze dotykały ją po twarzy. Chłopcy musieli wyrzucić ją ponad jadącą barierę.
  - Boże, Jade, żyjesz? - zapytała, patrząc na moją nogę. Krew lała się strumieniami. Kiwnęłam głową, spoglądając na nią. Widziałam ją jakby przez mgłę. Tymczasem ścianka dosunęła  się do sufitu. Straciłyśmy kontakt z chłopcami. Nie słychać było nawet ich krzyku.
   - Jade, Jade, popatrz na mnie - wyszeptała Ella, bijąc mnie lekko po twarzy. Z trudem utrzymywałam powieki otwarte. Kręciło mi się w głowie, krew leciała po brodzie. Wykrwawię się jeśli będę tak wisieć, pomyślałam przerażona. - Jade, posłuchaj mnie - zaczęła Ella. - Masz tu nóż Setha. Wiem, że to trudne, ale spróbuj rozciąć węzeł. Ja jestem za niska, nie sięgnę.
   Ella wsunęła mi w dłoń nóż. 
   - Dasz radę. Pokaż, że się co do ciebie myliłam. Zasługujesz na bycie w grupie. Jesteś odważna i silna. Musisz przeżyć, Jade! - Ella sprawiała wrażenie, jakby zaraz miała się popłakać.
   Ścisnęłam mocniej ostrze, chwytając się wolną dłonią sznura. Jęknęłam z bólu, gdy popłynęło więcej krwi. Puściłam, oddychając płytko. 
   - Dlaczego nie rzucisz ogniem? - zapytałam słabym głosem Elle. 
  Dziewczyna pokręciła głową.
   - Ogień przejdzie na ciebie - wyjaśniła. 
   Przełknęłam ślinę.
   - I tak umrę. Mam słabe szansę na przeżycie, najsłabsze z całej piątki. Umrę. Prędzej czy później - wysapałam. 
   Ella pokręciła głową
   - Nie, nie umrzesz. Błagam, Jade, musisz to przeciąć! Błagam... - Ella zaczęła szlochać, wycierając mi dłonią krew z twarzy. 
   Przełknęłam ślinę i zaciskając zęby, znów podciągnęłam się na sznurze. Krzyknęłam z bólu, jednak nie puściłam go. Zaczęłam przecinać go nożem.
   Zaraz zemdleje, pomyślałam z przerażeniem. Powieki same się zamykały, traciłam czucie w nodze. Przełknęłam ślinę.  Trudność sprawiało mi nawet oddychanie. Świat zaczął wirować, ale dalej cięłam. Nagle sznur, nóż i moją dłoń, zastąpiły czarne plamki. Obraz się zamazywał. 
   Straciłam przytomność, uderzając w ziemię. 
***
  Zamrugałam powiekami, po czym przetarłam dłońmi twarz. Jęknęłam, czując ogromny ból w kostce. Zacisnęłam powieki, by po chwili gwałtownie je otworzyć. Spróbowałam usiąść, lecz coś mnie podtrzymało. Zaczęłam się szamotać, przerażona. 
   - Spokojnie, spokojnie, Jade, spokojnie - usłyszałam cichy i kojący głos Eli. 
  Sufit przysłoniła mi jej głowa. Uśmiechała się lekko, gładząc mnie włosach. Policzki miała umazane krwią, oczy spuchnięte i czerwone oraz wory pod nimi, a twarz nabrała szarego koloru. Ledwo żyła. Była wyczerpana i osłabiona, ale oczy iskrzyły jej się ze szczęścia. Płakała. 
   Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że leżę na jej kolanach. Spróbowałam się podnieść, lecz po raz kolejny mnie przytrzymała. 
   - Leż - rozkazała, nadal gładząc mnie po włosach. - Wszystko dobrze? 
   - To ja ciebie powinnam się spytać. Uśmiechasz się do mnie, każesz mi leżeć na swoich kolanach, gładzisz włosy... Albo ja się naćpałam albo ty - odparłam. 
   Brunetka zaśmiała się gorzko, pomagając mi usiąść. 
   - Prawie umarłaś. Straciłaś dużo krwi. Sznur konkretnie przeciął ci nogę. - wyjaśniał dziewczyna. 
   Spojrzałam na kostkę. Cały brzuch, spodnie i nogi miałam poplamione krwią. Tak jakby moja skóra nabrała czerwonego koloru.Tak samo dłonie. 
   Samą kostkę miałam przewiązaną resztką bluzki Elly - teraz siedziała w samym staniku. Przedtem biała, teraz nabrała czerwonego odcienia. Krwotok udało się zatamować. Nadal czułam stamtąd pulsując ból, ale w porównaniu z tamtym ten był niczym. 
    - Dziękuje - powiedziałam, patrząc Elli w oczy. 
  Brunetka uśmiechnęła się, kręcąc głową.
    - Od kiedy, mówimy do siebie bez sarkazmu, w dodatku dziękujemy za coś? - zapytała. - Albo ja cię naćpałam albo ty. 
   Zaśmiałam się. Nagle z mroku doszło nas ciche warknięcie, a po chwili wynurzył się stamtąd wilk dwa razy większy niż normalny. Za nim następne, nieco mniejsze. Zaczęły węszyć, by następnie wlepić we mnie wzrok i wyszczerzyć kły. Czuć było ode mnie krew. Całe litry krwi. Zwierzęta warknęły, nieruchomiejąc, by po chwili rzucić się w naszą stronę.
 ________________________
Od Boddie: Zrehabilitowałam się i napisałam nawet długi rozdział. No, może nie długi, ale średni tak :) Mi się bardzo podoba, a Wam? :)

7 komentarzy:

  1. SUPERrrr... JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGO.
    opowiadanie-1d-boys.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest rewelacyjny.
    I tyle wystarczy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Głupio się pytasz ;o Mi się strasznie podoba ! I jak widać relacje między, że się tak wyrażę : laskami, zostały naprawione :D No nic dodać, nic ująć. : DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak można kończyć rozdział w takim momencie?! A tak na serio, to oczywiście kolejna cześć jest genialna - tu nic nowego. Trzyma w napięciu.
    Fajnie, że między Jade a Ellą się rozchmurzyło.
    Nie mogę doczekać się jedenastego rozdziału.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie, że się podoba! Uwielbiam to jak piszecie, więc każda kolejna część jest dla mnie świetna!
    Cieszę się, że między Jade i Ellą jest już lepiej.
    Rozdział zaskakujący i końcówka trzymająca w napięciu. Mam nadzieję, że mimo tylu wypadków, wszystko pójdzie dobrze. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział.
    Między Jade a Ellą jest jakiś postęp, w końcu się pogodziły.
    Jesteście okrutne :c . Zawsze w najciekawszym momencie rozdział się kończy :c

    OdpowiedzUsuń
  7. Ejże ! i skończyć w takim momencie !
    NO NIE! :D
    ale rozdział super, czekam z niecierpliwieniem na dalszy ciąg wydarzeń :)

    nowa notka
    mylifeisfashionblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń