czwartek, 4 października 2012

[21] A jeśli przegram... Zrobisz z nami co chcesz

Ella...
      Zaczęłam się kręcić i wiercić, ale nie dawałam rady. Z każdym moim ruchem było tylko gorzej, a do tego ocierałam się plecami o Rydera. Dopiero teraz przypomniałam sobie o ranie, która sama mu opatrywałam i swojej, którą również opatrywałam sama. Nie ufałam Sethowi, nie dlatego że by był jakiś zły, ale zbytnio nie uważał na lekcjach. Zresztą jak ja, tylko że ja mam w domu lekarzy i wszystko automatycznie nadrabiam.
   -Jak twoja rana?- spytałam rozglądając się po pokładzie. Kapitan stał przy sterze i patrzył w morze. Może musieliśmy wyskoczyć za burtę i popłynąć? Tylko, że ja byłam ogniem. Zginęła bym na miejscu, a Ryder nie przepłynie przecież setek kilometrów.
  -Powiedzmy, że bywało lepiej, ale mieliśmy ważniejsze sprawy na głowie niż moje zdrowie.- powiedział, a właściwie wysapał. Był wycieńczony po tym jak załoga zabrała go pod pokład. Nie miałam pojęcia co oni tam robili, ale nie sądziłam, żeby to były jakieś kąpiele lecznicze czy coś podobnego.
  -Jade...- powiedziałam praktycznie do siebie, ale brunet cicho się zaśmiał.
  -Jade? Skąd... Oczywiście, chciałem jej pomóc, ale na to i tak nie miałem wpływu. Will dowodzi i nadal to robi. Musiałem go słuchać. Mam na myśli bardziej ciebie.- cicho prychnęłam przypominając sobie naszą kłótnię zanim straciłam pamięć.
  -Nie musisz się o mnie martwić. Umiem poradzić sobie sama.- odparłam oschle i znów zaczęłam się wyrywać.
  -No raczej muszę. Jesteś jak małe dziecko...- wściekła uderzyłam go z pięści w plecy, a ten aż syknął z bólu. - No daj spokój!- krzyknął wręcz i nagle zamilkł.- Mam pomysł. Zapal sznury.- powiedział. Przez chwilę opierałam się, ale postanowiłam to zrobić. Nie dla niego, a dla siebie. Musiałam się wydostać z tego statku i znaleźć pozostałą trójkę. Potrwało trochę nim liny puściły, ale kiedy już to zrobiły zorientowałam się, że przecież nie mamy planu i nie wiemy co potrafi ten facet z brodą. Przecież tu nic nie jest normalne.
   - Jak chcesz go pokonać?- spytałam i mimo, że nie widziałam Rydera wiedziałam, że się uśmiecha.
   -Jedno spojrzenie i leży martwy.- odparł, a ja pomyślałam, że to by było za łatwe Musiał być jakiś haczyk. Zapewne nasze moce nie działają na niego.
   -To by było zbyt proste. Musimy działać inaczej.- powiedziałam zaciskając dłonie w pięści. Jeszcze raz rozejrzałam się w koło. Odliczyłam do trzech po czym równocześnie z Ryderem podniosłam się rzucając ogniem na wszystkie strony. Niestety, ale trafiałam wszystko prócz brodatego kapitana i jego załogi. Ryder próbował zabić go psychicznie, ale chyba stracił moc. Nie mógł nic na to poradzić.
  -Złapać ich i związać!- krzyknął ktoś z daleka, a ja zawyłam z bólu gdy ktoś wygiął mi ręce do tyłu i wykręcił je. Upadłam na kolana i skupiłam się na ogniu, jednak nie mogłam nie mogłam nic zrobić. Energia mnie opuściła. Podstawiłam mężczyźnie nogę, ale ten mimo to nie puścił mnie. Ktoś stanął mi na nogę tym samym chyba ją łamiąc. Wrzasnęłam z bólu i zacisnęłam zęby by nie popłynęły mi łzy. Rozejrzałam się za Ryderem. Walczył akurat w ręcz z kilkoma żeglarzami. nie mieliśmy szans, a po naszym ataku będą nas strzec lepiej.
   -Pojedynek! Chcę pojedynku!- wrzasnął  Ryder, a ja skrzywiłam się gdy ktoś podniósł mnie i przewiesił sobie przez ramię. Nim się zorientowałam wisiałam nad wodą głową do dołu. Gruby sznur zawiązany był na mojej kostce od złamanej nogi. Bolał okropnie, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Wiedziałam, że Ryder mógłby się rozproszyć przy moich krzykach, a i tak wiedział że walczy o moje życie.
  -Jakie masz warunki?- spytał kapitan podchodząc tak blisko, że stykał się z brunetem klatką piersiową.
  -Jeśli wygram wypuścisz Elle i przejmę statek.- mężczyzna głośno się roześmiał, a za nim pozostała załoga. - A jeśli przegram... Zrobisz z nami co chcesz.
   -Niech będzie.- odparł i rzucił Ryderowi szablę. Nie chciałam na to patrzeć, ale z drugiej strony bałam się zamknąć oczy. Ryder od samego początku przegrywał, ale dopiero kiedy kapitan rozciął mu tą szmatę, którą mu dał by się okrył zrozumiałam czemu ledwo się rusza. Całe plecy miał pokaleczone, jakby pocięte nożem. Krew, która się z nich sączyła nie miała końca.
   -Ryder odskok w prawo!- krzyknęła czytając myśli kapitana. Tak dawno tego nie robiłam. Ostatnio rozmawiałam dzięki tej zdolności, niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć. Brunet zrobił unik i wskoczył na poręcz, która oddzielała nas od morza. Niestety nie zdążyłam przewidzieć kolejnego ruchu i Ryder został draśnięty szablą po czym się zachwiał. Załoga patrzyła na to wszystko z rozbawieniem i dopingowała swojego przywódcę.
   -Już po tobie...- powiedział mężczyzna atakujący mojego przyjaciela. Kiedy Ryder już spadał złapał się poręczy i spróbował podciągnąć, ale miał zbyt mało sił. Jego oprawca nachylił się nad nim by go zepchnąć, a ja nie wytrzymałam. Cała płonęłam od środka, a po chwili już i na zewnątrz lina zerwała się i gdybym nie rozbujała się wcześniej spadła bym do wody, a tak stanęłam na pokładzie, który od razu zapalił się. Poczułam okropny ból nogi, ale zignorowałam go. Ludzie zaczęli uciekać w popłochu, a ja strzelać w kapitana kulami ognia. Zadziałało. Mężczyzna mimo, że zaczął się palić głośno się roześmiał po czym znikł.Podbiegłam, kulejęc do barierki i szybko zgasiłam się po czym złapałam Rydera.
   -Trzymaj się!- krzyknęłam i spojrzałam do tyłu by sprawdzić co się dzieje. Nikogo nie było, a cały statek płonął od ognia. Przydał by się w tym momencie Will. Przydał by się każdy z naszej grupy, ale ich nie było. Wciągnęłam Rydera na pokład i rozejrzałam w koło.
  - Co teraz? Zginiemy tu. Czyli Victoria myliła się.- powiedział chłopak biorąc mnie na barana i stanął na barierce. Poczułam na swoim ciele jego krew. Znowu byłam nią umazana. Było mi go strasznie żal. Przechodził przez to wszystko dla całej drużyny. Martwił się o wszystkich tylko nie o siebie. Wskoczył do wody i zaczął płynąć przez siebie. Ciążyłam mu, a do tego wszystkiego jeszcze słabł mój ogień.Nagle rozbłysł jasne światło i oślepiło mnie. Puściłam Rydera i zaczęłam tonąć. Nigdy nie umiałam pływać i to chyba przez moją zdolność. Nie potrafiłam się tego nauczyć, a teraz topiłam się na środku morza bez drogi ucieczki. Już po chwili byliśmy w całkiem innym miejscu.

_____
Od Akwamaryn: Nie podoba mi się. Pisałam go strasznie długo, a przecież nie jest jakiś zachwycająco długi.  Jak dla mnie akcja w nim jest nudna i mimo, że coś tam się dzieje źle opisana. 

3 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba! Trochę dużo krwi, ale mimo wszystko świetne! Zakończone w tradycyjny sposób, tak więc, ja kończę komentarz również tradycyjnie. Czekam na więcej! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak może Ci się nie podobać? Może i nie należy do najdłuższych, ale fabuła jest cudna. Źle opisana? Nudna? To jest kłamstwo. Rozdział jest po prostu C-U-D-O-W-N-Y! Chcę więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A mi się bardzo podoba !
    Akcja też nie jest wcale źle opisana :) Zawsze dobrze to robiłaś :) Idealnie wiążesz uczucia z opisaniem tego co się dzieje :)
    Jest świetnie !
    Naprawdę świetnie ! :)

    OdpowiedzUsuń