Jade...
Leżałam na kolanach Willa, gdy Seth - który podobno chodził do szkoły medycznej - opatrywał mi ranę. Niedaleko mnie, na skraju góry stali Ryder i Ella. Dziewczyna cały czas trenowała - a właściwie próbowała wykrzesać z siebie ogień. Niestety z jej rąk nie strzelały nawet iskry. Była na skraju załamania. Ryder próbował ją pocieszyć, pomóc. Denerwował ją, a i ja od czasu do czasu krzyczałam coś prowokującego. Ale choć drżała z wściekłości nie potrafiła wywołać choćby małego płomyka. Wreszcie opadła zdruzgotana na ziemię, zakrywając twarz dłonią.
Już otworzyłam usta, by znów powiedzieć jej coś chamskiego, kiedy zamiast słów, krzyknęłam z bólu.
- Seth, na pewno wiesz co robisz? - jęknęłam, zaciskając dłoń na koszulce Willa.
Seth kiwnął głową, po czym wyciągnął "szmatkę" [ Ryder dał koszulkę, by mógł czymś "umyć" mi nogę ], którą Will oblał wodą.
- Zaufaj mi - odpowiedział, myjąc mi nogę.
Will pogładził mnie po włosach, uśmiechając się pod nosem.
- I widzisz dlaczego traktujemy cię jak dziecko? - zapytał.
Zacisnęłam zęby, znów czując ból, po czym odpowiedziałam:
- Gdybyś to ty szedł pierwszy i byś jak na dorosłego i silniejszego przystało prowadził, teraz ty byś leżał zamiast mnie.
- Pewnie, zrzuć na mnie całą winę. Gdybyś naprawdę nie była głupsza i słabsza nie weszłabyś sobie ot tak do tej jaskini - odparł, przestając bawić się moimi włosami.
Mocniej ścisnęłam jego koszulkę.
- Gdybyście naprawdę byli mądrzejsi i silniejsi, ostrzeglibyście mnie i nie pozwolili iść na początku.
Will wzruszył ramionami.
- I tak byś to zrobiła - stwierdził.
Zaśmiałam się.
- Racja.
Krzyknęłam z bólu, patrząc z wyrzutem na Setha. Ten podniósł się z uśmiechem, klaszcząc w dłonie.
- Gotowe - powiedział, po czym krzyknął do Raydera. - Nie będziesz miał nic przeciwko jeśli twoja koszulka będzie robiła przez pewien czas za bandaż?
Ryder spojrzał na niego ostro, po czym doskoczył do niego, zaciskając dłoń na ustach chłopaka.
- Siedź cicho, chyba, że znów chcesz mieć strzelaninę. Musimy zachować ostrożność, jasne? - Gdy Seth kiwnął głową, puścił go, a następnie spojrzał na mnie, wyciągając dłoń. - Spróbuj wstać.
Chwyciłam go, a kiedy już stałam na ziemi, zrobiłam krok, nie puszczając jego ręki. Od razu wrzasnęłam z bólu i gdyby nie Rayder, upadłabym. Pokręciłam głową, siadając obok Willa.
- Nie dam rady - powiedziałam z rozpaczą.
Rayder westchnął, rozglądając się dokoła.
- Nie możemy robić tak długiego postoju. Will poniesiesz Jade? - Kiedy otworzyłam usta by zaprzeczyć, brunet dodał. - Musimy iść szybko, a z tobą kulejącą będzie to mały problem. Jak Will cię poniesie pójdzie szybciej.
Pokręciłam głową.
- Niech zrobi to ktoś inny. Will może być naszym żywym przenośnikiem wody. Sam widziałeś jak Ella reagowała przedtem podczas podróży. Niech weźmie mnie Seth.
Ryder przez chwilę spoglądał to na mnie to na chłopaka, po czym zgodził się. Seth wziął mnie na ręce.
- Ale potem będziemy się zmieniać - dodał Ryder, a widząc moją minę, powiedział. - Nie, żebyś była gruba. Po prostu musimy oszczędzać siły.
Westchnęłam. Nie wliczając Elli to z Ryderem miałam największy konflikt. Ciążyłam mu już jako zdrowa, co dopiero teraz. Setha lubiłam z nich wszystkich najbardziej. Umiał rozładować napięcie, zresztą wydawało się, że jedyny tu mnie lubi. Mogłam z nim spokojnie o wszystkim pogadać. Z Willem cały czas bym się sprzeczała i nawzajem dogryzalibyśmy sobie. Dlatego zaproponowałam Setha.
Seth uśmiechnął się do mnie krzepiąco, wiedząc o czym myślę.
- On nie lubi nikogo - szepnął do mnie, schodząc po górze.
Odwzajemniłam uśmiech, odpowiadając:
- Ale ze wszystkich mnie najbardziej.
***
Zbliżał się zmierzch. Wraz z Sethem szliśmy na końcu, śmiejąc się i rozmawiając. Przed nami podążał Will, a na przodzie Ryder z Ellą. Towarzystwo chłopaka bardzo mi pomagało i rozweselało. Był taki jak ja i tak samo traktowany. Mogliśmy się nawzajem wspierać. Umilał mi czas i sprawiał, że zapominałam o nodze. Nie wiem jakbym się czuła, gdyby jego tu nie było.
- Wygląda na to, że poniosę cie aż do lotniska - szepnął Seth, patrząc znacząco na podążającą przodem dwójkę.
Zachichotałam.
- Ryder chyba jednak kogoś lubi. To takie romantyczne. Myślałam, że jest pozbawiony uczuć - odparłam, uśmiechając się na widok Elli i Rydera. Szli ramię w ramie, ich dłonie niemal się złączały. - Ale od początku coś między nimi było. Oprócz tego mężczyzny, którego ścigamy, będziemy mieli na głowie zakochanych. Nie wiem co bardziej mnie przerażą.
Seth wzruszył ramionami.
- Zdecydowanie zakochani - uśmiechnął się, gdy nagle rozległ się znajomy dźwięk. Nim zdążyłam zareagować, Will zabrał mnie z ramion Setha, rzucając w trawę, jak zabawkę. Nadjeżdżali. Cała czwórka zbiła się w grupkę, osłaniając mnie. Przewróciłam oczami. Ryder lekko popchnął Elle za siebie - wiedziałam, że nie chcę jej urazić, a jednocześnie ryzykować. Była taka jak ja. Normalna. Tyle, że Ryderowi zależało na jej samopoczuciu. Moje miał głęboko gdzieś.
Podpełzłam pod krzak, unikając pocisku. Zaraz jednak wrzasnęłam, gdy w miejscu gdzie wylądował buchnał ogień.
________________________
Od Boddie: Przynudzałam przez 3/4, ale pod koniec już trochę lepiej ;p Średnio mi się podoba, w zasadzie tylko ta końcówka... A Wam?
Od Akwamaryn i Boddie: Chciałyśmy wam bardzo, ale to bardzo podziękować za komentarze i obserwacje, których jest już 32. Niestety jest nam też trochę przykro, że tylko kilka osób z tej gromady komentuje nasze wypociny. Chciałybyśmy by każdy kto przeczyta ten rozdział skomentował, chociaż jako anonim i dał nam do zrozumienia, że czyta i jest;)
Od Akwamaryn i Boddie: Chciałyśmy wam bardzo, ale to bardzo podziękować za komentarze i obserwacje, których jest już 32. Niestety jest nam też trochę przykro, że tylko kilka osób z tej gromady komentuje nasze wypociny. Chciałybyśmy by każdy kto przeczyta ten rozdział skomentował, chociaż jako anonim i dał nam do zrozumienia, że czyta i jest;)