środa, 31 października 2012

[28] - Nie mogę jej skrzywdzić. Nie potrafię

Jade ( Jessy)...
    Zaśmiałam się, spoglądając z wierzy na walczącą ze sobą grupę. To było zbyt łatwe. Stanowczo zbyt łatwe. Są za bardzo naiwni. Myślałam, że nie uwierzą mi, będę musiała natrudzić się bardziej by uwierzyli mi w to, że Ryder jest impotentem, Ella lesbijką i każdy spał z Jade. Sądziłam, że ufają sobie o wiele bardziej i - Boże, jakie to tkliwe - wierzą w miłość. To takie śmieszne. Mogłam stworzyć w ich głowach zupełnie inny świat, a oni wierząc w niego, atakowaliby  każdego kto w ich świadomości szkodziłby mu. 
   Och, Ella nie chcąc nawet patrzeć na Rydera biegnie tu. 
  Tylko jakimś cudem udało mi się nie zaśmiać, widząc szczęście i zaufanie w ich oczach. Jeszcze nie zrozumiała. Cieszyła się, że mnie widzi - biedaczka, nie wie jeszcze w co się pakuje. Za chwilę mnie chyba przytuli. Ludzie są okropni, potrzebują ciepła by funkcjonować. To takie dziwne. Zwierzęta stadne, potrzebują innych do życia. Bez nich gubią się w sobie, dziczeją. Ale towarzystwo im nie wystarcza - muszą mieć też ciepło z ich strony, miłość. Muszą wiedzieć, że są komuś potrzebni. Kochać i być kochanym. To takie słabe i absurdalne. 
  Ella wbiegła na wierzę, zatrzymując się przede mną. Postanowiłam zadać jej ból, by zdenerwować Rydera - o ile zrozumie kim jestem i co się dzieje. Dziewczyna zdecydowała jednak sama zabić, puszczając barierkę. Przeżyła tylko dzięki temu od powietrza. Tymczasem nadbiegła reszta. Will, chyba źle się czuł atakując ciało swojej ukochanej, bo tylko stał, za to Ryder i Seth zaczęli mnie atakować. Jeden wytwarzał porywisty wiatr, drugi próbował zadać mi ból wzrokiem. Byłam jednak dla nich zbyt silna. A oni bali się zaatakować mnie mocniej w obawie, że uszkodzą ciało Jade. To takie słodkie. 
  Zaśmiałam się, gdy Ella zaczęła krzyczeć bym wyszła z ciała dziewczyny. Nie chcą tego. Teraz mam ograniczone zdolności, bo ciało Jade jest kruche i delikatne. Jedno potknięcie i mogę nie móc wywołać już ognia czy wody.
  Uderzyłam nią o ścianę strumieniem wody, podchodząc do Willa. Nie mógł zrobić mi krzywdy. Kochał Jade, kochał jej ciało. Może nie zdawał sobie sprawy, że to nie ona do niego podchodziła tylko ja - Jessy. Patrzył na mnie zamroczony, nie wiedząc co zrobić. 
   Nie zaatakuje jej. Nie mogę. To ciało Jade, umysł nie, ale ciało tak. Nie mogę jej skrzywdzić. Nie potrafię - usłyszałam jego myśli. 
  Nagle Ella wskoczyła mi na plecy, dotkliwie parząc. Opadłam na kolana, krzycząc, a Ryder zaczął zadawać mi ból. Obroniłam się, łapiąc brunetkę za jej chorą nogę. Wrzasnęła. Jej ukochany przestał mnie atakować, podchodząc bliżej ze strachem na twarzy, lecz Seth cały czas wytwarzał wiatr.
  Odbiłam się od ziemi, wzbijając w powietrze, po czym wysłałam w kierunku Rydera strumień wody i ognia jednocześnie. Chłopak zrobił unik przed ogniem, woda mimo to dosięgła go, rzucając nim o ścianę. Seth musiał nasilić atak, gdyż poczułam jak wiatr spycha mnie na ścianę. Po chwili również lekkie uczucie w sercu, lecz od razu wzmocniłam Nieczułość Jade. Jeden z głowy, z mocą dziewczyny gówno mógł mi zrobić. 
  Podleciałam pod szczyt wieży, kierując w stronę Setha kule ognia. Zostały jednak odparte strumieniem. Spojrzałam zdziwiona na Willa i wgłębiłam się w jego myśli, po czym uśmiechnęłam się pod nosem. Nie mógł mnie zaatakować, więc chociaż będzie bronił siebie i resztę. 
  Nagle dostałam kamieniem w ramię i zleciałam do połowy wieży. To Ryder rzucał we mnie wszystkim - choć tak mógł przydać się drużynie. Zauważył już, że stosuje blokadę Jade. Zaśmiałam się zgrabnie omijając wszystkie rzeczy - uwielbiałam tę grację blondynki. Jej zdolności akrobatyczne bardzo się przydawały. Skupiając się na Ryderze i Willu, zapomniałam o Sethcie - przez to zaraz uderzyłam w ścianę, spadając na ciało Elli. Kopnęłam je w kąt co rozwścieczyło Rydera - dostałam jakimś głazem w brzuch. Zgięłam się w pół. Jade, mimo iż posiadał piękną zgrabność, była znacznie delikatniejsza niż inni ludzie. W normalnym ludzkim ciele podniosłabym się szybko - tu miałam z tym problem. By zaoszczędzić czasu, chwyciłam Elle za włosy przyciągając do siebie i osłaniając się nią jak tarczą. Minęło kilka sekund nim chłopcy zorientowali się, że zamiast mnie, dostaje brunetka. W tym czasie zdążyła oberwać kilka razy kamieniami, zachłysnąć i przemoknąć przez Willa oraz wysuszyć się dzięki Sethowi. 
  Rzuciłam jej ciałem, podlatując i z wściekłością rzucając w ich stronę korkociągiem ognia. Płomienie zasłoniły mi widok, lecz po wrzasku Setha uznałam, że go trafiłam. Użyłam powietrza by podsycić "ognisko" - efekt był niemal równy wybuchnięciu średniej wielkości bomby. Wyfrunęłam przez okno, lądując przy wieży i czekając na chłopców. Po kilku minutach usłyszałam głos Willa - Ryder pewnie został przy Elli. A szkoda. Wystawił chłopaka na śmierć, by zobaczyć czy Elli nie złamał się paznokieć. 
   Tuż koło mnie trysnął strumień wody, a ja zachichotałam cicho. Czemu nie odegrać sceny?
   Upadłam na ziemię, chwytając się za gardło.
  - O Boże, Will... - wysapałam, ten jednak nie przestawał  mnie atakować. Wrzasnęłam. - Will, to ja! 
  Skończył się strumień wody, a po chwili usłyszałam cichy głos Willa. 
  - Jade..? 
  Zacisnęłam powieki, przypominając sobie o kolorze oczu. 
  Kiwnęłam głową, udając, że krztuszę się wodą. 
  - Wyszła ze mnie - odparłam słabym głosem. - Wyfrunęła, po czym wyszła.
  Wyczułam wahanie chłopaka - Zaufać jej czy nie?  Nie wiedział co myśleć. Mógł atakować i zabić "Jade", albo atakować i uśmiercić Jessy. Gdyby stał tam Ryder czy Ella nie uwierzyli by. Seth od razu podbiegłby. Will nie był naiwny, a jednocześnie kochał Jade. 
  I właśnie przez tą miłość przegrał. 
  Podszedł do mnie, łapiąc mnie za dłoń i dając rękę na mój policzek. 
  - Boże, przepraszam Jade... Myślałem, ze wciąż jesteś opętana... - zaczął. 
  Otworzyłam gwałtownie oczy, parząc go w rękę. Krzyknął zdezorientowany. 
  - I dobrze myślałeś - wysyczałam, zadając mu ból.
   Z wieży wybiegli Ella, Seth i Ryder rzucając się ku nam. Nie odrywając wzroku od twarzy Willa otoczyłam nas kręgiem z wody, powietrza, ognia, bólu oraz blokady nie pozwalającej się przebić do nas. Zdesperowane głosy grupy zniknęły. Pozostałam tylko ja i Will. Ból paraliżował go, nie mógł złapać oddechu. Cierpiał fizycznie i psychicznie. Używałam ognia, a on nie miał wystarczająco sił by obronić się wodą. Wywróciły się mu oczy, nie mógł nabrać oddechu. Umierał. Gnił od wewnątrz. Rozpadał się od zewnątrz. Z ust, oczu nosa poczęła wypływać mu krew. Dławił się nią. Włosy zaczęły mu wypadać, tak, że po chwili był łysy. Delikatnie dotknęłam palcem jego skóry - natychmiast oderwał się cały jej fragment, odsłaniając mięso pod twarzą.
   Nagle poczułam targnięcie z tyłu umysłu. Lekki ból, który zaczął nasilać się z każdą chwilą. Jak migrena. Opadłam na plecy czując ucisk w brzuchu. Przestałam mieć kontrolę nad rękami i nogami. Miałam uczucie jakby głowa puchła, by po chwili wybuchnąć - i tak w kółko. Serce albo przestawało bić albo zaczynało w przyśpieszonym tempie. Żywioły buntowały się, nie mogłam ich opanować, więc nie panowałam nad ciałem. 
   Duch Jade walczył ze mną. 
   Zaczęła się wewnętrzna walka pomiędzy mną, Jade a żywiołami. Trzęsłam się, w dupie mając już jej ciało. To tylko taki futerał na prawdziwy instrument. Mimo to odczuwałam ból fizyczny spowodowany buntem żywiołów. Moc powietrza opuściła mnie wędrując do Setha. Moc ognia zrobiła to samo po chwili, a za nią moc umysłu. Tylko woda, nie wiedząc co zrobić burzyła się ciągle we mnie. Jade starała się wypchnąć mnie z ciała używając wody, lecz nie za bardzo jej to wychodziło. Nie miała wprawy. Krzyknęłyśmy z bólu w tym samym momencie - ktoś chwycił "naszą" dłoń. Dostali się tu. Jęknęłam, kiedy duch Jade wpełzł w moje miejsce - zaczęła odzyskiwać pamięć, świadomość, uczucia... Jej ciało wygięło się w łuk, a z ust trysnęła fala krwi - moc wody robiła sobie miejsce. Dziewczyna musiała się wykrwawić by żywioł miał go wystarczająco dużo. Jęknęłam, kiedy zaczęłam się kurczyć i rozszerzać na zmianę, po czym tworząc mały huragan wyleciałam z ciała Jade. 
   Z góry patrzyłam na rozgrywającą się scenę. Z Willa pozostała kupka popiołu. Jade wymiotowała krwią w drgawkach. Nie wiedziała co robić z mocną Willa, której nie mogła mu oddać. Ella, Seth i Ryder przytrzymali ją - nie zdawali sobie sprawy, że pogarszają sytuację, krzywdząc ją. 
   Nagle Jade przestała wymiotować, drgawki skończyły się. 
   Uszczęśliwiona trójka zaczęła potrząsać dziewczyną, rozbudzać ją. Uderzali ją nawet po twarzy, ale Jade nie reagowała. Ustąpiła miejsca żywiołowi, nim znalazłaby dostatecznie dobre miejsce na oddanie jej komuś innemu. Nie miała świadomości - jej serce biło, oddychała... Ale tylko funkcjonowała. Zamiast ducha, psychiki prawdziwej Jade leżała w niej tylko moc, czekająca na nowego właściciela. 
____________________________
Od Boddie:  Okey, wiem, że nie rozumiecie końcówki, więc ją wyjaśnię. 
  Jak jest jakiś człowiek z mocą, to ta moc ma swoje własne miejsce. Wszystko mieści się w ciele - Krew, narządy, duch [ psychika, wiecie, nie? ] i moc. Wszystko gra, nic nie przeszkadza niczemu. Ale Jade jest człowiekiem, nie posiada takiego specjalnego miejsca na moc. Więc w jej ciele może być tylko - albo  moc i duch, albo moc i krew, albo duch i krew. Rozumiecie? Tylko dwie rzeczy. Jessy, duch poukładała sobie w niej wszystko tak, że zmieściły się wszystkie moce grupy. Jade tego nie potrafiła zrobić. I tutaj małe pogmatwanie - Kiedy umiera człowiek z mocą, ta moc przechodzi od razu do kogoś kto ma miejsce by ją utrzymać. W pobliżu Jade nikogo takiego nie było.  Moc wody, jako, że Will umarł, nie miała gdzie przejść. Jade by umarła, gdyby nie opuściła na chwilę swojego ciała, ustępując żywiołowi.
Rozumiecie? xd Jak nie piszcie, w komentarzach postaram sie lepiej wytłumaczyć :3

3 komentarze:

  1. Rozdział rzeczywiście na początku nieco trudny do zrozumienia ale też ciekawy :)
    Naprawdę dobry pomysł :D
    Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, to takie ciekawe o,o
    Nie wiem skąd bierzecie pomysły :O

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewałam się, że jednak zdobędziecie się na uśmiercenie kogoś. Jestem pod wrażeniem, a jednocześnie trochę mi smutno, bo miałam nadzieję, że jak w większości opowiadań '' Wszystko dobrze się skończy '' Nie mniej jednak jestem zadowolona, że potoczyło się inaczej i to czyni Waszą historię wyjątkową. W miarę ''ogarniam'' o co chodzi. Dobrze, że jeszcze raz wytłumaczyłaś końcówkę. : ))

    OdpowiedzUsuń